[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyli miał ochotę iść z nią do łóżka.- Todd.- odpowiedziała Corey.- Jestem strasznie zmęczona.Chcę jechać do siebie.Todd nie nalegał.- Mówiłem ci, że nie powinnaś była lecieć do AmerykiPołudniowej.Twoja matka przez cały czas się zamartwiała.Dzwoniła domnie niemal codziennie.- Mea culpa, mea culpa.- Proszę?- Nie, nic ważnego.Sposób, w jaki się teraz zachowuję, to wyrazny wpływ Asha, pomyślała.I to, że kłamie.i to, że zaczyna myśleć cynicznie.Drzwi wyjściowe na końcu korytarza otworzyły się przed nimi automatycznie.Fala ostrego, mroznego powietrza uderzyła Corey w odsłonięte czołoi policzki.Było tak zimno, że wręcz zapierało dech.- Twoja matka przez cały czas zamartwiała się, że stanie się z tobą cośstrasznego - powiedział Todd i roześmiał się.- %7łe na przykład tubylcy cięugotują i zjedzą, to zdaje się miała na myśli.No, ale na szczęście wróciłaścała i zdrowa, jeżeli nie liczyć tego naciągniętego ścięgna.236- Tak.Jestem i cała, i zdrowa.Todd otworzył tylną klapę swego wypieszczonego BMW i ułożył walizkęna miękkiej jak dywan wykładzinie ogromnego bagażnika.- Chyba nie powiedziałem ci jeszcze, ile mi Pearsons zaproponował.Nowięc on uważa, że już w pierwszym roku mogę zarobić ponad sto tysięcy.- Todd zatrzasnął klapę.- Powiem ci, że na przykład Josh Myers wciążjeszcze tyle nie zarabia, a siedzi w klinice Mayo już piąty rok.- Myślałam, że rozpoczniesz praktykę w Pleasant Grove - powiedziałaCorey.Wargi miała już prawie przemarznięte.- Kiedyś mówiłeś, że w naszymmiasteczku potrzebny jest dobry anestezjolog.- Oczywiście, że jest potrzebny.Ale przecież nie mogę nie wykorzystaćtakiej okazji.- Przeszedł do przodu wozu i otworzył drzwi po prawej stronie.Corey pochyliła głowę i usiadła na miejscu obok kierowcy.Fotel obciągniętybył luksusową skórą, ale tak wyziębioną, że miało się wrażenie siedzenia nabryle lodu.Całe wnętrze wręcz lśniło nowością i czystością nieco bezosobową.Todd umościł się na fotelu za kierownicą, wyciągnął spod siebie połyswego grubego zimowego płaszcza, a następnie bardzo metodycznie odszukałi otworzył skórzany portfelik na klucze.Odnalazł właściwy, zamknął resztękluczy i ponownie schował do kieszeni.Tymczasem Corey miała wrażenie,że za chwilę zamieni się w bryłę lodu.W dodatku ramię bolało ją coraz bardziej.Do tego stopnia, że coraztrudniej przychodziło jej koncentrowanie się na tym, co mówił Todd.Tęskniepomyślała o pigułkach przeciwbólowych, które miała w torebce, i żałowała,że przed wyjściem z samolotu nie zażyła jednej.Teraz przy Toddzie niemogła już tego zrobić.Gdyby dowiedział się, co się naprawdę stało, już nigdynie dałby jej spokoju.A przede wszystkim powiedziałby o wszystkim matce,która z całą pewnością zamęczyłaby ją wtedy przesadną opieką i czułością.A ona sama miałaby jeszcze większe poczucie winy, którego przecież i takjej nie brakowało.Todd wreszcie uruchomił silnik.Potem, równie metodycznie, sprawdziłświatła i ustawienie lusterek.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwzamieszkaniu w Bostonie, co? - zapytał, ustawiając z kolei dysze nawiewupowietrza.- Wiem, że jesteś przywiązana do rodzinnych stron, ale na pewnosię przyzwyczaisz.Będziemy tam mieli ładny duży dom.Na tyle duży,żebyśmy mogli przyjmować gości, kolegów lekarzy i ich żony.237Corey pomyślała, że mnóstwo kobiet byłoby gotowych na wszystko, byleosiągnąć ten status i standard życia, który Toddjej oferował.A dla niej samejto wszystko stało się nagle puste i bez znaczenia.To, co było tak ważne dlaniego, dla niej się nie liczyło.Liczyło się zupełnie co innego, i to właśnie powinna mu powiedzieć.Teraz,natychmiast.- Todd, jeżeli chodzi o nas."Todd prowadził w skupieniu, kończąc długi manewr, który za skrzyżowaniem miał ich wyprowadzić na międzystanową drogę szybkiego ruchu.Wielkie znaki drogowe lśniły w świetle reflektorów.- Jeżeli chodzi o nas, to znaczy o nasz planowany ślub.Otóż.- Coreyzawahała się.Nie wiedziała, co ma dokładnie powiedzieć, obawiała się jakiejśprzykrej sceny, na którą naprawdę nie miała ani sił, ani ochoty.Zwłaszczateraz.- Chcesz, żebyśmy to jeszcze odłożyli? O to ci chodzi?Nie, nie powinna w ogóle myśleć o tym, na ile to będzie taktowne bądznietaktowne i czy sprawi mu to przykrość, czy nie.Trzeba raz z tymskończyć.Ból w ramieniu nasilał się.Promieniował teraz w dół do łokciai w górę do karku i szyi.- Chcę, żebyśmy to odłożyli.I to na zawsze.Niepowinniśmy się pobierać tylko dlatego, że ludzie się tego po nas spodziewają.Todd spojrzał na nią, potem znów przeniósł wzrok na drogę przed nimi.- Przepowiadałem ci, że ta podróż wyczerpie cię ponad wszelką miarę.Corey nie podniosła wzroku.Dlaczego jego głos jest tak cholernie,protekcjonalnie wyrozumiały.A Todd mówił dalej: - Ty po prostu nie maszw sobie dość sił, żeby znosić takie obciążenia.%7łe przypomnę ci tylko nocnedyżury w szpitalu St.Mary's.Wychodziłaś z nich ciężko chora.- Todd, proszę cię.Nie jestem wcale chora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Golon Anne & Golon Serge Angelika 09 Angelika i demony
- Golon Anne & Golon Serge Markiza Angelika 09 Angelika i demony
- Anne McCaffrey Statek 2 Statek bliŸniaczy
- Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (13) Smocze oko
- Long Julie Anne Pennyroyal Green 03 Dawna miłoœć
- Mather Anne Œwiatowe Życie Duo 266 Wenezuelski milioner
- Robillard Anne Szmaragdowi Rycerze 01 Ogień z nieba
- West, Anne Gute Mädchen tun's im Bett, böse überall
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptcsite.opx.pl