[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Najpierw muszę wstać.Muszę się spotkać z mamą.- Zacznijmy jednak od tego, co najwa\niejsze.Ciasno zawiązał kawałek nylonowej linki na jejlewym przedramieniu.- Co robisz? Po co to zawiązujesz? Muszę się spotkać z mamą.- Pewnego dnia ją spotkasz, obiecuję ci.Jeszcze mocniej zacisnął linkę, stękając przy tym z wysiłku.Fiona wydała głośne, \ałosnewestchnienie, nie mo\na było nazwać tego krzykiem, chocia\ pewnie o to jej chodziło.Oprawcazaciskał linkę tak długo, a\ niemal całkowicie zniknęła w jej ciele.Wtedy dziewczyna wywróciła oczyi widoczne były ju\ tylko ich białka, niczym oczy zepsutej lalki.Przyło\ył skalpel i zaczął nacinać okrąg wokół jej przedramienia.W nacięciach natychmiastpojawiła się krew i grubymi strugami popłynęła pod pachy Fiony.Zaczął nucić Bom Dia, Amigo, alew miarę jak praca stawała się trudniejsza, cichł, a\ wreszcie w ogóle zamilkł i tylko marszczył czoło,skoncentrowany na zadaniu.Jedynym dzwiękiem, jaki rozlegał się w pokoju, był odgłos kropel krwispadających na gazety pod łó\kiem.Paul wrócił dopiero o drugiej trzydzieści pięć nad ranem, Katie czekała jednak na niego.Siedziała w salonie, w zielono-białym, jedwabnym poranniku, z Sier\antem u stóp, i oglądałaVincenta Price'a w The Abominable Dr Phibes.Paul stanął w drzwiach, lekko się chwiejąc.Rany na jego twarzy zaczynały przybierać kolorczerwony i \ółty, nadając mu wygląd małego chłopca, który postanowił zabawić się w klauna,wykorzystując nale\ące do matki przybory do makija\u.- Co? - zapytał.Katie wyłączyła dzwięk w telewizorze. - I ty mnie pytasz  co"? Powiem ci.Miałam dzisiaj bardzo nieprzyjemne spotkanie z twoimprzyjacielem.Paul wydał z siebie chrapliwy, sardoniczny rechot.- Niemo\liwe.Wiesz równie dobrze jak ja, \e nie mam \adnych przyjaciół.Ju\ nie mam.- Przyjaciel, którego mam na myśli, to Dave MacSweeny.Wcale nie martwi go twoja przygodaz Geraldine Daley.Natomiast bardzo pragnie się dowiedzieć, co się stało z nale\ącymi do niegomateriałami budowlanymi wartymi milion funtów.- Materiałami budowlanymi? A skąd mam wiedzieć?- Masz wiedzieć, poniewa\ sprzedałeś je Charliemu Flynnowi za sześćset pięćdziesiąt tysięcy,a dwadzieścia tysięcy wziąłeś dla siebie.- Posłuchaj, maleńka.Nic z tego nigdy nie nale\ało do Dave'a.Ukradł to z osiedla wKilmallock.- I dlatego miałeś prawo sprzedać to Charliemu Flynnowi?- Te materiały były ju\ ukradzione, maleńka.Niczego nie mo\na ukraść dwa razy.- Chryste, Paul, jesteś niemo\liwy, naprawdę! Paul wszedł do salonu i cię\ko opadł na kanapę.- Charlie Flynn potrzebował materiałów na budowę, a ja potrzebowałem pieniędzy.Jakmyślisz, jakim cudem zapłaciłem w tym roku zaliczkę na podatek?- Paul, przywłaszczyłeś sobie rzeczy, o których wiedziałeś, \e są kradzione, i nielegalnie jesprzedałeś! W jakiej sytuacji mnie stawiasz? Zgodnie z prawem powinnam cię teraz aresztować!Wiesz, jaki wpływ to będzie miało na moją karierę?- Nie musisz nikomu o niczym mówić.Katie potrząsnęła głową z niedowierzaniem.- I pomyśleć, \e był czas, kiedy chwaliłam się przed matką, \e jesteś najwspanialszym facetem,jakiego kiedykolwiek spotkałam.Jak mogę nikomu o niczym nie mówić? To ja prowadzęposzukiwania Charliego Flynna! Teraz wiem, gdzie on przebywa, dlaczego tam jest, a ty jesteś w całąsprawę bezpośrednio zamieszany.Co gorsza, Dave MacSweeny \yczy sobie, \eby wszystkie materiałynatychmiast do niego wróciły, a jeśli nie wrócą, to cię zabije!- A więc go aresztuj.W końcu to on wszystko ukradł.- Na miłość boską, Paul, jeśli go aresztuję, to z jakiegoś powodu, a powód ten, dzięki tobie le\yteraz na budowie Charliego Flynna.Nie ma mowy, \ebyś się z tego wykaraskał, i nie ma te\ mowy,\ebym przeszła przez to, nie podając się do dymisji.Paul popatrzył na nią zaczerwienionymi oczyma.- Dymisja? Nie musisz podawać się do dymisji.Dlaczego miałabyś to robić?- Nie potrafisz wyobrazić sobie nagłówków w gazetach?  Detektyw Maguire \oną mę\czyzny,który ukradł cegły za milion funtów".Kto uwierzy, \e ty zajmowałeś się przewałami na miliony, a ja oniczym nie wiedziałam?Paul nic nie odpowiedział, podszedł natomiast do barku i nalał sobie sporo whisky.- Uwa\asz, \e to coś pomo\e? - zapytała Katie.- Nie, nie pomo\e, ale przynajmniej nie będę tego świadomy.Pracował ju\ niemal trzy i pół godziny bez przerwy i jego ręce trzęsły się z wysiłku.Usunąłciało z przedramienia dziewczyny i teraz przygotowywał się do oczyszczania kolejnego fragmenturęki.Wiedział, \e najtrudniej będzie z dłonią i palcami, z odcinaniem ostatnich czerwonych skrawkówmięsa ze śródręcza i wszystkich palców.Wcią\ \yła, chocia\ jej oddech był bardzo płytki.Wątpił, czy dotrwa do rana.Kiedy tylkoumrze, przetnie jej brzuch i zacznie jak najszybciej oczyszczać szkielet, \eby mięso było świe\e.Pomyślał, \e najwięcej przyjemności sprawi mu obna\anie jej twarzy, otwieranie nosa,odcinanie tłustej tkanki pod policzkami, systematyczne docieranie do czaszki.20Katie wiedziała, co ryzykuje, jednak podczas bezsennej nocy nie wymyśliła innego wyjścia zsytuacji poza udaniem się prosto do komisarza O'Driscolla, oddaniem mu broni, odznaki inatychmiastową rezygnacją ze słu\by w Gardzie. Z Eamonnem Collinsem spotkała się następnego dnia przed południem w pubie DanaLowery'ego, o jedenastej, jeszcze przed godziną szczytu przypadającą na porę lunchu. Foxy" ubranybył jak zawsze szykownie w ciemnozielony blezer, kamizelkę z wielbłądziej wełny i krawat odHermesa we wzory imitujące strzemiona.Jego goryl, Jerry, siedział w przeciwległym kącie sali,po\erając wielką porcję frytek z taką ilością ketchupu, \e mo\na było odnieść wra\enie, i\ jego pałceuwalane są świe\ą krwią.- Chciałabym, \ebyś mi wyświadczył przysługę - powiedziała Katie.- Przysługę? - powtórzył Eamonn.- A jaką\ to przysługę mo\e wyświadczyć facet taki jak jadamie takiej jak ty?- Mam pewien mały problem, którego nie mogę rozwiązać w zwykły sposób.Widzisz, nie madowodów ani szans na to, \eby takowe się znalazły.- Rozumiem.Chyba nie ma to związku ze szkieletami, co?Katie potrząsnęła przecząco głową.- Chodzi o kogoś, kto zabrał coś, co nie nale\ało do niego.- Rozumiem.Transgresja, co do której nie masz wątpliwości, ale której nie udowodnisz wsądzie, tak?- Coś w tym rodzaju.Eamonn wyprostował się i zaczął wyłamywać sobie palce u rąk.- Co mam z tym zrobić? Ośmielam się te\ zapytać, co otrzymam w zamian?- Chciałabym, \ebyś zło\ył wizytę zaanga\owanemu w to człowiekowi i powiedział mu, \ebytrochę przystopował, to wszystko.- Nie wygląda to na ucią\liwą robotę.O kogo chodzi?- O Dave'a MacSweeny'ego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki