[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Sylwetka trolla górowała nad krajobrazem.Grubeusta wykrzywiły się w złośliwym grymasie.Z ustpotwora dobiegła seria tubalnych pomruków i Sigmarzrozumiał, że monstrum się śmiało.Wypełniła go złość.Zanurkował pod ciosem maczugii zamachnął się młotem w udo potwora.Skóra trollapękła od siły uderzenia, ale była tak twarda, że Sigmarmiał wrażenie, jakby okładał młotem skałę.Trollponownie zamachnął się maczugą i król Unberogenówprzyjął cios na tarczę.Metal pękł, a ramię Sigmaraprzeszył ból, jakby stratował je koń.Troll próbował go dosięgnąć, ale Sigmarowi udało sięumknąć przed niezdarnymi łapskami.Usłyszał okrzykipozostałych Unberogenów, którzy zauważywszy, żekról jest w niebezpieczeństwie, pośpieszyli mu zpomocą.Orki chwilowo cofały się przed ich natarciem,ale wszyscy wiedzieli, że nie uda się ich zatrzymać nadługo.Sigmar, dalej znajdując się w zasięgu ramion trolla,zamachnął się młotem, mierząc w twarz bestii.Monstrum jednak w tej samej chwili wyprostowało sięnagle i Ghal-maraz z głośnym hukiem uderzył w jegopierś.Twarda skóra trolla pękła pod ciosem i z ranytrysnęła odrażająca, cuchnąca krew.Sigmar zakrztusiłsię i cofnął, gdyż obrzydliwy smród przyprawił go omdłości.Zamrugał gwałtownie oczami, żeby widziećwyrazniej, a to, co zobaczył, przyprawiło go ozdumienie i przerażenie zarazem.Straszliwa rana napiersi trolla zaczęła się zamykać, a gruba skóra potwora odrastała z nienaturalną szybkością, tworząc bliznę.Zapatrzenie się na ten niesamowity widok niemalkosztowało go życie, ponieważ troll, wziąwszy głębokioddech, zrobił krok w jego stronę i otworzył szerokousta.Sigmar instynktownie osłonił się tarczą i krzyknął,gdy spłynął po niej potok obrzydliwych wymiocintrolla.Smród bijący od nich był nie do zniesienia.Gryzący odór soków trawiennych potwora powodowałteż pieczenie oczu.Sigmar przetoczył się na bok, poza zasięg monstrum.Jakież było jego przerażenie, gdy poczuł żar palącyramię i pierś.Jego tarcza topiła się, a metal syczącskapywał na ziemię złotymi kroplami.Zdumieniespowolniło jego ruchy aż do momentu, gdy wąskistrumyk wymiocin trolla nie skapnął na jego ramię.Ból był nie do opisania.Sigmar gwałtownie odrzuciłtarczę daleko od siebie.Zauważył, że spośródwszystkich ludzi stojących przed trollem miał najwięcejszczęścia.Trzech unberogeńskich żołnierzywrzeszczało z niewyobrażalnego bólu, gdy kwasoważółć potwora paliła ich zbroje i rozpuszczała znajdującesię pod nimi ciało.Sigmar poczuł gorąco na piersi ispojrzawszy w dół, ujrzał jak plama żółci na jegonapierśniku z sykiem i bulgotaniem przepala metal.Sigmar opadł na kolana i desperacko próbowałsięgnąć do pasków przytrzymujących napierśnik naswoim miejscu, ale były poza jego zasięgiem.Krzyczałgłośno z bólu, gdy gorący kwas wżerał mu się w skórę.- Nie ruszaj się - powiedział Pendrag, pojawiwszy się u jego boku z nożem w ręce.- Szybciej! - wrzasnął Sigmar.Pendrag przeciął paski przytrzymujące pancerz iSigmar gwałtownym ruchem oderwał napierśnik odciała.Cierpiący, ale szczęśliwy, że wciąż żyje, Sigmarkiwnął z wdzięcznością w stronę przyjaciela i poderwałsię na równe nogi, gotowy do walki.Pendrag znów wzniósł królewski sztandar, a Sigmarspostrzegł, że wojownicy uformowali wokół nich mur ztarcz, chroniąc króla podczas jego walki z trollem.Zoddziału, który wyruszył do walki, pozostało na polubitwy może ze stu ludzi, a spoglądając na otaczające ichorki miało się wrażenie, że jest ich nieskończona liczba.Małą unberogeńską wysepkę otaczał ocean zielonychciał.Jego żołnierze starali się walczyć w ten sposób, abyjednocześnie wycofywać się w stronę własnychszeregów, ale orki odcięły im wszystkie drogi ucieczki iteraz znajdowali się w potrzasku.Sigmar z tego miejscanie widział, co się dzieje w innych punktach pola bitwy,ale miał nadzieję, że Alfgeir albo któryś zesprzymierzonych władców dostrzeże ich katastrofalnepołożenie i pospieszy im z pomocą.W tym momencie usłyszał obrzydliwy odgłos, ni totrzeszczenia, ni to siorbania, i ujrzał jak troll pożerajednego z wojowników, którego dosięgnął potok jegośmiercionośnych wymiocin.Noga mężczyzny wciążwystawała z paszczy potwora, ale wystarczyło jednokłapnięcie szczęką i znikła we wnętrznościach bestii.Rozejrzawszy się, troll ujrzał Sigmara i ruszył w jego stronę, rozbijając w pył mur tarcz, który ustawiono, abyochronić władcę.Gigantyczna maczuga zmiatała stojących na drodzetrolla wojowników, którzy chwilę lecieli w powietrzunad głowami współplemieńców, po czym lądowali wciżbie orków.Sigmar skoczył do przodu na spotkanie ztrollem, mimo że zdawał sobie sprawę, iż nie jest go wstanie pokonać w pojedynkę.Jakby czytając w jegomyślach, kilku wojowników, łącznie z Pendragiem,ruszyło do ataku wraz z nim, dzgając bestię długimiwłóczniami i tnąc ostrzami mieczy jej kamienne ciało.Ostrza przecinały skórę, a groty włóczni zagłębiałysię we wzdętym brzuchu, ale zanim zdążyła popłynąćkrew, tkanki regenerowały się w zastraszającym tempie.Kolejni ludzie ginęli pod ciosami olbrzymiej maczugi iSigmar widział, jak bezmyślna twarz potwora rozjaśniasię od złośliwej radości.Nie mogli zrobić nic, abyzranić potwora.Krąg obrońców coraz bardziej sięzacieśniał, gdy kolejni z nich padali pod ostrzamiatakujących orków.Wtem Sigmar usłyszał stukot kopyt i sercepodskoczyło mu w piersi na widok Kruczych Hełmówpod wodzą króla Marbada, które wycinały sobie drogęprzez kłębowisko orków.Jezdzcy w czarnych zbrojachprzedzierali się przez szeregi wroga, tratując orki podkońskimi kopytami i nabijając je na ostrza włóczni.Na czele oddziału jechał król Marbad i trzebaprzyznać, że stary władca przedstawiał sobąniesamowity widok.Jego srebrne włosy lśniły w słońcu,gdy przedzierał się przez orcze szeregi, wymachując Ulfshardem miotającym dokoła niebieskie płomienie.Klejnot umieszczony na rękojeści mienił się odwypełniającej go pradawnej mocy.Nawetnajpotężniejszy z orków nie był w stanie przeciwstawićsię sile ostrza stworzonego przez czarnoksięski lud.Krucze Hełmy składały się z najlepszych endalskichwojowników, nic więc dziwnego, że z łatwością radziłysobie z napierającymi na nich orkami.Unberogeńscyżołnierze bez słowa podjęli na nowo walkę, starając siępołączyć siły z oddziałem Marbada.Wiecznie głodny troll wydał z siebie ogłuszający ryk,gdy wreszcie udało mu się przedrzeć przez wojownikówchroniących Sigmara i znów stanąć z nim twarzą wtwarz.Brzuch bestii falował, trawiąc poprzedni posiłek.Monstrualna głowa pochyliła się ponownie nadSigmarem i olbrzymie szczęki rozwarły się raz jeszcze.- Sigmarze! - krzyknął Marbad, wykonując zamachprawą dłonią.Król Endalów cisnął Ulfsharda w stronę Sigmara [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki