[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystrój wnętrza też raziłostentacyjną nowoczesnością.Czarna posadzka, szklane ściany.Jedynym ukłonem w stronęklasycznych klimatów były dwa duże obrazy, przykłady malarstwa abstrakcyjnego, zawieszone po obustronach holu na skądinąd nagich ścianach.28Jon Courtenay Grimwood- Rothko - oznajmiła lady Dżalila.- Dojrzały okres twórczości.Nie są to jego najlepsze dzieła, bote są zamknięte w muzeach.- W jednej ręce niepewnie trzymała szklankę jakiegoś bezbarwnegonapoju, w drugiej rewolwer z rękojeścią z masy perłowej.- Lekarstwo.- Przypatrzyła się szklance podświatło.- Możesz spytać mojego lekarza.- A broń po co?.- Ostrożności nigdy za wiele.Jesteś niebezpiecznym mordercą.Co, nie słuchasz wiadomości?- Ostatnio bywam zajęty.- Co ty powiesz.Pewnie ta dziewuszka, której o mało nie poślubiłeś, uważa cię za niewiniątko.-Lady Dżalila opuściła rewolwer i przytknęła szklankę do ust.Kiedy się od niej oderwała, była pusta.Raf nawet z daleka wyczuwał woń dżinu.- Ale przecież wiemy, że jest inaczej, co? - dodała.Raf wiedział tylko tyle, że ma przed sobąkobietę pijanąi uzbrojoną.Gdyby ktoś wpadł na grozniejszą kombinację niż alkohol i spluwa, Raf gotów byłby dlaniego wejść na posterunek policji z zamkniętymi oczami.- Posłuchaj, miałbym kilka pytań w sprawie ciotki.- Mówisz o Nafisie?- Tak.O innych rzeczach też bym chętnie pogadał.Wy buchnęła śmiechem.- Ubóstwiam rozmawiać o innych rzeczach, wiesz?- Delikatnie przyłożyła lufę rewolweru do policzka Rafa.- Chodz ze mną na górę.- Skierowała się w stronę schodów, by za moment znowu się odwrócić.-Masz wolne popołudnie- powiedziała do pokojówki.Po wyjściu na górę rozwarła szeroko drzwi i Raf znalazł się w salonie z białą, zamszową kanapą i długimstolikiem z onyksowym blatem.Podłogę wykonano z cedrowych paneli.Jedną ścianę zdobił maleńkiobrazek: dwie zwyczajne, krzyżujące się smugi w kolorach czerwonym i niebieskim, farba rzadka inierówno nałożona, gdzieniegdzie prześwitująca faktura płótna.- Unikat - stwierdziła dobitnie.- Wart więcej niż te w holu razem wzięte.On się na tym nie zna.Myślał, że powinien kosztować taniej, bo jest mniejszy.Pasza-zade29Chodziło o ministra, rzecz jasna, nie o Rothka.Lady Dżalila westchnęła.- Nawet nie wiesz, jakie życie może być męczące.Raf odwrócił się i spojrzał na zawieszony w kącie nieduży, lecz bezcenny perski kilimek.Potem namisternie zdobioną skórzaną poduchę w krwistych marokańskich odcieniach czerwieni, zdatną dlaolbrzyma.I na skromny bukiecik kwiatów w weneckim wazonie, skąd roztaczał się zapach silniejszy niżaromat kadzideł.- Może i nie wiem.Zrobiła mu drinka: zalała trzy kostki lodu dżinem Bom-bay Saphire i dodała nieadekwatnie małąodrobinę toniku.Jeszcze kilka kropel angostuiy z buteleczki bez nalepki i drink był gotowy.Nieopodalna talerzyku leżały świeże plasterki limonki, którymi się nawet nie zainteresowała.- Poprosiłabym cię, żebyś sam je zrobił, ale na pewno by ci nie wyszły.Facetom nie wychodzą.-Siadając wolno na miękkiej kanapie, założyła nogę na nogę.Miała na sobie obcisły niebieski żakiet itaką samą spódnicę, która podciągała się z boku i odsłaniała długi odcinek nylonowej rajstopy odkolana do biodra.- 1 co, podoba ci się?Raf oderwał spojrzenie od nóg.- Co ty na to? - Niby od niechcenia zdjęła nogę z nogi i z twarzą skierowaną na obrazek Rothkaodchyliła się na oparcie kanapy.Rozsunęła kolana.Nie aż tak bardzo, ale i to wystarczyło, żebywyraznie dostrzegł białe figi pod rajstopami.- Ciekawe.- Noo.- Uśmiechnęła się półgębkiem.- Męczą mnie wystąpienia publiczne, ale mały pokaz wmiłym towarzystwie.- Osunęła się na siedzeniu kanapy i dotknęła się zmysłowo.Dłoniepowędrowały ku piersiom, ścisnęły je i wypięły.Raf miał zamiar mówić dalej, zachować pozory zwykłej rozmowy, lecz słowa stanęły mu w gardle itylko pokiwał głową jak mędrzec.A lady Dżalila nie przestawała miętosić piersi i wić się na kanapie, ażzarówno stanik, jak i figi wsunęły się głębiej między nabrzmiałe fałdy ciała.- Ten Rothko - odezwał się Raf niepewnie.- Gdzie go kupiłaś?290Jon Courtenay GrimwoodJednakże ona wcale go nie słuchała.Sutki jej sterczały; za każdym razem, kiedy ściskała piersi, szurały omateriał żakietu.Wtedy spomiędzy jej rozchylonych ust wydzierał się cichy jęk.Nagle potarła stopą o jego łydkę i, nim zdążył zaprotestować, przesunęła piętę wyżej, wsparła ją najego kroczu i zaczęła lekko uciskać.Mógł wyciągnąć rękę i dotknąć wilgotnych miejsc między jejudami, lecz ograniczył się do roli widza.Ona tymczasem tak się skręcała, że w końcu naciągnięte figicałkowicie zniknęły.Ciężko dysząc, niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w wentylator na suficie.Oddała się we władanie dżinu, rozkosznych dreszczy między nogami i lubieżnych myśli w głowie.Doszła do orgazmu prawie bezgłośnie, dusząc w sobie okrzyk.Spazm szarpnął nią do przodu i do tyłu,aż znieruchomiała z szeroko rozłożonymi nogami i ramionami zaciśniętymi na piersi.***Dał się słyszeć plusk wody spłukiwanej w klozecie, a potem płynącej z kranu.Lady Dżalila na pewnonie myła się w umywalce: hałas w rurach trwał zdecydowanie za długo.Kąpała się w wannie lub brałaprysznic.Raf chwilę dumał.Może czekała na niego w łazience? Doszedł do wniosku, że to małoprawdopodobne.Kto wie, czy całkiem o nim nie zapomniała.Tak czy owak, nie zabrała z sobąrewolweru, który leżał na białej kanapie obok plamy potu w kształcie kobiecych pośladków.Niewzięła też torebki, porzuconej na podłodze przy butach.Prawo jazdy, portfel z wężowej skórki z banknotami o średnich nominałach i trzy karty kredytowe.Złote, ale nie platynowe.Albo więc nie byli tacy bogaci, za jakich by chcieli uchodzić, albo teżminister szastał forsą w mniejszym stopniu, niż mógłby wnioskować ten, kto widywał ich razem.Byłytakże kosmetyki Dior i Chanel; łatwe do przewidzenia.Paczka chusteczek higienicznych, opakowanieDurex Vapour z jedną brakującą prezerwatywą i do połowy zużyta plastikowa tubka drażetekmiętowych.Raf zapisał numery kart kredytowych, zastanawiając się, czy Hani coś z nich znowu wyczaruje.Zajrzałdo portfe-Pasza-zade291la.Chciał popatrzeć na zdjęcie ministra, ale nie nosiła żadnych sentymentalnych pamiątek próczjednej kolorowej fotografii, na której stała na promenadzie Corniche.Miała wtedy kilkanaście lat, atowarzysząca jej dziewczyna wyglądała dziwnie znajomo.Dopiero po schowaniu zdjęcia do portfelauzmysłowił sobie, że tajemniczą dziewczyną jest lady Nafisa, aczkolwiek młodsza, szczęśliwsza i jakbyzawstydzona.Odłożywszy portfel, przepatrzył w pośpiechu pozostałe drobiazgi: organizer Lotusa, scyzoryk z rączką zmasy perłowej, gaz pieprzowy i maleńkie zamszowe etui.Wewnątrz znalazł jej trzy wizytówki (LadyDżalila, wiceprezes fundacji Cross&Crescent), oficjalną kartę umożliwiającą wejście na posterunek,jedną z kart ministra, oraz wystrzępioną na brzegach i jeszcze bardziej podniszczoną kartę Felixa.I wreszcie Raf zdobył informację, na której mu zależało.Nie musiał już o nic pytać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Marlowe Mia Dotyk złodziejki 01 Dotyk złodziejki
- Brockway Connie Niebezpieczny kochanek 01 Niebezpieczny kochanek
- Carla Neggers Tessa z Somerville 01 Tessa z Somerville
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
- Elizabeth Lapthorne Merc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lastella.htw.pl