[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie był Joss? Czy ze swoją rudowłosą pięknością?Nie powinno mnie obchodzić jego prywatne życie - pomyślała, odkładając słuchawkę.Na myśl o nadchodzącym weekendzie kurczył jej się jej żołądek.Na domiar złego miałakatastrofalny tydzień.We wtorek złapała gumę wracając z Yorku, gdzie zawoziła do kilku biur lunch dyrektorski. Musiała rozładować cały samochód, żeby dostać się do zapasowego koła.Była szczęśliwa, kiedy wreszcie mogła jechać dalej po tym, co wysłuchała od przejeżdżającychkierowców.Ruch na drodze nie był duży, a oni zapewne nie mieli żadnych złych zamiarów, alew dzisiejszych czasach, kiedy tyle jest napadów na kobiety.We czwartek rano była awaria prądu właśnie wtedy, kiedy ona musiała upiec i zamrozić kilkaróżnych dań, a wieczorem, kiedy już wyjeżdżała z jedzeniem na wystawne przyjęcie z okazjisrebrnego wesela, zadzwoniła pracownica pomagająca przy podawaniu i zmywaniu naczyń zwiadomością, że jest chora i nie będzie mogła tam pojechać.Mimo szeregu telefonów do różnych pracujących z nimi dorywczo kobiet nie udało jej sięznalezć nikogo na to miejsce.Wiedząc, że Lucy będzie zapracowana przez weekend, Kateheroicznie nie przyjęła jej propozycji pomocy i uparła się, że da sobie radę sama.Rzeczywiście, dała sobie radę, ale do łóżka kładła się o czwartej nad ranem.Słysząc dzwonienie budzika, nastawionego na dziesiątą, jęknęła i odruchowo chciała gowyłączyć, ale uświadomiła sobie, jaki czeka ją dzisiaj dzień.Mrucząc pod nosem jakieśbrzydkie wyrazy wstała i wzięła krótki, zimny prysznic z nadzieją, że pobudzi to do życia jej nawpół jeszcze uśpione zmysły.Dzień był słoneczny i ciepły.Jedynym ubiorem, jaki mogła założyć, był jedwabny kostium, którykupiła na wesele Sophy, na szczęście na tyle prosty, że nie kojarzył się z tamtą ceremonią.Wypiwszy filiżankę kawy i wrzuciwszy parę rzeczy do torby podróżnej zdecydowała, że jeśliokaże się, iż czegoś zapomniała, to po prostu kupi to w Londynie.Ledwo zdążyła na pociąg, cobyło zupełnie do niej nie podobne.Zziajana opadła na siedzenie.Była zadowolona, że zadałasobie ten trud i wcześniej wykupiła bilet, pociąg był bowiem zapełniony.Uświadomiła sobie, że dziewięćdziesiąt procent jej zdenerwowania nie wynikało z tego, żemiała napięty i męczący tydzień, ale brało się z myśli o spotkaniu z Jossem.Gdy pociąg nabierał szybkości, zaczęła zastanawiać się, w jaki sposób powie o wszystkimSophy.Oczywiście będzie to dla niej zaskoczenie, ale też pewnie spore wzruszenie.Joss byłojcem, z jakiego mogła być dumna każda dziewczyna, a dla Sophy będzie on wart tym więcej,że przez całe swe młode życie sądziła, iż jej ojcem jest ktoś niewart miłości ani szacunku.Tak, Sophy na pewno wzruszy się, a może i trochę zasmuci na myśl o tym, ile lat mogła spędzićrazem z Jossem.Więzy między matką i córką trochę już osłabły - najpierw, kiedy Sophy poszłana uniwersytet i potem, gdy przeniosła się do Londynu i poznała Johna.Kate rozumiała, że takajest naturalna kolej rzeczy.Teraz będzie musiała stanąć z boku i patrzeć, jak między Sophy iojcem tworzy się więz, w której ona nie będzie uczestniczyć.Logika walczyła w niej z uczuciami, kiedy mówiła sobie, że wszystko ułoży się zupełnie normalnie.Bo przecież tych dwoje też łączy bardzo mocna nić.A do tego Joss mieszka wLondynie i może widywać Sophy dużo częściej.Zamknęła oczy.Czuła kłujące ją w środku drobne igiełki zazdrości.Oco była zazdrosna? O to, że będzie musiała dzielić Sophy z Jossem.czy o to, że pomiędzyojcem a córką powstanie w naturalny sposób bliskość, w której ona nie będzie miała swegoudziału?W gardle jej zaschło.Z ulgą spostrzegła dziewczynę z wózeczkiem, sprzedającą kawę ikanapki - mogła skupić uwagę na czymś innym, choćby nawet bardzo przyziemnym.Poprosiła o kanapkę, przypomniawszy sobie, że przecież nie jadła śniadania, ale po parukęskach musiała ją odłożyć, mimo że była świeża i smaczna - żołądek przewracał się w niej wproteście przeciw jedzeniu.Zrozumiała, ku swej rozpaczy, że lęk ogarnia ją na myśl o spotkaniu z Jossem, nie zaś o tym, coma powiedzieć Sophy.Nie powinna tak obsesyjnie o nim myśleć - próbowała przekonać samą siebie.Zachowuje sięśmiesznie, myśląc o nim bez przerwy, zupełnie jak nastolatka.Tylko dlatego, że dał dozrozumienia, że nie jest szczęśliwy pod względem uczuciowym.że gniewa go to, iż ona niechce spojrzeć na siebie jak na atrakcyjną, wywołującą pożądanie kobietę.Ale to jeszcze nieznaczy.Nie znaczy, że co? - spytała gorzko samą siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki