[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli kiedykolwiek pomyślałam, żepotrzebny mi jakiś dowód na to wszystko, co opowiadała mi o dziadku babunia, właśnie gootrzymałam.Bez względu na to, jak bardzo się upijał i w jakie popadał długi, powinien mieć wsobie choć trochę uczucia dla kogoś, kto miał w sobie jego krew.A ja widziałam jak na dłoniwstrętne, parszywe, samolubne zwierzę, które nazywałam dziaduniem; takie, jak opisywałababunia Catherine. Dlaczego nie miałam dość odwagi, żeby od razu dotrzymać obietnicy, jaką jej dałam?Dlaczego zawsze starałam się doszukiwać w ludziach czegoś dobrego, nawet kiedy nie istniałynajmniejsze przesłanki, że to dobro istnieje?W niecałą godzinę pózniej usłyszałam, jak dziadunio Jack idzie po schodach.Nawet niezapukał do drzwi.Pchnął je brutalnie i stanął w progu, przyglądając mi się zaczepnie.Byłrozwścieczony. Buster poszedł sobie  powiedział. Stracił apetyt po tym, jak się zachowałaś. Tym lepiej. Nie będziesz dla niego taka, Ruby  zagroził wyciągając w moją stronę palec wskazujący. Babunia rozbałamuciła cię bzdurami o tej twojej całej sztuce i wmówiła ci, że staniesz się jakąśtam śmieszną damulką z miasta.A ty jesteś tylko zwykłą cajuńską dziewką, tyle że ładniejszą,niż większość z nich, to muszę przyznać.Mimo to jesteś tylko Cajunką, która powinna byćwdzięczna swojej szczęśliwej gwiezdzie za to, że taki bogacz, jak Buster Trahaw, raczył się niązainteresować.A ty, zamiast okazać wdzięczność, robisz ze mnie głupca. Ty jesteś głupcem, dziaduniu  wypaliłam.Poczerwieniał na twarzy.Usiadłam na łóżku. A co gorsza jesteś samolubem, który sprzedałby własne ciało i krew, żeby tylko mieć nawhisky i hazard! Przeprosisz mnie za to, Ruby! Słyszysz! Nie przeproszę, dziaduniu.To ty powinieneś mnie przeprosić za to wszystko, co zrobiłeś.Ty masz przeprosić za to, że szantażowałeś pana Tatę i sprzedałeś mu Paula! Co?! Kto ci to powiedział? To ty masz przeprosić za to, że sprzedałeś moją siostrę jakimś Kreolom z NowegoOrleanu! Złamałeś serce mojej matce i babuni Catherine  oskarżałam go.Stał oniemiały przez chwilę. To kłamstwa! Wierutne kłamstwa! Chciałem tylko chronić dobre imię rodziny, a przyokazji zdobyć trochę środków na jej utrzymanie  bronił się. Catherine urobiła cię przeciwkomnie, opowiadając jakieś bzdury. Takie same kłamstwa jak to, że sprzedajesz mnie teraz Busterowi i umawiasz się z nim, żeprzyjdzie do mnie na górę jutro w nocy. rozpłakałam się. Ty, mój dziadek, który powinienmnie bronić i opiekować się mną.Nie jesteś niczym więcej, jak tylko najpodlejszym zwierzęciemz bagien, właśnie takim, jak opisywała cię babunia  krzyczałam.Wyglądał, jakby za chwilę miał dostać ataku apopleksji.Uniósł ramiona i wyprostował siędumnie.Jego czerwona twarz stawała się coraz bardziej purpurowa.Oczy płonęły nienawiścią. Widzę, że te plotkary nabuntowały cię i nastawiły przeciwko mnie.No cóż, robię to, couważam za najlepsze dla ciebie, staram się nakłonić mężczyznę tak zamożnego jak Buster, by siętobą zainteresował.A jeśli i mnie przy okazji też coś skapnie, powinno cię to tylko cieszyć. Nie cieszę się i nie wyjdę za Bustera Trahawa!  wybuchnęłam.  Owszem, wyjdziesz  oświadczył dziadunio Jack. I jeszcze mi za to podziękujesz.Po tych słowach odwrócił się na pięcie i opuścił mój pokój.Chwilę pózniej usłyszałam, jak włącza radio i tłucze butelki po piwie.Znów wpadł w szał.Postanowiłam poczekać, aż się upije do nieprzytomności i natychmiast uciekać.Zaczęłam pakować do podręcznej torby najpotrzebniejsze rzeczy.Brałam możliwie jaknajmniej, bo nie chciałam być nazbyt obciążona bagażem w podróży.Pod materacem miałamukryte pieniądze za obrazy, ale zdecydowałam się ich nie wyjmować aż do momentu wyjścia.Wezmę oczywiście zdjęcie matki i tę jedyną fotografię, na której jest mój ojciec i siostra.Kiedyrozważałam, co by tu jeszcze zapakować, słyszałam, jak dziadunio Jack miota się po kuchni jakoszalały.Dobiegał mnie brzęk rozbijanego szkła, łamanych krzeseł.Wkrótce potem usłyszałamtrzask, po którym rozległ się odgłos ciężkich i chwiejnych kroków dziadunia na schodach.Przykryłam torbę pościelą i czekałam z bijącym sercem.Drzwi do mojego pokoju otworzyłysię z hukiem.Stanął w nich, patrząc na mnie.Błysk wściekłości w jego oku potęgowały whisky ipiwo, które w siebie wlał.Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł torbę w kącie łóżka. Wybierasz się gdzieś, hę?  zapytał z uśmieszkiem.Zaprzeczyłam ruchem głowy. Tak właśnie sobie pomyślałem, że zechcesz to zrobić.%7łe będziesz chciała zrobić ze mniegłupca w oczach Bustera. Dziaduniu, proszę. zaczęłam.On jednak zbliżył się do mnie, zachowując niebywałą równowagę i złapał mnie za lewąkostkę.Wrzeszczałam, kiedy okręcał mi wokół niej coś, co przypominało łańcuch rowerowy.Drugikoniec przymocował do nogi łóżka.Usłyszałam tylko dzwięk zamykanej kłódki i zobaczyłam,jak dziadunio się podnosi. Teraz się stąd nie ruszysz!  stwierdził z satysfakcją. To powinno pomóc ci odzyskaćzdrowy rozsądek. Dziaduniu.uwolnij mnie! Odwrócił się ode mnie. Jeszcze mi za to podziękujesz  bełkotał. Podziękujesz!Ruszył chwiejnym krokiem w stronę drzwi, zostawiając mnie przykutą do łóżka.Ogarnęłomnie przerażenie.Wstrząsały mną histeryczne spazmy. Dziaduniu!  wrzeszczałam co sił w płucach.Bolało mnie z wysiłku gardło.Zalewałam się łzami.W pewnej chwili zamilkłam i zaczęłamnasłuchiwać.Rozległ się taki dzwięk, jakby dziadek potknął się i spadł ze schodów.Potemusłyszałam tylko, że klnie i znów łamie meble.Po jakimś czasie wszystko ucichło.Byłam tak zaskoczona tym, co zrobił, że mogłam jedynie leżeć i szlochać, dopóki niepoczułam się tak, jakby ktoś napełnił mi płuca kamieniami.Dziadunio okazał się czymś o wielegorszym, niż zwierzęta z bagien.Był potworem, bo żadne zwierzę żyjące na moczarach niepotraktowałoby aż tak okrutnie swoich dzieci, pomyślałam.Wyczerpana i przestraszona zasnęłam wreszcie.Z chęcią poddałam się ogarniającej mnie senności.Była dla mnie ucieczką od koszmaru, którego doświadczyłam.* * *Po przebudzeniu czułam się, jakbym przespała długie godziny, choć nie minęły nawet dwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki