[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadaremnie usiÅ‚owaÅ‚ mÅ‚ynarz wyjaÅ›nić, że nie czyni jej żadnego zarzutu, że przeciw-nie, choói wyÅ‚Ä…cznie o niÄ… samÄ…, że ona powinna to rozstrzygnąć, zastanowiwszy siÄ™, czynie pracuje ponad siÅ‚y.Liza lamentowaÅ‚a dalej w tym samym tonie: oczywiÅ›cie, skoro pan mÅ‚ynarz sąói, żetak bęóie lepiej, trzeba przyjąć drugÄ… sÅ‚użącÄ….Ale to, co byÅ‚o najcięższe, już odrobione;w jesieni i w zimie jest mniej roboty w piekarni; skoro zaÅ› dotychczas starczyÅ‚o jej siÅ‚y,to chyba i w zimie zrobi, co należy.Ale oczywiÅ›cie& BÄ…dzże rozsÄ…dna, Lizo! zawoÅ‚aÅ‚ zniecierpliwiony mÅ‚ynarz. MówiÄ™ przecież,że sama wiesz chyba o tym najlepiej.Jeżeli naprawdÄ™ mniemasz, że siÅ‚y& SiÅ‚yHLiza zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ nagle wesoÅ‚o, szybkim ruchem odgarnęła rÄ™kawy poza Å‚okcie i wy-ciÄ…gnęła ramiona. Jak siÄ™ zdaje, jest czym chwycić!ByÅ‚a to para mocnych ramion kobiecych, których miÄ™kkie zaokrÄ…glenie jaÅ›niaÅ‚o bielÄ…w sierpniowym sÅ‚oÅ„cu.Cienie owocowego drzewa kÅ‚adÅ‚y siÄ™ niewyraznÄ… w konturach,zielonkawÄ… plamÄ… na mÅ‚odÄ… twarz, mieniÄ…cÄ… siÄ™ bÅ‚yskiem oczu i bielÄ… zÄ™bów, Å›miejÄ…cÄ… siÄ™doÅ‚eczkami policzków i brody. Czyż ja wyglÄ…dam jak przepracowana? Czy pan sąói, że schudÅ‚am? Czy zle mi siÄ™wieóie tutaj we mÅ‚ynie na wzgórzu?Jeszcze ciÄ…gle wyciÄ…gaÅ‚a przed siebie ramiona, óiÄ™ki czemu postać jej rysowaÅ‚a siÄ™swobodnie żywymi liniami, a oddychanie wprawiÅ‚o jÄ… w rytmiczne, faliste ruchy.Z caÅ‚ejjej istoty pÅ‚ynęła zdrowa Å›wieżość, na twarzy jej jaÅ›niaÅ‚a radosna Å›wiadomość zwyciÄ™skiejsiÅ‚y.MÅ‚ynarz uczuÅ‚, jak ta fala mÅ‚odoÅ›ci i zdrowia przenika w niego samego i buói w nimnajtajniejsze pragnienia drżące przeczuciem nowej, górujÄ…cej ponad wszystkim radoÅ›ciżycia.Zawstyóony spuÅ›ciÅ‚ oczy pod naporem fascynujÄ…cego spojrzenia jej czarnych zrenic.Albowiem w tym radosnym Å›wietle tliÅ‚a skra ironii: nie ważysz siÄ™! Wszystko to jestniedorzeczne! Nie ważysz siÄ™ sprowaóić innej i nie ważysz siÄ™ także wziąć mnie, tak jaktu stojÄ™ i oszaÅ‚amiam twoje zmysÅ‚y& Nie ważysz siÄ™ na nic.Ale ja siÄ™ ważę, bo tak chcÄ™!% WiÄ™c dobrze.Nie bęóiemy już mówić o tym, Lizo bÄ…knÄ…Å‚ mÅ‚ynarz i odszedÅ‚szybko do domu.Tego samego wieczora zawinęła pani Andersen do mÅ‚ynarskiego domu.PrzybyÅ‚a zapózno.Kandydatura ZajÄ™czej Any przepadÅ‚a z kretesem.¹³ tu: poza tym.kar e eru MÅ‚yn na wzgórzu 51KSIGA IIIiJenny! Jenny! Jenny& Malutka!To Hanna nawoÅ‚ywaÅ‚a swÄ… ulubienicÄ™.StaÅ‚a z mÅ‚ynarzem na skraju wysokopiennego Å›wierkowego lasu, w oddaleniu mniejwiÄ™cej pięćóiesiÄ™ciu kroków od leÅ›niczówki.Obok domu przy korycie studni Janek poiÅ‚parÄ™ kuców z krótko przystrzyżonymi grzywami; z gniadych grzbietów dymiÅ‚a siÄ™ w sÅ‚o-necznych blaskach zÅ‚ocista para, a z jednego z pysków koÅ„skich, wzniesionego ponadkoryto, kapaÅ‚y krople wody jak iskry.WÅ›ród gÅ‚Ä™bokich cieni stajni, mieszczÄ…cej siÄ™ podjednym dachem z domem mieszkalnym, bieliÅ‚y siÄ™ rÄ™kawy koszuli leÅ›niczego, który wie-szaÅ‚ tuż przy wrotach koÅ„ski poprÄ™g.Mięóy szczytowÄ… Å›cianÄ… domu a zagajnikiem mÅ‚o-dej, strzelajÄ…cej wysoko w górÄ™ dÄ…browy wiodÅ‚a droga ku niedalekiemu wybrzeżu wzdÅ‚użmaÅ‚ego pólka, którego przednia część miaÅ‚a ciemnÄ… aksamitnÄ… barwÄ™ po Å›wieżej orce;pozostawiony w skibie pÅ‚ug wskazywaÅ‚, góie maÅ‚e koniki przerwaÅ‚y niedawno pracÄ™.ParÄ™ jaÅ›niejÄ…cych obÅ‚oków rzucaÅ‚o dÅ‚ugie biaÅ‚e pasy na rozsÅ‚oneczniony Sund.W bru-natnawych wierzchoÅ‚kach buków ponad omszonym dachem igraÅ‚y, skrzÄ…c siÄ™ figlarnie,promienie wrzeÅ›niowego sÅ‚oÅ„ca, natomiast mięóy pniami Å›wierków Å›wiatÅ‚o przenikaÅ‚ospokojnymi snopami. Jenny! Jenny!NawoÅ‚ywanie Hanny brzmiaÅ‚o w szczególniejszy sposób, niby skomponowana melo-dia.Pierwsze trzy, cztery Jenny oóywaÅ‚y siÄ™ r n w szybkim nastÄ™pstwie, w tymsamym tonie, potem po krótkiej pauzie gÅ‚os przeskakiwaÅ‚ o oktawÄ™ wyżej i półto-nami zniżaÅ‚ siÄ™ do finaÅ‚u malutka , którego rozóielone pauzowaniem zgÅ‚oski wydoby-waÅ‚y siÄ™ z melodii szczególnie zaakcentowane, óiÄ™ki czemu rozlegaÅ‚y siÄ™ szeroko w lesie.W tym nawoÅ‚ywaniu kryÅ‚o siÄ™ coÅ› niesÅ‚ychanie wnikliwego, pieszczotliwego, kuszÄ…cego,a mÅ‚ynarz lubiÅ‚ siÄ™ mu przysÅ‚uchiwać niby muzyce przepojonej tajemniczym czarem lasu. òisiaj widocznie nie przyjóie wcale rzekÅ‚ mÅ‚ynarz, pragnÄ…c, by Hanna jeszczedalej nawoÅ‚ywaÅ‚a. O, przyjóie z pewnoÅ›ciÄ…, skoro tylko posÅ‚yszy mój gÅ‚os.Ale może odpęóono jÄ…góieÅ› daleko. Odpęóono? Któż by to uczyniÅ‚? Inne sarny.Wiele spoÅ›ród nich nie cierpi Jenny za to, że obcuje z nami, a możei óiÄ™ki temu, że nosi obróżkÄ™.Przeszli powoli przez Å›wierkowy lasek i stanÄ™li na skraju Å‚Ä…ki, spowitej niemal caÅ‚ko-wicie w cienie.Przed nimi piÄ™trzyÅ‚ siÄ™ las bukowy.Silne Å›wiatÅ‚o sÅ‚oÅ„ca kÅ‚adÅ‚o siÄ™ cienkÄ…, delikatnÄ…pozÅ‚otÄ… na wierzchoÅ‚ki pozieleniaÅ‚ego brÄ…zu; tu i ówóie jaÅ›niaÅ‚ biaÅ‚y obÅ‚oczek.PoniżejzarysowaÅ‚y siÄ™ smukÅ‚e kontury szarych pni, a jeszcze niżej poszycie leÅ›ne, zÅ‚ożone z lesz-czyny, ciernistych krzewów i bukowych pÄ™dów, nietkniÄ™te jeszcze porÄ… roku, zieleniÅ‚osiÄ™ w sÅ‚onecznych blaskach letniÄ… Å›wieżoÅ›ciÄ… i bujnoÅ›ciÄ….Ponad ich gÅ‚owami szumiaÅ‚y cicho Å›wierkowe igÅ‚y; ożywczy, pachnÄ…cy żywicÄ… po-dmuch wiatru muskaÅ‚ im twarze, zwiewajÄ…c parÄ™ bÅ‚yszczÄ…cych, jedwabistych wÅ‚osów naoblicze Hanny.ByÅ‚a ubrana w niebieskÄ… sukienkÄ™, spÅ‚ywajÄ…cÄ… swobodnie luznymi faÅ‚damipodtrzymywanymi paskiem.GÅ‚owÄ™ jej przykrywaÅ‚a z fantazjÄ… naÅ‚ożona pÅ‚aska czapeczkaz weÅ‚nianej przęóy, a to na wpół chÅ‚opiÄ™ce okrycie gÅ‚owy nadawaÅ‚o zazwyczaj tak spo-kojnej twarzyczce jakiÅ› Å‚obuzerski wóiÄ™k.WyglÄ…daÅ‚a baróo zabawnie, zwÅ‚aszcza teraz,gdy przyÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚onie do ust, aby gÅ‚os rozchoóiÅ‚ siÄ™ silniej i dalej.Poza nimi rozlegÅ‚ siÄ™ tupot szybkich kroków to nadbiegaÅ‚ Janek w towarzystwieHektora, biaÅ‚o i czarno nakrapianego legawca¹t , który powitaÅ‚ mÅ‚ynarza, swego przyja-ciela, óikimi skokami. Czy Jenny nie przyjóie? pytaÅ‚ Janek zdyszany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Howell Hannah Wzgórza Szkocji 06 Duma (popr.)
- Roberts Nora Czarne wzgórza(1)
- Nora Roberts Czarne Wzgórza
- Marcella Thompson Jagodowe wzgórze
- Roberts Nora Czarne wzgórza
- Wagner Karl Edward Kane Tom 2 Pierœcień z Krwawnikiem
- joanna chmielewska skradziona kolekcja
- § Beckett Simon Dav
- Marco Polo
- Gable Rebecca Osadnicy z Catanu(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zawrat.opx.pl