[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogę się z tym zgodzić, bo nie jestem materiałem nadziewczynę dla Przemka, ale uwierz mi, tutaj pasuję idealnie! Chceszczy nie, musisz się ze mną męczyć.No, chyba że zamierzasz mniezwolnić&  spojrzałam na niego pytająco.Wiedziałam, że drażnię lwa.Zobaczyłam w jego oczach chęć rzucenia się na mnie i poćwiartowaniana kawałeczki. Jesteś nieznośna, wiesz? Arogancka, zarozumiała, pyskata,bezczelna, wkurzająca&  wyliczał na palcach, aż mu ich zabrakło.Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie denerwował.Już sam twój widokwyprowadza mnie z równowagi, a kiedy się odzywasz, to mam ochotęzakleić ci tę niewyparzoną gębę na zawsze. Podszedł bliżej i zacząłwpatrywać się w moją twarz, jakby chciał prześwietlić mi duszę.Milczał dłuższą chwilę, podczas której nasze oczy toczyły ze sobązawziętą walkę.W końcu pierwszy spuścił wzrok i stwierdził już niecospokojniej:  Nie wiem, jak to możliwe, że Przemek obdarzył cię takimzaufaniem, ale muszę uszanować jego wolę.Szczególnie w obecnejsytuacji nie zamierzam podejmować decyzji, z którymi on by się niezgodził&  głos mu się załamał.Widać było, że bardzo przeżywałwypadek brata, ale robił wszystko, aby nie okazywać żadnych emocji.Odwrócił się w stronę wyjścia i na odchodne powiedział:  Pamiętaj, jutro o dziewiątej w konferencyjnej.Obecność obowiązkowa!Co za palant! Nie wiem, jak go zniosę& Mam nadzieję, żePrzemek szybko do nas wróci&Po pracy pojechałam prosto do szpitala.Zastałam tam Tomka ijego rodziców.Matka blizniaków płakała, trzymając nieprzytomnegosyna za rękę.Kobieta musiała mieć około pięćdziesięciu lat, aledałabym jej najwyżej czterdzieści.Nawet z zapuchniętą od płaczutwarzą wyglądała prześlicznie.Miała ciemne, kręcone loki, które upięław coś podobnego do koka.Jej oczy były wyraziste i oddawały każdąemocję, którą przeżywała.To zdecydowanie po niej braciaodziedziczyli urodę.Pan Korczak stał przy żonie, ledwo utrzymując sięna drążących nogach.Tomek siedział na krześle znajdującym się podrugiej stronie łóżka.Miną dobitnie dał mi do zrozumienia, że nie byłzadowolony z moich odwiedzin.Kiwnęłam porozumiewawczo, że chcę, aby wyszedł na korytarz. Jak się trzymają twoi rodzice?  zapytałam. Nie twój interes  burknął, patrząc przez okno w ścianie, jakmatka poprawia poduszkę jego bratu. Wiem, że nie mój.Zapytałam z grzeczności. Ty i grzeczność&Tyle we mnie grzeczności, co w tobie kultury, bałwanie& pomyślałam, ale ugryzłam się w język.Nie chciałam robić awantur wobecności załamanych wypadkiem syna państwa Korczaków. Przyszłam, żeby dowiedzieć się, co wykazała tomografia.Oczy Tomka zrobiły się szkliste.Pierwszy raz widziałam, żenawet nie próbował się opanować.Usiadł na stojącym przy drzwiachkrześle i na chwilę zakrył dłońmi twarz.Nie odważyłam się odezwać.Czekałam.Minęło kilka minut, zanim się otrząsnął.Spojrzał na mniejak nigdy dotąd.Z jego oczu wylewała się potrzeba wsparcia i otuchy.Nie powiedział niczego. Jest zle?  zapytałam niepewnie. Bardzo  głos mu zadrżał. Przemek ma w głowie dużegokrwiaka.Jutro czeka go kolejna operacja.Lekarze stwierdzili, że niemożna czekać.Jest co prawda szansa, że się zmniejszy, ale istniejetakże ryzyko, że mógłby się powiększyć, a to groziłoby&  wciągnąłgłęboko powietrze. Zrobiło mi się słabo.Usiadłam obok niego.Milczeliśmy obojeprzez dłuższą chwilę.Nagle poderwał się z krzesła i odszedł w stronęwyjścia ze szpitala.Wiedziałam, że się rozkleił i nie chciał, żebym byłatego świadkiem.Podczas zebrania z kierownikami mogłam poznać zupełnieinnego Tomka.Wydawał się być mistrzem organizacji.Dzień wcześniejnie pamiętał, jak ma na imię jego sekretarka, a teraz do każdego zzebranych zwracał się po nazwisku i nikogo nie pomylił.Zastanawiałam się, czy miała na to wpływ moja uwaga, że nie mapojęcia, jak nazywają się jego pracownicy.Był dobrze przygotowany.Doskonale wiedział, jak wyglądałasytuacja toruńskiego oddziału Cybertronu i jakie decyzje podjąłPrzemek przed wypadkiem.Każdemu z osobna wydał dyspozycje nanastępny tydzień.Ja miałam przyspieszyć prace nad projektem dlanowego klienta.Nie widziałam w tym żadnego celu, ponieważ firmaPromex dała nam czas do końca miesiąca, ale domyśliłam się, że torodzaj testu moich umiejętności.Tomek chciał osobiście przekonać się,czy naprawdę jestem dobra, czy tylko się przechwalam.Oczywiściepodczas zebrania panowała totalna oficjalka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki