[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. 45Rhys siedział na kawałku ściany wielkiej sali z głową między nogami, którąprzytrzymywał mu dziadek. Oddychaj, szczeniaku  nakazał szorstko Jean. I nie podnoś głowy.Po co masz mdlećw obecności swojej pani.Rhys nie miał zamiaru mdleć, zbierało mu się za to na wymioty.Po raz pierwszy w życiuwspółczuł Fitzgeraldom z powodu tego, co musieli znosić na końskim grzbiecie. Ojcze?  wychrypiał Rhys. Tak, synu?Rhys zdołał podnieść głowę dość wysoko, by spojrzeć na mniszkę, która zawszeeskortowała jego matkę do jadalni. Jesteś zakonnicą  wykrztusił.Etienne uśmiechnął się blado. Kiedy uznam za stosowne. Mógłbym cię za to zamordować  wyrzęził Rhys  gdybym tylko był w stanie stanąć nanogi. Jak mogłem ci powiedzieć?  spytał miękko ojciec. Mam zbyt wielu wrogów, Rhysie.Myśleli, że nie żyję i że nic o mnie nie wiesz.Inaczej by cię zabili.Rhys nie chciał się rozpłakać, choć niewiele mu brakowało.Do cholery, jego ojciec żyje.Matka o tym wiedziała.Dziadek o tym wiedział.A pozwolili mu cierpieć. Tak było lepiej  powiedział stanowczo Etienne. Byłeś bezpieczny, Rhysie, a to wartekażdej ceny.Uśmiechnął się. Poza tym obserwowałem cię przez te wszystkie lata, gdy tylko mogłem. Wielkie pocieszenie  warknął Rhys. Wołałbym, żebym to ja mógł obserwowaćciebie! Robiłeś to dość często. Gdy byłeś w sukni! Etienne wzruszył ramionami. Każdy robi to, co musi.Rhys zdołał usiąść prosto.Uświadomił sobie, że Gwen stoi przy nim, pociągnął ją więcna kolana i mocno objął. Wybacz mi, ukochana  powiedział  że nie ostrzegłem cię, z jaką rodziną sięzwiązujesz.Pozwól, że przedstawię ci wszystkich odpowiednio.Oto mój dziadek, szpieg.Tomoja matka, ksieni i czasem szpieg.A to mój ojciec, zakonnica w przebraniu.Ojciec Rhysa ujął dłoń Gwen, pochylił się i ją pocałował. Szczęściarz z mojego syna, że ożenił się z tak piękną, a zarazem waleczną kobietą.Słyszałem, że twoje ostrze jest zabójcze.Rhys nie miał pojęcia, kto powtórzył ojcu taką bzdurę, ale najwyrazniej wyszło mu to nadobre, bo Gwen z miejsca poczuła do niego sympatię. Rhys chciałby poczuć to samo.Ale, na Boga, miał siedem lat, gdy ostatni raz widziałojca! Jak ma się cieszyć, skoro jest cholernie wściekły?Etienne wyciągnął dłoń i zmierzwił włosy Rhysa, jakby syn był małym chłopcem. Porozmawiamy, synu.Zrobię wszystko, by ci wynagrodzić stracone lata.Ale terazmusimy zdecydować, co zrobić z twoim wujem. Dziś zyskałem całą nową rodzinę  powiedział z niesmakiem Rhys  muszę jeszcze sięzdecydować, czy mi się to podoba.Wiedziałem, że trzeba było rano zostać w łóżku! Przynajmniej Patrick chce negocjować  powiedział spokojnie Jean. A mógłby chciećnadziać twoją głowę na pal. A myślisz, że nie chce?  roześmiał się Etienne. Ojcze, chyba przez ostatni miesiącwiodłeś zbyt wygodne życie i zmiękłeś.Oczywiście, że chce zabić Rhysa.Patrick nie maochoty tracić swojego zamku. A na co on Rhysowi?  odparował Jean. Przecież to nora. Nieważne, czy Rhys go chce, czy nie  powiedział stanowczo Etienne. Wiem  burknął Jean  że Rhys mógłby mu go odebrać, gdyby miał ochotę.Nie jestemjeszcze taki stary, szczeniaku  powiedział, rzucając synowi wściekłe spojrzenie  żebym niemógł do tego dojść.Rhys spojrzał na Gwen.Przynajmniej już się na niego nie dąsała.W zasadzie dostrzegałodrobinę miękkości w jej twarzy. Jak ty dziś pięknie wyglądasz, ukochana  powiedział, zakładając jej włosy za uszy.Uszy miała wprost stworzone do takich celów, ale tego postanowił jej nie mówić. Może przejdziemy się pózniej wzdłuż wybrzeża?Uśmiechnęła się i zarzuciła mu ręce na szyję. Kocham cię. Ja ciebie też  odpowiedział.Pocałował ją, po czym delikatnie postawił na nogi. Zajmijmy się naszymi sprawami i skończmy z tym wreszcie.Może wtedy uda nam sięwrócić do w miarę normalnego życia.Rozejrzał się i westchnął.Jego żona nosiła strój najemnika, ojciec suknię, a matka siedziała na skrzyni złota jakkwoka zdecydowana bronić jaj, póki starczy tchu.Rhys westchnął ponownie i zamknął żonę w ramionach. Zostań tutaj.Zgodziła się zbyt chętnie, ale nie mógł nic zrobić.Spojrzał na dziadka. Chodz ze mną.Jean skinął głową. Oczywiście.Rhys spojrzał na ojca, otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, po czym zamknął je ipotrząsnął głową. A ty rób, co chcesz. Jak zwykle. Rozumiem  powiedział Rhys. Skoro nikt nie kwapi się pójść sprawdzić, co knujeSedgwick, chyba wybiorę się sam. Na Boga, gorzej już nie mogło być.Był tego pewien.***Gwen naciągnęła kaptur płaszcza na twarz, dziękując losowi za chmury zbierające się naniebie i pogorszenie pogody.Kaptur pozwalał jej obyć się bez sadzy na twarzy dladopełnienia przebrania, co niezmiernie ją cieszyło.Nie będzie się musiała aż tak tłumaczyćRhysowi, kiedy znów ją nakryje.Sądził, że siedzi bezpieczna na wzgórzu, pilnie strzeżonawraz z dziećmi, jego matką i skrzynią złota.Nastał wieczór, a wraz z nim spotkanie z Patrickiem z Sedgwick [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki