[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otoż jako w onej długiej a foremnej powie-ści próżno nauki abo fortylu szukać (abowiem przyrodzenie samo two-rzy takie ludzi, którzy umieją ucieszyć mową i daje im do tego twarz, ipostawę, i głos, i słowa, któremi to, co chcą, contrefetować mogą) takteż zasię w tej krótkiej, a co regułka pomoc może, gdyż trefne rzecze-nie z ust wypadwszy, pirwej tam utknąć ma, gdzie strzelono, niżbymógł ten, kto rzekł, na to pomyślić, bo inaczej niemialoby kęs jedenwdzięczności.A przeto ni na czym to inym nie należy, jedno na by-strym rozumie a przyrodzeniu.Hnet tu pan Derśniak za to sie wziął mówiąc: Panie Myszkowskipan Kostka, jako ja baczę, nie dzierży w tym w.m.sporu, aby przyro-dzenie nie miało mieć w tej mierze przodku, zwłaszcza około tego, cow głowę przypaść ma, ale iż człowiek, niechaj będzie jako chce bystre-go rozumu, przedsię, gdy mu kilka rzeczy zaraz przypadnie w głowę,miedzy któremi jedna będzie trefna, druga nic abo zasię ta trefna, a tajeszcze trefniejsza, tam już musi sie uciec do rozsądku, a regułki, którąkiedy o tym trefni ludzie podali, iżby obrał, co ma rzec, a czego zamil-czeć.A tak opuściwszy to, co ku bystrości rozumu należy, powiedznam W.M., w czym kunszt, a fortyl pomoc do trefności może, iżbyDworzanin wiedział, które trefnowanie jemu jest przystojne, a któreNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG93nie; a jakim kształtem i którego czasu używać go ma.Bo widzi mi sie,iż pan Kostka tego chce po w.m.Odpowiedział pan Myszkowski: Jeśli około trefności jest nauka ja-ka (co u mnie jest rzecz nic można), tedy w.m.panie Derśniaku z na-uki, a pan Bojanowski s przyrodzenia dziwnie dobrze rozśmieszyćumiecie, a przeto przystojniej któremu z w.m.tę pracę wziąć na się,niż mnie, który zgoła nic tego nie umiem, chyba żeby kto głupie rze-czenie, któremu sie więc ludzie rychlej niż foremnej powieści śmieją,za trefność poczytać chciał.Ku temu pan Derśniak rzekł; Widzi mi sie, panie Myszkowski, iżw.m.już to poczynasz, czego powiedasz w.m., że nic nie umiesz, tojest, iż w.m.chcesz rozśmieszyć te pany ze mnie i s pana Bojanowski-cgo dworując, bo tu każdy z ich miłości wie, ix, w czym nas w.m.chwalisz, w tym w.m.przed nami masz wielki przodek.A tak jeśli siew.m.mówić nadprzykrzyło, lepiej abyś w.m.J.M.pana Lubelskiegoprosił, iżby tę wszytkę rzecz odłożył do jutra, niż w.m.masz taką chy-trością uchodzić pracej.Chciał też tu był i pan Bojanowski coś na słowa pana Myszkow-skiego odpowiedzieć, ale J.M.pan Lubelski nie dopuścił mówiąc: Do-brze mówi pan Myszkowski, panie Derśniaku, przeto gdyż mnie tu Jestzwirzchność zlecona, roskazuję to w.m.abyś około trefności mówił.Imam za to, że ci panowie znając jakoś w.m.w tym Jest osobny, memuwyrokowi nie przygarną.A pan Myszkowski w tym czesie odpoczynie,aby zasię, gdy w.m.rzecz około trefności odprawisz, do końca swojęprowadzić mógł.Powiedział pan Myszkowski: Niewiem M.panie będęli już miał coprowadzić.Ale, jako ów pielgrzym, który lecie, kiedy go praca gorąconamdli, o południu przesypia sie w cieniu przy jakiej strudze, tak Ja teżodpocznę sobie przy tym wdzięcznym szumie żywej wody słów panaDerśniakowych, a snadz wytchnąwszy zdobędę sie jeszcze na co takie-go.Zatym pan Derśniak powiedział: Owam ja wywołał wilka z lasa,ale nie długo będzie tej roskoszy, panie Myszkowski, bo jedno sie w.m.położysz, tak hnet zasię wstać, a w swą drogę iść, gdy mnie rzeczynie stanie, będziesz musiał.Gdyż tedy wola to jest w.m.M.panie wy-mawiać sie niechcę, aczkolwiek jako sie więc dziwuję owej śmiałości,gdy kto przy Węgrzynku lutnię w rękę bierze, takbych też i sam przyNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG94tych paniech rozbierać tego nie miał, w czym oni daleko, niż ja, są bie-glejszy; wszakoż, abym s siebie złego przykładu ku posłuszeństwu nie-dał, powiem jako najkrócej będę mógł o tych rzeczach, które w lu-dziech śmiech pobudzają, który to śmiech jest nam tak własny, iż teżczłowieka inaczej uczeni ludzie na prędce nie wykładają, jedno tak.Jest  prawi  człowiek zwirzę jedno, które sie śmieje, bo żadne ineżwirzę, chyba człowiek, śmiać sie nie może, a jest ten śmiech niemalzawdy świadkiem tego, iżeśmy dobrej myśli.Jakoż człowiek ma to sprzyrodzenia, iż pragnie uciechy i ochłody, i dla tego wynalezione sąod ludzi tańce, biesiady, gonitwy i ine ku napasieniu oczu zabawy.A iżwięc miłujemy te ludzie, którzy bywają przyczyną, naszej pociechy,przeto oni królowie pogańscy starzy, oni Rzymianie sławni, oni Gre-kowie mądrzy, jednając sobie u pospólstwa miłość, budowali wielkietheatra i ine silnym kosztem miejsca, na których gry rozmaite, kome-dye, tragedye, tańce, zawody końskie, wyścigania na woziech, chodze-nie zapasy, turnieje, gonitwy, bitwy pojedynkiem, zwirzęta rozmaite aniesłychane, wszem wobec ludziom ku takowej pociesze i napasieniuoczu pokazowali, na co i oni surowego żywota Philozophowie patrzy-wali, a nie telko ta jedna była uciecha umysłom ich spracowanym sub-tylną, a prawie niebieską dumą, ale też i biesiad wielokroć szukali dlauweselenia siebie.Owa co jest ludzi na świecie, tedy żadnego dobramyśl nie mierzy, począwszy od tych, którzy ciężko pracują, aż doowych, którzy są na ustawicznej modlitwie, albo którzy w więzieniusrogim siedzą, gdzie co dzień śmierci sie nadziewając przedsię każdyszuka tej drogi, tego lekarstwa, jakoby czym swe strapione serce pocie-szyć mógł.Każda tedy rzecz, która ku śmiechu pobudza, uwesela nas idaje sercu ochłodę, a ktemu nie dopuszcza, aby człowiek na ten czaspomniał na owe frasunki a doległości teskliwe, któremi opływa naszżywot.A przeto każdemu jest śmiech luby, i ten pochwały godzien, ktogo na czas i dobrym kształtem wskrzesić umie.Ale co to jest śmiech,gdzie sie chowa jako sie s prędka wyrwie, iż człowiek by najbarziejchciał strzymać go nic może; więc skąd to pochodzi, iż wnidzie wtwarz, w oczy, w usta, w żyły, w boki, jakoby tedyż człowiek spukaćsie miał, niechaj o tym Democritus dysputuje, bo to nie należy ku te-razniejszej rzeczy, a kiedyby też dobrze należało, jednakby mnie niebyło srom wyznać, iż tego niewiem, gdyż i ten każdy, ktoby to wy-wieść obiecał, nie uczyniłby temu dosyć.Tej tedy trefności, której sieludzie śmieją, żadna ina rzecz początkiem nic jest, jedno szkaradośćjakaś a nieprzystojeństwo przystojne, abowiem temu sie jedno samemuNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG95śmiejemy, co ma w sobie coś nieskładnego, iż sie zda, jakoby zle było,ano nie jest.Otóż jakiego kształtu dworzanin w trefnowaniu, i po którykres używać go ma, tyle, ile mi pokaże moje błahe baczenie, postaramsie, abych tu na tym miejscu w.miłościam powiedział, bo ustawicznietrefnować nie przystoi dworzaninowi, ani też tym kształtem, jako sza-leni, abo pijanice, abo błaznowie, abowiem chocia takie ludzie zda sietak, iżby dwór barzo rad widział, przed sie nie są tego godni, aby jedworzany zwano, ale tymi przezwiski, jakie któremu z nich właśniesłuży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki