[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspomniałem też jedyną siostrę taty, Jankę, którągrubo przed wojną wydano za poznańskiego bankiera Tomasza Krugera, który okazał sięczarną owcą w rodzinie i jako jeden z pierwszych w Poznaniu podpisał volkslistę, a niewykluczone, że awansował nawet za reichsdojcza.W 1945 roku zwiał z Kraju Warty ipodobno żył ciągle w RFN-nie nie utrzymując kontaktów z polską częścią rodziny.Przychodziło mu to tym łatwiej, że ciocia Janeczka zmarła jeszcze w latach czterdziestych.Natemat Krugera i jego potomstwa Nowacki maglował mnie czas dłuższy, ale widząc, że niedysponuję w tym zakresie żadną wiedzą szczegółową, dał spokój.Głowacki podczas swojej części przesłuchań wyraznie przedkładał obrazy nad fakty, pytałwięc o umeblowanie mieszkania, pierwotny wygląd ulicy Ayska z Pokładu Idy, a także o mojeulubione filmy i lektury, i uporczywie coś notował.Biernackiego natomiast interesowało przede wszystkim moje życie zawodowe - nagrania, programy, aktorzy, autorzy i kompozytorzy, z którymi współpracowałem.Zadał mi pytanie oznajomość języków i przetestował mnie - rosyjski wypadł celująco, francuski niezle,niemiecki zadowalająco.Moje braki w angielszczyznie chyba ich rozczarowały, bo być możeuważali, że szpiedzy powinni mówić po angielsku? Potem, kiedy wydawało mi się, że jużskończyli, zrobili jeszcze jedną wieczorną turę - pytali o rzeczy tak prozaiczne jak wczasy wBułgarii czy zapamiętane z wczesnego dzieciństwa zabójstwo prezydenta Kennedy'ego i kryzyskubański.Powiadają, że każde śledztwo ma dwie strony i inteligentny przesłuchiwany możedowiedzieć się całkiem sporo o przepytujących.Widocznie nie jestem dość inteligentny, bonie udało mi się ustalić o co właściwie im chodzi, poza jednym oczywistym elementem, jakimbyło ustalenie mojej tożsamości.Nie zauważyłem też, że mogę być podejrzewany ojakikolwiek występek, a na temat najważniejszego i najbardziej dramatycznego wydarzenia,owej porannej napaści w parku, w ogóle mnie nie indagowano.Za to moje pytanie dlaczegonapastnicy mówili do mnie  Misza" - zignorowano.Wedle ściennego zegara skończyliśmy około pierwszej w nocy, po czym usłyszałemjeszcze, że jutro będziemy kontynuować rozmowę, po czym nareszcie odprowadzono mnie dopomieszczenia obok, gdzie jedynym wyposażeniem była wąska kozetka z czystą, na szczęście,pościelą.Błyskawicznie zapadłem w głęboki sen bez zwidów, majaków i horrorów.O ósmej rano znów znalazłem się w pomieszczeniu z lustrem, gdzie obok kubka z parującąkawą oczekiwał mnie mężczyzna, na oko koło sześćdziesiątki, o rudej czuprynie przetykanejpasemkami siwizny, który podał mi rękę i przedstawił się jako Jan Bytnar.Pułkownik JanBytnar.Czyżby harcowników w przesłuchaniu miała zastąpić ciężka artyleria? Pułkownikwyglądał na zakłopotanego i podejrzewam, że było to efektem śledzenia mojego przesłuchaniaze stanowiska po drugiej stronie lustra.Pozwolił mi wypić kawę i następnie obejrzeć kubekozdobiony herbami miast polskich, wśród których znalazło się Wilno i Lwów, a nie mogłemwypatrzeć Szczecina.- Spotkałem się z wieloma ludzmi, którzy kłamali jak z nut - rzekł na wstępie.- Jednaknigdy nie zdarzyło mi się rozmawiać z człowiekiem, bezsprzecznie inteligentnym, którykłamałby w sposób równie nieudolny.- Nieudolny?- %7ładna z podanych informacji nie jest prawdziwa.Nikt noszący pańskie imię i nazwiskonie urodził się w Poznaniu w sierpniu 1953 roku.Rejent Roman Kopiński, pański rzekomyojciec, nigdy się nie ożenił.Zofia Garwolińska, wskazywana jako pańska matka, zmarła wwieku dwudziestu lat w stanie panieńskim.Potrafi pan to sensownie wytłumaczyć?Potrafiłem, ale postanowiłem jeszcze chwilę zaczekać, licząc że dowiem się co jeszczeustalili na mój temat.I faktycznie ciągnął dalej:- Pod wskazanymi przez pana adresami nie ma szkół, a ulica o groteskowej nazwie Ayska zPokładu Idy po prostu nie istnieje.A tak przy okazji - pisarz Gustaw Morcinek, który stworzyłwspomniana nowelę, umarł w kompletnym zapomnieniu.Podobnie ma się z miejscamipańskiej rzekomej pracy - Telewizja Polska, o czym wie chyba każdy, nie mieści się przy ulicyJana Pawła Woronicza, tylko na placu Napoleona i w Nowym Centrum przy ulicy Towarowej.Nie muszą dodawać, że w jej kadrach nigdy o panu nie słyszeli.Nie została zrealizowanażadna pozycja Teatru Telewizji - poza Sceną Klasyki, przy której wedle pańskich słów był pan zatrudniony.A prezydent John Kennedy, którego śmierć w Dallas pan tak barwnie opisywał.?-Na moment zawiesił głos.- Cóż, John Fitzgerald nigdy nie objął stanowiska prezydenta, ajedynie kibicował dwóm kadencjom swego starszego brata Josepha Patricka.I tak jest z każdąpańską informacją.Chętnie nazwałbym pana kłamcą absolutnym, ale nie mogę.- Dlaczego? - wyrwało mi się.A że milczał, pozwoliłem sobie odpowiedzieć za niego: -Ponieważ nie przyłapaliście mnie, żebym choć raz sobie zaprzeczył, a moja wersja, mimo żewydaje się do cna nieprawdziwa, jednak trzyma się kupy.Zauważyłem, że popatrzył na mnie z uznaniem.- To prawda.Gdybym był psychologiem powiedziałbym, że pieczołowicie wymyślił pansobie jakiś własny świat i żył w nim dość długo, nie wytykając nosa na zewnątrz.- A jeśli go nie wymyśliłem i jeśli nie jestem wariatem? To co?- Proszę o podpowiedz, bo ja koncepcji nie mam.Koledzy sugerowali przebadania pana nawariografie, ale sadzę, że nie dałoby to żadnego efektu.- Też tak przypuszczam.I cieszę się z pańskich wniosków, bo mogę ujawnić to, o czymopowiadanie pańskim kolegom uznałem za stratę czasu.Coś, co na pana miejscu uznałbym zahipotezę wysoce nieprawdopodobną, ale jedyną.- Mianowicie? Zaciekawia mnie pan.- %7łe naprawdę pochodzę z innego świata.To by tłumaczyło dlaczego w swojej bazie niemacie moich odcisków palców, nie figuruję w wykazie obywateli Rzeczpospolitej, nigdy nieprzekroczyłem granicy, nie płaciłem podatków, nie posiadam ubezpieczenia.Widziałem, że deklaracja zrobiła spore wrażenie na pułkowniku.- W takim razie proszę nam powiedzieć z jakiego świata pan tu przybył? - spytał.- ZCesarstwa Rosyjskiego? Z Ameryki? Z kosmosu?- Nie.Z Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.- Słucham, skąd? - Nerwowo zamrugał powiekami.- Wiem, że prawda zabrzmi idiotycznie, sam od dwóch dni nie mogę sobie z tym poradzić,ale akurat w chwili, kiedy zaatakowała mnie trójka oprychów, przed którymi tak szlachetnieuratowała mnie pani Szymańska, szukałem przejścia na moją stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki