[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naterytorium Iczkerii nie ma żadnego żoÅ‚nierza podlegÅ‚ego Moskwie, choć caÅ‚e ich garnizonytkwiÄ… w formalnie niepodlegÅ‚ych paÅ„stwach byÅ‚ego ZSRR.Czeczeni lubiÄ… mówićo Rosjanach per  psy i jednoczeÅ›nie wieczorem bawić siÄ™, oglÄ…dajÄ…c idiotyczne programyrozrywkowe moskiewskiej telewizji ORT.Podobno nawet najtwardsi wojownicydopingowali piÅ‚karskÄ… reprezentacjÄ™ Rosji w czasie mistrzostw Europy w 1998 roku, kiedy wCzeczenii trwaÅ‚y ciężkie walki.Czeczeni mówiÄ…  żadnych kompromisów i podpisujÄ… z Rosjanami porozumienieo tranzycie ropy przez swoje terytorium.WpÅ‚ywowy moskiewski tygodnik  Itogistwierdza, że Czeczenia i tak już jest de facto niepodlegÅ‚a, wiÄ™c trzeba siÄ™ z tym pogodzić, a radykaÅ‚owie w Groznym przekonujÄ…, że wszystko w republice ciÄ…gle kontrolujÄ…Rosjanie.Ci z kolei, uznajÄ…c, że Czeczenia jest częściÄ… Federacji, nie sÄ… w stanieskutecznie kontrolować jej granic; wÅ‚aÅ›nie zastanawiajÄ… siÄ™ nad przekazaniem obsadynieformalnych posterunków granicznych z rÄ…k wojsk MSW oddziaÅ‚ompowietrznodesantowym.A jednoczeÅ›nie każdy w Groznym wie, że oprócz pieniÄ™dzyi karabinów najbardziej liczÄ… siÄ™ kontakty z Rosjanami; i nie chodzi o kolaboracjÄ™, ale o biznes.Wicepremier Rosji Borys Niemcow chce zbudować nowy rurociÄ…g dla azerskiej ropy,który by obchodziÅ‚  zbuntowanÄ… prowincjÄ™ (jak CzeczeniÄ™ proponowaÅ‚ formalnie okreÅ›lićminister spraw wewnÄ™trznych Kulikow).W ten sposób praktycznie uznawaÅ‚ niezależnośćdumnych górali, którzy z tego samego powodu oskarżali go o organizowanie nieformalnejblokady gospodarczej.Ale i to nie wszystko, bo o ile kilometrów może Niemców odciÄ…gnąćrurociÄ…g od Czeczenii?I dlatego sÅ‚owa ministra spraw zagranicznych Iczkerii MowÅ‚adiego Udugowa, że jegokraj jest kluczem do stabilizacji na Kaukazie i w poÅ‚udniowej Rosji, nie sÄ… tylko bufonadÄ….Nikt na Kaukazie nie chce podzielić losu Groznego, ale też nikt, bez wzglÄ™du na doraznesojusze, Rosji tam nie kocha.TworzÄ… siÄ™ nowe elity, które doskonale pamiÄ™tajÄ…, że przedatakiem na CzeczeniÄ™ Rosjanie obiecywali góry zÅ‚ota, by powstrzymać odruchysolidarnoÅ›ci.UdaÅ‚o siÄ™.Czeczenom praktycznie nikt nie pomógÅ‚, ale też obojÄ™tni oglÄ…dacze nieujrzeli zbyt wielu kopiejek.MajÄ… teraz o czym rozmyÅ›lać.Tekst po raz pierwszy ukazaÅ‚ siÄ™ w  Polityce 1998/13.Samuraje, Pigmeje i kowbojeMedia przyzwyczaiÅ‚y nas do tego, że wojna czy klÄ™ska gÅ‚odu to widowisko jak każdeinne.Nie liczy siÄ™ już zrozumienie zjawiska, lecz jego efektowne pokazanie.CzyniÄ… todyletanci, których szefowie zamiast na imprezÄ™ w ratuszu wysyÅ‚ajÄ… do BoÅ›ni; wychodzi taniejniż wynajÄ™cie specjalisty, a jeÅ›li w dodatku korespondent nie jest zatrudniony na etacie, nietrzeba bÄ™dzie opÅ‚acić ubezpieczenia.JeÅ›li zginie  jego sprawa. JechaÅ‚em z francuskÄ… ekipÄ… telewizyjnÄ… na liniÄ™ frontu pod Vukovarem.Pusto dookoÅ‚a, zdaleka sÅ‚ychać grzmot artylerii.MieliÅ›my już za sobÄ… doÅ›wiadczenia wojenne, ale i tak byliÅ›myspiÄ™ci, nie wiedzieliÅ›my dokÅ‚adnie, co siÄ™ dzieje.NagÅ‚e z naprzeciwka wyÅ‚ania siÄ™ jeep,hamuje koÅ‚o nas z piskiem opon.Wysiada.no wÅ‚aÅ›nie, jak by to powiedzieć, kto wysiada?UÅ›miechniÄ™ty od ucha do ucha JapoÅ„czyk, wyglÄ…dajÄ…cy jak coÅ› miÄ™dzy Ramboi samurajem; wojskowe spodnie, jakaÅ› nieprawdopodobnie filmowa kamizelkakuloodporna, cudaczny heÅ‚m, rozliczne pasy, na szyi dynda mu nie wiadomo ile aparatówfotograficznych i potężnych obiektywów.ZdÄ™bieliÅ›my, patrzymy po sobie, a on mówi: »Cześć! CoÅ› mi siÄ™ pomyliÅ‚o, nie wiecie, którÄ™dy na front?«.» A kto ty w ogóle jesteÅ›?« pytamy.Samuraj jeszcze szerzej siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚: » Playboy.Edycja japoÅ„ska!«.TÄ™ historiÄ™ opowiedziaÅ‚ Jon Magnus, korespondent wojenny norweskiego dziennika Verdens Gang , na seminarium Europejskiego Centrum Dziennikarstwa w MaastrichtpoÅ›wiÄ™conym relacjonowaniu  niebezpiecznych tematów. Jest coraz wiÄ™cej stacji telewizyjnych, radiostacji i gazet.Tym samym jest coraz wiÄ™cejdziennikarzy.W tym zawodzie zawsze byÅ‚o wielu amatorów, ale dziÅ› amatorzyzdominowali profesjÄ™  napisaÅ‚ w Lapidarium II Ryszard KapuÅ›ciÅ„ski.Samuraj nie byÅ‚jedynym przykÅ‚adem tego zjawiska, który przywoÅ‚ano w Maastricht.Josy Dubie, belgijski weteran telewizyjnych reportaży z zapalnych punktów Å›wiata, byÅ‚niedawno czÅ‚onkiem jury przeglÄ…du twórczoÅ›ci mÅ‚odszych kolegów po fachu.To, co gouderzyÅ‚o, niezależnie od klasy filmów, to skrajne ryzyko podejmowane przezrozpoczynajÄ…cych karierÄ™ dziennikarzy.Niekiedy jeszcze szybciej tÄ™ karierÄ™ koÅ„czÄ…cych, dodaÅ‚Dubie, gdyż głównie ginÄ… ci niedoÅ›wiadczeni i napaleni.MÅ‚odzi wolni strzelcy chcÄ…c zaistnieć,zwiÄ…zać siÄ™ z jakÄ…Å› poważnÄ… firmÄ…, sÄ… gotowi rzucić wszystko na szalÄ™.Takie nastawienie dozawodu powoduje, że coraz bardziej liczy siÄ™ spektakularność przekazu, nie zaÅ› jego sens czywartość poznawcza.Martha A.Teichner, korespondentka wojenna amerykaÅ„skiej sieci CBS, z 15-letnimstażem, napisaÅ‚a ostatnio w  Media Studies Journal , że z jednej strony rozwój technologiiÅ›rodków przekazu pozwala coraz wiÄ™kszej liczbie kompletnych ignorantów wybierać siÄ™w gorÄ…ce miejsca, z drugiej zaÅ› media sÄ… coraz bardziej zÅ‚aknione sensacji.A cóż może byćbardziej sensacyjnego niż wojna.Co wiÄ™cej, swych reporterów bÄ…dz tylko ambitnychwspółpracowników zaczynajÄ… wysyÅ‚ać stacje lokalne.W ten sposób ekipa z amerykaÅ„skiejprowincji, która dotychczas zajmowaÅ‚a siÄ™ pracÄ… policji w maÅ‚ym miasteczku, nagle trafia wÅ›rodek piekÅ‚a BoÅ›ni bÄ…dz miÄ™dzy walczÄ…cych Hutu i Tutsi.Nie rozumiejÄ… nic z tego, co siÄ™dzieje wokół nich, a goniÄ…c za efektownymi ujÄ™ciami, narażajÄ… nie tylko siebie, ale ipracujÄ…cych dookoÅ‚a zawodowców.Niedawno w stanie Wirginia wzniesiono pomnik upamiÄ™tniajÄ…cy dziennikarzy, którzystracili życie, zbierajÄ…c informacje.Na szklanym monumencie wyryto 934 nazwiska. Coszczególnie uderza, to wielkie wolne miejsce pozostawione na dodatkowe nazwiska  piszeTeichner.Zastanawiam siÄ™, ile spoÅ›ród tych, które pojawiÄ… siÄ™ pewnego dnia na szkle, należećbÄ™dzie do ludzi, którzy nigdy nie powinni byli zostać wysÅ‚ani na jakÄ…kolwiek wojnÄ™.Martin Bell, weteran zagranicznych korespondentów BBC (sam ranny w BoÅ›niodÅ‚amkiem pocisku mozdzierzowego), w tym samym numerze  Media Studies Journal zwracaÅ‚ uwagÄ™ na inny niebezpieczny aspekt omawianego zjawiska.Redaktorzyi wydawcy najpoważniejszych mediów, od jakiegoÅ› już czasu zaniepokojeni rosnÄ…cÄ… liczbÄ…ginÄ…cych i rannych  ich dziennikarzy, coraz częściej rozważajÄ… wysyÅ‚anie  wolnychstrzelców zamiast etatowych pracowników.ChÄ™tnych nie brakuje, a nie trzeba siÄ™ o nichtroszczyć, o ubezpieczeniach już nie wspominajÄ…c.Bell twierdzi, że prawdziwymprzeÅ‚omem byÅ‚a wojna w Czeczenii, zdominowana przez  wedÅ‚ug jego okreÅ›lenia  dziennikarskich kowboi.Wykonywali najniebezpieczniejszÄ… robotÄ™, a etatowcydogrywali komentarz na tle jakiejÅ› Å‚adnej ruiny albo czoÅ‚gu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki