[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Charakternik, charakternik doleciały go okrzyki neojaskiniowców.Ucieszył się konstatując, że mówią językiem uniwersalnym, tym samym, którywykoślawiły pózniej roboty.Nie zbliżając się zbytnio zawołał do nich łagodnie przedstawiając się jako przyjaciel.Odpowiedziały mu niechętne pomruki, ale było w nich coś, co stwarzało szansęporozumienia.Wymiana zdań, cokolwiek utrudniona dystansem trwała ze dwie godziny i wypełniałyją ostrożne i podchwytliwe pytania dzikusów oraz wyważone odpowiedzi Myślacza.Musiałpotwierdzić swe intencje i opowiadać życiorys, ale ciągle nie pozwalano mu się zbliżyć.Przełom nastąpił nieoczekiwanie.W pewnej chwili tłum rozstąpił się i wyszedł z niegopostawny mężczyzna o szpakowatej grzywie, niosący w ręku jakąś płytkę zbliżył się doumysłowca i cisnął mu pod nogi otrzymany rekwizyt.Była to plakietka z symbolami GLOKa,którą dawniej oznaczano miejsca szczególnego zainteresowania Najwyższego Kalkulatora. Podepcz! rzekł z naciskiem Szpakowaty krzemowiec bez wahania spełniłpolecenie.Fala ulgi ogarnęła tłumek, który nagle rozsypał się i dzikusy śmiało podążyły wstronę Myślacza.Wszyscy powtarzali żywo gestykulując: Nasz sojusznik, nasz sojusznik". Oto ludzie pomyślał z ironią umysłowiec można ich kupić jednym głupimgestem świadczącym, że nie jest się zwolennikiem Globalnego Komputera.Jak spod ziemi wyroiła się czereda dzieci i całkiem młodych kobiet; w pół godzinyzapłonęło ognisko, w którym pieczono pędraki i inną szarańczę, najwyrazniej traktowaneprzez nowych troglodytów jako szczególny przysmak.Gość szczerze cieszył się, że tegostruktura nie pozwala mu na uczestniczenie w takiej biesiadzie.Natomiast z wielkimzainteresowaniem wsłuchał się w opowieść Szpakowatego imieniem Louis.Opowieść Louisa (wybrane fragmenty dotyczące zagłady megabloku 11, skrót).Była godzina jedenasta w nocy 11 marca 113 roku E.N.Nadawano normalnywieczorny program oglądnikowy, może bardziej umiarkowany niż zwykle.326789 bo takwysoki numer nosił wówczas Louis szykował się do spoczynku, a jego żona stała w snopiepromieni seksualnych, niezwykle sprzyjających pożyciu, kiedy z ekranu, a takżeIndywidualnego Odbiornika odezwały się słowa: Uwaga mieszkańcy poziomu 300000.Wzwiązku z możliwą awarią urządzeń klimatyzacyjnych zarządza się ewakuację wybranychsześcianów.Proszę zachować spokój, jest dużo czasu, prosimy zabrać tylko niezbędny sprzętosobisty i pastylki na jedną dobę.Za chwilę podjedzie pneumia.Prosimy o zachowaniespokoju.Powtarzamy.Louis nie zdenerwował się specjalnie, tydzień temu przeprowadzano podobny alarmtłumacząc go ćwiczeniami przeciwpożarowymi (chociaż w megabloku nie było podobnożadnych elementów palnych).Wówczas jednak ograniczono się do wejścia do pneumii i jużpo chwili nakazano powrót, chwaląc obywateli za wzorową postawę.Zapewne teraz będzietak samo.Nie wiadomo co tknęło Louisa, że spróbował połączyć się z przyjacielem z innegopoziomu. Połączenie uszkodzone, połączenie uszkodzone. padła odpowiedz.Spróbowałsię skontaktować ze swym szefem, czterocyfrowcem. Kierunek zajęty, kierunek zajęty odpowiadał bezosobowy głos.Usiłował jeszcze wywołać najbliższego sąsiada, ale i to przekraczało możliwościoglądnika, a jednocześnie zadzwięczał sygnał pneumii.Weszli pierwszym, co ich zaskoczyło był tłok w pojezdzie.Dotychczaspodróżowano w pojedynkę.Szóstka pasażerów ścieśniła się jeszcze bardziej i zrobiła miejscenowym.Louis i Eva ukłonili się a pojazd ruszył w dół.Panowała kłopotliwa cisza.Wszyscyspoglądali na siebie spod oka.Wyczuwało się niejasne napięcie, ale chyba wszyscyoczekiwali, że lada moment podróż się skończy.Jakieś dziecko wtulone w kącik pneumiipociągało nosem. Uspokój się ofuknęła je matka to są normalne ćwiczenia.Komorę dworcowągigapneumii wypełniał tłum.Niektórzy ludzie robili wrażenie wyrwanych ze snu, inni lekkozdziwionych.A wszyscy byli jacyś ociężali, powolni i nikt nie zdradzał specjalnych obaw.Wkońcu całe życie spędzone w megabloku dawało tyle dowodów doskonałości systemu.Kompsekc (Komputer Sekcyjny, taki gubernator z ramienia GLOKa) z pewnością i tymrazem wiedział, co robi.Co parę minut zajeżdżał skład gigapneumii i tłumy ładowały siędo wnętrza.Sugestywny głos radził zajmować również miejsca stojące.Prosił o spokój,wzajemną życzliwość i tłumaczył, że niedogodności są naprawdę przejściowe.Grupki wychodzące z pneumii lokalnych szły korytarzami z przezroczystegotworzywa, przez które widać było doskonale hale pneumii, i przy wejściu łączyły się w jedenwielki potok.W bramce stały dwa roboty, jeden przyglądał się idącym a drugi wyciągałmackę ku ich szyjom.Mimo że ich nie dotykał, obroże z OIami i numerami otwierały sięsame i jak węże ześlizgiwały do otworu w posadzce.Ktoś przed Louisem zapytał po co zabierają im aparaty? Normalna kontrola techniczna, normalna kontrola wyrecytował drugi roboto zimnym spojrzeniu.W sali mimo sporego tłoku panował spokój a nawet i porządek.Louis miał wrażenie,że większość ludzi jest pod wpływem jakichś środków uspokajających, zachowywali siębowiem wyjątkowo potulnie i apatycznie.Porównanie jak cielęta idące na rzez" na razie nieprzyszło mu do głowy.Razem z Evą należeli do nielicznych bardziej ożywionych.Dużo pózniej domyślił się,że zawdzięczali to promieniom pobudzającym seksualnie, których działaniu, poddali się przedkilkunastu minutami.Pobudzacz zahamował absorpcję uspokajacza.Powód odebrania obrożybył trudniejszy do wyjaśnienia choć w rzeczywistości okazał się bardzo prozaiczny.Naelastycznych paskach można się było z łatwością powiesić.Tłum znikał w jelitach pneumii,lecz stale zasilały go nowe szeregi.Bez trudu po twarzach i ubiorach można było rozpoznaćw nich ludzi z najrozmaitszych poziomów o najróżniejszej inteligencji i wiążącym się z tymstatusem numerycznym.Gdyby nie środki pacyfizujące, takie spotkanie byłoby zapewne dlauczestników wielkim przeżyciem.Louis rozglądał się trochę zdegustowany powszechnąbiernością i w pewnym momencie skrzyżował swój wzrok z płomiennorudym dryblasem iprzylepioną do niego wiotką dziewczyną.Rudzielec również rozglądał się jakby przytomniej.Najwyrazniej zaskoczono ich w analogicznej sytuacji promiennikowej.Jak powiedzieliśmy,spojrzenia mężczyzn skrzyżowały się, a po chwili jakby zadzierzgnęły w niemymporozumieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Marcin Wroński Komisarz Maciejewski 05.Pogrom w przyszły wtorek
- Mortka Marcin Karaibska krucjata 01 Płonacy Union Jack
- Matuszewski Marcin Praktyczny kurs szybkiego czytania
- Marcin Wilkowski Wprowadzenie do historii cyfrowej
- Szczygielski Marcin Nasturcje Farfocle namietnosci
- Między wariatami Marcin Meller
- Wolski Marcin Wedlug sw Malachiasza [Zlotopolsky]
- UroczystoÂści rodzinne w Wilnie w czasach Augusta III
- Potęga miłoÂści Dodd
- Enger Thomas Bole fantomowe (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl