[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego nie pójdziesz ze mną?- Bo dwóch gliniarzy obserwuje mieszkanie z zaułka.Widziałam ich przez okno.Chyba nie chcemy,żeby mnie zobaczyli?- Ale w tym zaułku jest ciemno.- Otóż to.Tommy wziął ją w ramiona.- To takie fajne.Kiedy wrócę, poczytasz mi po ciemku, wisząc nago pod sufitem? - Jasne.- Sprośne limeryki?- Wszystko.- To takie fajne.Pięć minut pózniej Tommy stał na dole, przy drzwiach przeciwpożarowych uchylonych tylko na tyle,by mógł zobaczyć nadjeżdżającą taksówkę.Gdy niebiesko-biała taksówka DeSoto zatrzymała się przychodniku, otworzył drzwi, a obok niego przemknęła czarno-biała kometa.- Bummer! Stój! - zawołał Cesarz.Piesek mknął po schodach na górę, każdy stopień witając szczekaniem i brzękiem.Rondel, pełniącyfunkcję hełmu, wisiał na pasku do góry dnem i walił o krawędz każdego schodka.Pies zatrzymał się uszczytu schodów i przypuścił atak na drzwi, okraszony szczekaniem, skakaniem i drapaniem.Tommy oparł się o ścianę, trzymając się za pierś.Boże, atak serca na pewno pokrzyżuje planyzamordowania wampira, pomyślał.- Wybacz mu - powiedział Cesarz.- Zawsze tak robi, gdy mijamy twój dom.- Następnie zwrócił siędo Lazarusa: - Czy byłbyś łaskaw przyprowadzić naszego towarzysza broni?Golden retriever pognał po schodach i złapał skaczącego Bummera w powietrzu, po czym zniósł go,trzymając zębami za sierść na karku, choć terier wyrywał się i warczał.Cesarz uwolnił Lazarusa od rzucającego się ładunku i wepchnął mniejszego z żołnierzy doprzepastnej kieszeni płaszcza.Zapiął guzik i uśmiechnął się do Tommy'ego.- Uporczywy entuzjazm w poręcznym opakowaniu wielokrotnego użytku.Tommy parsknął śmiechem, bardziej zdenerwowany niż rozbawiony.- Wasza Wysokość, co tu robisz?eleonora & polgaraouslandasc - Cóż, szukam cię, synu.Władze pytały o ciebie w związku z tym potworem.Nadeszła pora, bydziałać.- Wypowiadając te słowa, Cesarz zawzięcie machał mieczem.Tommy cofnął się.- Jeszcze komuś wyklujesz tym oko.Cesarz wsparł broń na piersi.- A, słusznie.Bezpieczeństwo przede wszystkim.Tommy dał nad ramieniem Cesarza znaktaksówkarzowi.- Wasza wysokość, zgadzam się, czas coś zrobić.Właśnie jadę zorganizować pomoc.- Rekruci! - wykrzyknął starzec.- Czy połączymy siły w walce ze złem? Postawimy miasto podbronią? Zagnamy zło z powrotem do mrocznej szczeliny, z której wypełzło? Czy moi żołnierze i jamożemy skorzystać z twojej taksówki? - Poklepał się po podrygującej kieszeni.Tommy zerknął na kierowcę.- No, nie wiem.- Otworzył tylne drzwi i się nachylił.- Z psami i z władcą można? - spytał taksiarza.Kierowca odpowiedział po persku coś, co Tommy wziął za  tak".- Jedziemy.- Tommy cofnął się o krok i dał Cesarzowi znak, by wsiadł.Lazarus wskoczył na tylne siedzenie ze szczękiem zbroi, a w ślad za nim do samochodu wsiedliCesarz i Tommy.Gdy tylko taksówka dojechała do następnej przecznicy, Bummer się uspokoił i Cesarzwypuścił go z kieszeni.- Coś go drażni w tym twoim budynku.Nie rozumiem tego.Tommy wzruszył ramionami, zastanawiając się, jak powiedzieć Zwierzakom o śmierci Simona.Cesarz opuścił szybę.On i jego żołnierze jechali przez miasto z wysuniętymi na zewnątrz głowami,mrużąc oczy przed wiatrem, na podobieństwo gargulców.Cavuto klepnął Riverę w ramię, wyrywając go ze snu.- Obudz się, coś się dzieje.Właśnie podjechała taksówka, a ten stary świr wyszedł zza rogu zeswoimi psami.Rivera przetarł oczy i wyprostował się w fotelu.- Co tu porabia Cesarz?- Jest chłopak.Jak on, do diabła, ściągnął tu tego starego świra?Patrzyli, jak Tommy i Cesarz rozmawiają.Tommy co jakiś czas zerkał na taksówkarza.Minęło paręminut i wszyscy wsiedli do samochodu.- Jedziemy - powiedział Cavuto i uruchomił silnik.- Czekaj, wypuść mnie.-Co?- Chcę zobaczyć, dokąd pójdzie dziewczyna.Co to za jedna.- Idz i zapytaj.- Wysiadam.- Rivera zabrał z siedzenia swoją krótkofalówkę.- Bądzmy w kontakcie.Wezwę innywóz.Cavuto wiercił się na miejscu kierowcy.- Zadzwoń na komórkę, jeśli zobaczysz dziewczynę.Nie dotykaj radia.Rivera przystanął w pół kroku.- Myślisz, że to ta dziewczyna z kostnicy, tak?- Wysiadaj - powiedział Cavuto.- On odjeżdża.Taksówka ruszyła.Cavuto pozwolił im dojechać do następnej przecznicy, po czym pojechał za nimi, aRivera stał w ciemnym zaułku i dotykał krzyżyka w kieszeni.Cztery piętra wyżej, z dachu budynku przemysłowego, wampir Elijah Ben Sapir spoglądał w dół naRiverę, zauważając, jak wiele ciepła policjant traci przez miejsce, gdzie jego włosy się przerzedzały.- Na nogi czy na główkę? - zapytał sam siebie.eleonora & polgaraouslandasc JEDEN ZA WSZYSTKICH I.NOWIECIEMogliby być Siedmioma Wspaniałymi albo Siedmioma Samurajami.Gdyby każdy z nich byłwyszkolonym profesjonalistą, rewolwerowcem z wadami charakteru czy wojownikiem z przeszłością -albo gdyby każdy miał sekretny powód, by przyłączyć się do samobójczej misji, antybohaterskie poczuciesprawiedliwości i palącą potrzebę przywrócenia porządku rzeczy - mogliby stać się elitarną jednostkąbojową, która dzięki pomysłowości i odwadze odniesie zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi.7ak naprawdęjednak byli niezorganizowaną bandą wiecznych nastolatków, nieszkolonych i nieprzygotowanych nacokolwiek, z wyjątkiem rozładowywania towaru i zabawy.Zwierzaki.Siedzieli przy kasach, a Tommy chodził od jednego do drugiego, opowiadając o wampirze i o śmierciSimona.Nawoływał ich do działania, podczas gdy Cesarz stał obok i cytował fragmenty mowy HenrykaV przed bitwą pod Azincourt.- Gliny nie uwierzą, a nie dam rady zrobić tego sam -powiedział Tommy.- My, wybrani.- mówił Cesarz.- To kto jest ze mną?Nie odezwali się ani słowem.- Barry - powiedział Tommy - jesteś płetwonurkiem.Masz jaja, nie? Jasne, łysiejesz i trochę tyjesz,ale masz szansę coś zmienić.Barry przyglądał się wzorkom na podłodze.Tommy doskoczył do Drew, który tak nisko zwiesił gło-wę, że przetłuszczone jasne włosy opadły mu na twarz.- Drew, masz najpełniejszą wiedzę chemiczną ze wszystkich ludzi, jakich spotkałem.Pora jąwykorzystać.- Trzeba rozładować ciężarówkę - zauważył Drew.Tommy podszedł do Clinta.Wbił spojrzenie wjego grube okulary, poczochrał mu kręcone czarne włosy.- Clint, Bóg chce, żebyś to zrobił.Ten wampir to ucieleśnienie zła.Pewnie, jesteś trochę wypalony,ale i tak mógłbyś komuś przyłożyć w imię prawości.- Błogosławieni cisi - powiedział Clint.- Jeff! - zawołał Tommy.Olbrzym spojrzał w górę, jakby neonowe światła kryły w sobie klucz dowszechświata.- Jeff, jesteś wielki i głupi, masz spuchnięte kolano, ale hej, facet, wyglądasz świetnie.Może jakoś to wykorzystamy?Jeff zaczął pogwizdywać.Tommy zrobił kilka kroków w przód.- Lash, twoi ziomkowie byli od stuleci uciskani.Pora na kontratak.Widzisz, może jeszcze nie maszMBA, ale nie wycisnęli jeszcze z ciebie wszystkich możliwości.Czy Martin Luther King cofnąłby sięprzed takim wyzwaniem? Malcolm X? James Brown? Nie miałeś snu? Nie masz ochoty zaśpiewać  I feelgood"?Lash pokręcił głową.- Rano muszę się uczyć, stary.- Troy Lee? Tradycje samurajskie? Jesteś tu jedynym wyszkolonym wojownikiem.- Jestem Chińczykiem, a nie Japończykiem.- Wszystko jedno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki