[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krysta coraz dłużej wpatrywała się w księgę.Po raz pierwszy zaczęłyogarniać ją wątpliwości.Do tej pory myślała przede wszystkim o bezpieczeń-stwie, z poczucia narastającej siły narodziły się dłuższe wyprawy, z ciekawo-ści i chęci przysłużenia się dobrej sprawie rozrzucała coraz dalej zwiadowców,176 z własnej i cudzej krzywdy wyłaniała się wola zaprowadzenia dokoła sprawie-dliwości.Teraz zdała sobie nagle sprawę, że zaplątała się w jakiejś ogromnejsieci i że im bardziej się w niej szarpie, tym większe walą się na nią ciężary.Czy więc nie należy się cofnąć? Dziś jeszcze widać z niej wyjście, ale co bę-dzie jutro? Czy nie lepiej przeczekać spokojnie tę wielką, doskonale już dzisiajwidoczną, nadciągającą zewsząd burzę, która tak może pogmatwać sieć, żezginie w niej nie tylko ona, ale i całe grodziszcze?.Męczące to były myśli.Któregoś dnia, gdy była w nich znów zatopiona,przybliżył się do niej Bjornson, szwedzki mnich, którego zdjęto z krzyżackie-go statku razem z burmistrzem Szczecina. Widzę, że masz jakieś kłopoty  przemówił po polsku. Stało się coś?.A może po prostu ci ciężko?Zadomowił się tu już niezle.Czas spędzał przeważnie nad księgami, któ-rych przywiózł sporo, a że i tym miejscowym poświęcał dużo uwagi, nie za-wadzał nikomu.Steffen chętnie wdawał się z nim w pogawędki; niekiedy na-wet, zwłaszcza gdy ludzi akurat zebrało się więcej, zadawał mu głośniej pyta-nia i jakby od niechcenia jego odpowiedzi zamieniał w wykład.Szwed zapalałsię zazwyczaj w takich wypadkach, pod wpływem ogólnego zasłuchania szyb-ko nabierał mocy.Miał o czym mówić.Był wszędzie i widział wszystko.Ichociaż urodził się na północy, rozmawiał płynnie w wielu innych językach.Krysta uniosła głowę znad księgi.Ona też z nim lubiła gawędzić. Ciężko  przyznała. Im dłużej się na coś patrzy, dostrzega się więcej,ale i wzrok bardziej się męczy. A ty spoglądasz teraz za grodziszcze i Wolin.A chyba nawet pozaPomorze?Nie zdziwiła jej ta domyślność.Na pooranej zmarszczkami twarzy wyryłyswe piętno zarówno asceza, jak i doświadczenie życiowe, i spostrzegła jużdawno, że ten człowiek w jakiś cudowny sposób potrafi czytać nie tylko w jejmyślach. Na pewno poza Pomorze  potwierdził po chwili, nie doczekawszy sięodpowiedzi. Wydaje mi się, że nareszcie ujrzałaś w pełni potęgę krzyżacką iprzy niej poczułaś się mała.Tak, ona może wzbudzić zadumę.Nie przejmujsię jednak.W ciebie ona tymczasem nie uderzy, zajęta jest bowiem znacznie177 ważniejszymi sprawami.Jeśli więc możesz ją szarpać, szarp. Tak sądzicie?. Trzeba ją szarpać!  w oczach Bjornsona ukazały się nagle płomiennebłyski. Dla dobra kościoła i ludzi.Dla kościoła, bo ten zakon przemieniłkrzyż w narzędzie zbrodni i dając innym zły przykład, do własnych dodajewciąż nowe zbrodnie.Dla ludzi, bo dzieli je na ofiary i wilki.Jeśli więc z tegowilczego stada uszczkniesz choćby jednego, wielu niewinnym ocalisz życie.Taki twój obowiązek!Zacisnął zęby, spojrzał spokojniej. Uniosłem się  dodał w zakłopotaniu. Namawiam cię do wojny, a za-pominam, że jesteś właściwie bardzo biedną dziewczyną.Zamiast prząśćkądziel, oczyszczasz miecz; zamiast potańczyć, prowadzisz zbrojny korowód.A przecież nie masz chyba jeszcze dwudziestu lat.Wiek do kochania, a nie dowalki.Zachodzę więc nieraz w głowę, jak to się dzieje, że w takim tłoku żadenmężczyzna nie ma do ciebie dostępu.Jesteś tutaj jak na ołtarzu.To dobrze, wtym właśnie tkwi twoja siła.Ale dla ciebie chyba to smutne?.Zwiesiła głowę.Wpatrywał się w nią w coraz większym napięciu. A może myślisz o kimś, kogo tu nie ma?. rzekł jakby do siebie.Tak, to możliwe.A że nie możesz się z nim połączyć, męczysz się również.A kim jest. Dość  przerwała mu szorstko. Nie o tym mieliśmy mówić, lecz oKrzyżakach.Czy sądzicie, że ci w Kamieniu mogą być grozni?Pokręcił powoli głową, jakby się czemuś dziwił. Umiesz walczyć, umiesz podglądać i potrafisz także osadzać ludzi odezwał się w zamyśleniu. Rzadkie zalety jak na niewiastę.Jedną tylko takąwidziałem: Małgorzatę, królową duńską.Dzisiaj się postarzała i chyba nawetzaczyna popełniać błędy, ale w młodości była bardzo do ciebie podobna.Oczym mieliśmy mówić?  zastanowił się. Aha, o tych Krzyżakach.Twierdzę,że są grozni.Według moich wyliczeń zjazd w Kamieniu oznacza, że Malborkw jakiś podstępny sposób uderzy lada chwila w Pomorze.178 A już najbliższe dni wykazały, że ten człowiek umiał przewidywać nad-zwyczaj trafnie.W niedzielę dzwony kościelne rozhuczały się tak posępnie,jakby obwieszczały zbliżający się koniec świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki