[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ojcze!.- zawołała chwytając się za głowę.Gedeon porwał ją na ręce i zniósł z tarasu.Wśród nocy widaćbyło nagich ludzi w białych czepkach i fartuszkach, którzyprzełazili mur.Na dole Tafet krzyczała wniebogłosy, a niewolnik Murzynschwyciwszy topór stanął w jedynych drzwiach domu,zapowiadając, że rozwali łeb każdemu, kto ośmieli się wejść.- Dajcie no kamieni na tego psa nubijskiego! - wołali do gromadyBolesław Prus Faraon 102ludzie z muru.Lecz gromada nagle ucichła, gdyż z głębi ogrodu wyszedłczłowiek z ogoloną głową, odziany w skórę pantery.- Prorok !.ojciec święty.- zaszemrano w tłumie.Siedzący na murze poczęli zeskakiwać.- Ludu egipski - rzekł kapłan spokojnym głosem - jakim prawempodnosisz rękę na własność następcy tronu?- Tam mieszka nieczysta %7łydówka, która powstrzymuje przybórNilu.Biada nam!.nędza i głód wisi nad Dolnym Egiptem.- Ludzie złej wiary czy słabego rozumu - mówił kapłan -gdzieżeście słyszeli, ażeby jedna kobieta mogła powstrzymać wolębogów? Co rok, w miesiącu Tot, Nil zaczyna przybierać i domiesiąca Choiak rośnie.Czy działo się kiedy inaczej, choć naszkraj zawsze był pełen cudzoziemców, niekiedy obcych kapłanów iksiążąt, którzy, jęcząc w niewoli i ciężkiej pracy, z żalu i gniewumogli rzucać najstraszliwsze przekleństwa.Ci z pewnościąpragnęli na nasze głowy zwalić wszelakie nieszczęścia, a niejedenoddałby życie, ażeby albo słońce nie weszło nad Egiptem oporannej godzinie, albo Nil nie przybrał w początkach roku.I coz ich modlitw?.Albo nie zostały wysłuchane w niebiosach, alboobcy bogowie nie mieli siły wobec naszych.Jakim więc sposobemkobieta, której między nami jest dobrze, mogłaby ściągnąć klęskę,której najpotężniejsi wrogowie nasi sprowadzić nie potrafili?.- Ojciec święty mówi prawdę!.Mądre są słowa proroka!.-odezwano się w tłumie.Bolesław Prus Faraon 103- A jednak Messu, wódz żydowski, zrobił ciemność i pomór wEgipcie!.- zaoponował jeden głos.- Który to powiedział, niech wystąpi naprzód!.- zawołał kapłan.- Wzywam go, niech wystąpi, jeżeli nie jest wrogiem egipskiegoludu.Tłum zaszemrał jak wicher z daleka płynący między drzewami;ale naprzód nie wystąpił nikt.- Zaprawdę mówię, ciągnął kapłan, że między wami krążą zliludzie niby hieny w owczarni.Nie litują się oni nad waszą nędzą,ale chcą was popchnąć do zniszczenia domu następcy tronu ibuntu przeciw faraonowi.Gdyby zaś udał się ich nikczemnyzamiar, a z waszych piersi gdyby zaczęła płynąć krew, ludzie ciukryliby się przed włóczniami jak w tej chwili przed moimwezwaniem.- Słuchajcie proroka!.Chwała ci, mężu boży!.- wołał tłumpochylając głowy.Pobożniejsi upadali na ziemię.- Słuchajcie mnie, ludu egipski.Za twoją wiarę w słowa kapłana,za posłuszeństwo faraonowi i następcy, za cześć, jaką oddajeciesłudze bożemu, spełni się nad wami łaska.Idzcie do domówwaszych w pokoju, a może, nim zejdziecie z tego pagórka, Nilzacznie przybierać.- Oby się tak stało!.- Idzcie!.Im większa będzie wiara i pobożność wasza, tymprędzej ujrzycie znak łaski.- Idzmy!.Idzmy!.Bądz błogosławiony, proroku, synuBolesław Prus Faraon 104proroków.- Zaczęli rozchodzić się całując szaty kapłana.Wtemktoś krzyknął: - Cud!.spełnia się cud!.:- Na wieży w Memfis zapalono światło.Nil przybiera!.Patrzcie, coraz więcej świateł!.Zaprawdę, przemawiał do naswielki święty.%7łyj wiecznie!.Zwrócono się do kapłana, ale ten zniknął wśród cieniów.Tłum niedawno rozjątrzony, a przed chwilą zdumiony i przejętywdzięcznością, zapomniał i o swoim gniewie, i o kapłaniecudotwórcy.Opanowała ich szalona radość i zaczęli biec pędemku brzegowi rzeki, nad którym już zapłonęły liczne ogniska irozlegał się wielki śpiew zebranego ludu:"Bądz pozdrowiony, o Nilu, o święta rzeko, która objawiłaś się natej ziemi.Przychodzisz w pokoju, aby dać życie Egiptowi.O bożeukryty, który rozpraszasz ciemności, który skrapiasz łąki, abyprzynieść pokarm niemym zwierzętom.O drogo, schodząca zniebios, ażeby napoić ziemię, o przyjacielu chleba, któryrozweselasz chaty.Ty jesteś władcą ryb, a gdy zstąpisz na naszepola, żaden ptak nie ośmieli się dotknąć zbiorów.Ty jesteś twórcązboża i rodzicielem jęczmienia; ty dajesz odpoczynek rękommilionów nieszczęśliwych i na wieki utrwalasz świątynie." *W tym czasie oświetlona łódz następcy tronu przypłynęła odtamtego brzegu, wśród okrzyków i śpiewów.Ci sami, którzy półgodziny temu chcieli wedrzeć się do willi księcia, teraz padaliprzed nim na twarz albo rzucali się w wodę, aby całować wiosłai boki statku, który przywiózł syna władcy Egiptu.Wesoły, otoczony pochodniami Ramzes w towarzystwie Tutmozisawszedł do domu Sary.Na jego widok Gedeon rzekł do Tafet:Bolesław Prus Faraon 105- Boję się bardzo o moją córkę, ale jeszcze bardziej nie chcęspotykać się z jej panem.Przeskoczył mur i wśród ciemności, przez ogród i pola, poszedł wstronę Memfisu.Na dziedzińcu wołał Tutmozis:- Witaj, piękna Saro!.Spodziewam się, że nas dobrze podejmieszza muzykę, którą ci przysłałem.W progu ukazała się Sara z obwiązaną głową, wsparta naMurzynie i służebnicy.- Co to znaczy? - spytał zdumiony książę.- Straszne rzeczy!.- zawołała Tafet.- Poganie napadli twój dom,a jeden uderzył kamieniem Sarę.- Jacy poganie?.- A ci.Egipcjanie! - objaśniła Tafet.Książę rzucił jej spojrzenie pełne wzgardy.Lecz wnet opanowałago wściekłość.- Kto uderzył Sarę?.Kto rzucił kamień?.- krzyknął chwytającza ramię Murzyna.- Tamci znad rzeki.- odparł niewolnik.- Hej, dozorcy!.- wołał zapieniony książę - uzbroić miBolesław Prus Faraon 106wszystkich ludzi na folwarku i dalej na tę zgraję!.Murzyn znowu pochwycił swój topór, dozorcy zaczęli wywoływaćparobków z zabudowań, a kilku żołnierzy ze świty księciamachinalnie poprawili miecze.- Na miłość boską, co chcesz uczynić? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki