[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrednia zamożność, to chyba maksimum, na co mogła liczyć.Bogacipolecieli na Kajmany, Seszele, Hawaje, Tahiti, Araba czy też do Tajlandii.Rodzeństwo pobiegło pływać, a ja ułożyłem się plecami do słońca, przymknąłem oczy ipogrążyłem się w myślach: Tak, Sopot, jak i całe Trójmiasto, ze swoim bogatym półświatkiem, przemytnikami,obcymi marynarzami, tajnymi kasynami, przestępcami różnego kalibru i paserami oraz wciążnapływającymi i odpływającymi przybyszami ze wszystkich stron kraju był wymarzonymmiejscem dla organizowania rozmaitych przestępstw, a pózniej łatwego pozbycia się łupów.Tu tajemnicza blondyna mogła czuć się jak ryba w wodzie.Czy też może jak pająk, który zbezpiecznego schronienia rozsnuwa nici swej sieci najdalej jak może.Wrócili Jacek i Zosia.Chłopak pozował nieco na kulturystę, natomiast jego siostra, jakwiele dziewcząt w tym wieku, była zbyt szczupła, o chudych nogach i rękach.Takie panienkijak ona nazywałem  panny patyczkówny , bo przypominały mi postacie ludzkie, które wdzieciństwie tworzyłem z zapałek. Gdy ułożyli się na kocu, aby obeschnąć, tym razem ja poszedłem wykąpać się w morzu.Nie byłem w wodzie długo, bo wydała mi się zbyt zimna.Wróciłem na koc i nieco dygocącułożyłem się, znów przymykając oczy. Ciągle myślimy o blondynie?  zaczepiła mnie Zosia. Mylisz się.Myślimy o diademie. Na jedno wychodzi.Powtarzam, że pani blondyna Joanna jest podejrzana. I znów się mylisz!  przekręciłem się na plecy. Osoba, która tak otwarcie kręciła siępo Janisławicach, która rozdawała wizytówki, a w dodatku, do licha!, ma alibi nie dopodważenia, nie może być podejrzana! Chyba że dla takiego dzieciaka jak ty!To już był czwarty  dzieciak , którego musiała znieść biedna Zosia dzisiaj! Ale sama sięnapraszała. Tak, Zośka  zaśmiał się Jacek  gadasz tak przez zazdrość, bo twoje włosy przy jej tobadyle, a i sama w porównaniu z nią jesteś chudy badyl! A jak mam nie być chuda, jak ciągle jestem głodna?  sprytnie wywinęła siędziewczyna. Wujku, czy to będą wakacje nad morzem czy nadmorska głodówka? Jej, jak ona chce nabrać ciała!  zachichotał Jacek, ale szybciutko spoważniał. Coś misię zdaje, wujku, że i mnie piszczy w brzuchu.Rzeczywiście zapomniałem o potrzebach rozwijających się organizmów! No, a wdodatku o tym, że kąpiel w morzu wpływa na apetyt! Przetrzymałem ich jeszcze pół godziny,słuchając coraz głośniejszych jęków zgłodniałej Zosi. No, idziemy na obiad!  zakomenderowałem podrywając się z koca. Zaznaczam, że żadnym hot-dogiem mnie wujek nie nakarmi!  ostrzegła Zosia. Mój Boże  westchnąłem  że też moja siostra obdarowała mnie parką głodomorów!Lecz i sam byłem głodny!Znalezliśmy w końcu  co nie było łatwe  niedrogą restaurację.Młodzi zażyczyli sobiepo schabowym z podwójnymi ziemniaki i takąż kapustą oraz duże kefiry.Ja poprosiłem olekko wysmażoną wątróbkę z cebulką i pieczywem, a postanowiłem to popić morelowymkompotem. Mało!  stwierdziła Zosia, zgarniając resztki z talerza widelcem. Mało!  mlasnął Jacek. To może jeszcze po wątróbce?  zaśmiałem się.A ci nienasyceńcy szybciutko poprosili kelnera! Szczęście, że skończyło się tylko najednej porcji dla obojga. Czy powinno się tyle jeść przed spaniem?  spytałem złośliwie, gdy ociężale wstawaliod stołu. Przecież nie idziemy spać  mimo woli ziewnęła Zosia  tylko do  Złotego Ula !Spojrzałem na zegarek.Do spotkania z antykwariuszką mieliśmy jeszcze pół godziny.Wolnym krokiem podreptaliśmy więc po Bohaterów Monte Cassino, potrącani przez coraz to liczniejszych przechodniów.Lecz o ile rano były to głównie rodziny z dziećmi, to teraznadchodziła pora pięknych kobiet, mocno opalonych i wydekoltowanych oraz silnych,eleganckich mężczyzn o twardym spojrzeniu. To do nich należeć będą dzisiaj nocne kluby,kasyna i dancingi  pomyślałem nie bez pewnego żalu. Złoty Ul znajdował się na niewielkim wzgórzu naprzeciw kościoła z czerwonej cegły.Kawiarniany taras był gęsto zastawiony stolikami.Szczęściem udało się nam znalezć wolny,tuż przy balustradzie, skąd mogliśmy spokojnie podziwiać odbywającą się na deptaku rewięmody i urody.Podopieczni zażyczyli sobie lody, ja coctail ananasowy na wermucie.Sączyłem gowolno, w zamyśleniu.Aż Zosia powiedziała: Niech wujek tyle nie marzy o blond-cudzie, bo jeszcze rozboli głowa. Od myśli o pani Joannie? A czemu nie? Mnie, jak myślę o jakimś chłopaku, to zawsze boli głowa. Ja wiem, boli ją często  wtrącił Jacek  bo o tylu bezskutecznie marzy. A właśnie, że rozmyślam, jak się ich pozbyć!  odparowała Zosia.Wreszcie wpośród idących od dworca ujrzałem panią Złotnicką.Podobnie jak Zosiarozpuściła swe długie, połyskliwe włosy, które wieczorny wiatr rozwiewał nad jasnozielonąsukienką, mocno wciętą w talii i wydekoltowaną.W ręku trzymała malutką torebkę zwężowej skórki.Skinęła nam ręką i wspięła się na taras.Gdy siadała obok mnie, poczułem gorzki ioszałamiający zapach nie znanych mi perfum.Błękit jej oczu ściemniał, nabrał jakbyzielonkawego odcienia, tak pięknie harmonizującego z barwą sukienki. No i jestem  oświadczyła, jakby to nie było oczywiste i zamówiła campari z wodąsodową.Nie lubię alkoholu, ale przypomnę, że mam inny grzech na sumieniu  od czasu do czasupalę papierosy! Zwłaszcza, gdy jestem podekscytowany.Rodzeństwo nie wiedziało o tym,toteż aż otworzyły się im usta ze zdumienia, gdy przyjąłem wąskiego, brązowego papierosa zpodsuniętej mi przez panią Joannę miniaturowej złotej papierośnicy.Podałem jej ogień i samzaciągnąłem się głęboko.I w tym momencie taras zatańczył wokół mnie, a ja zacząłemspadać, spadać prosto w śmiech kobiecy. Och, przepraszam  usłyszałem gdzieś z oddali głos antykwariuszki  zapomniałamuprzedzić, że te afrykany są może nieco zbyt mocne dla nieprzyzwyczajonego.Słyszałem już i stłumiony śmiech podopiecznych.Taras zatrzymał swe obroty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki