[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oparła głowę na jego ramieniu.- Wierzysz w tę legendę? Pogłaskał jej włosy, nim odpowiedział:- Jak mógłbym nie wierzyć? Też się wtedy w tobie zakochałem.Jaksądzisz, dlaczego znalazłaś się pod moim osobistym nadzorem?Pochyliła głowę.- Bo uderzyłam cię w twarz? Uśmiechnął się.- Nie.Nie dlatego.Ten policzek sam sprowokowałem i łatwomógłbym ci to wybaczyć, ale chciałem cię tu zatrzymać, dopóki mnie niepokochasz.Teraz znasz prawdę.Chodz, oprowadzę cię po pałacu.Od dziś tobędzie twój dom.128RS - Czy możemy zacząć od sypialni? - zapytała, uśmiechając się zalotnie.Udał zaskoczenie.- Chcesz mi dać coś do zrozumienia?- Musimy się upewnić, że pałac ma wystarczającą liczbę sypialni dlawszystkich braci i sióstr, które Nori będzie miał po naszym ślubie.Oczywiście, o ile chcesz mieć więcej dzieci.Skinął głową.- Myślałem, że już nigdy nie będę miał dzieci, dlatego tak bardzobolesne było dla mnie przebywanie wśród nich - przyznał.129RS EPILOGPod eskortą policjantów na motocyklach czarna limuzyna podjechałapod szpital imienia Teresy Denys.Jego Wysokość książę Michel wyskoczyłz auta i szybko ruszył w stronę głównego wejścia.Tu niemal wpadł na swąsiostrę, księżnę Adrienne.Jednym spojrzeniem oceniła jego niedbały strój.- Golf?Uśmiechnął się smutno.- Po raz pierwszy od wielu miesięcy wreszcie znalazłem czas na mojehobby, a nasza szwagierka właśnie zdecydowała się na poród.Na dodatek,gdy zadzwoniłaś, helikopter był w naprawie.Zdążyliśmy?- To zależy, czyje geny zwyciężyły - odpowiedziała.- Nie wiem, jak tojest w rodzinie Carterów, ale potomkowie z rodu de Marigny szybkoprzychodzą na świat.Michel ujął ją pod rękę i weszli do szpitala.- Ty na pewno urodziłaś się błyskawicznie.Uśmiechnęła się.- Lorne mówił, że ty też.Przywitał ich dyrektor szpitala i zaprowadził do specjalnie dla nichzarezerwowanej poczekalni.Michel przyglądał się Adrienne i zastanawiał się, kiedy jegoczarnowłosa siostrzyczka zdążyła wyrosnąć na taką piękność, za którąwszyscy się teraz oglądali.- A kiedy ciebie będziemy tu odwiedzać? - zapytał cicho.- Wyjdę za mąż dopiero wtedy, gdy będę tak zakochana jak Lorne -odpowiedziała po dłuższej chwili.130RS - Braciszek był już zadurzony po uszy, gdy przywiózł Allie na Isle desAnges - stwierdził Michel.Podobnie jak Adrienne podziękował za kawę i zimne napoje.Jeśli onsię denerwował, to jak musiał czuć się Lorne?Wkrótce się przekonali.Drzwi nagle się otworzyły i wkroczył ichstarszy brat.Na twarzy miał szeroki, promienny uśmiech.- Powiedzieli mi, że już jesteście.W samą porę, żeby przywitać nowąbratanicę, Aimee.- Dałeś jej imię po babci - powiedziała Adrienne ze wzruszeniem iserdecznie objęła Lorne'a.- Jak Allie i dziecko? - spytał Michel.- Chodzcie zobaczyć.Allie leżała w pokoju pełnym jej ulubionych orchidei.Michelprzypomniał sobie, że Lorne specjalnie dla niej zbudował szklarnię, żebysama mogła je hodować.Spojrzał na jej twarz.Widać było, że Allie jestzmęczona, ale bardzo szczęśliwa.Prawą ręką obejmowała malutkie za-winiątko.Lorne podszedł do niej, wziął jej drugą rękę i z czułościąpocałował.Michel zatrzymał się w progu, nie chcąc im przeszkadzać, lecz Allie zuśmiechem zaprosiła gości, mówiąc do córeczki:- Księżniczko Aimee, poznaj wujka Michela i ciocię Adrienne.- Jest śliczna - zachwyciła się Adrienne.- A ty dzielnie się spisałaś,Allie.Gratuluję wam obojgu.Czy Nori już widział Aimee?Allie pokręciła przecząco głową.131RS - Laura Myss przywiezie go tu prosto z przedszkola.Już nie mógł siędoczekać siostrzyczki.Musieliśmy mu długo tłumaczyć, że nie można daćjej na imię Pegasus na pamiątkę jego konia.Michel podszedł bliżej i rozwinął nieco zawiniątko, żeby lepiejprzyjrzeć się noworodkowi.Dziewczynka miała czarne włoski i długierzęsy.- Będzie piękna - stwierdził z podziwem.Lorne pogłaskał żonę powłosach.- Tak jak jej matka.Adrienne przysiadła na końcu łóżka.- Skoro mówimy o matkach, kiedy zjawi się twoja, Allie? Alliespojrzała na przysłany przez jej rodzinę kosz pełen dziecięcych ubranek.- Przylatuje z ojczymem dziś po południu.Lorne zawiadomił ich.Mama ciągle nie może uwierzyć, że jest babcią książęcego dziecka.Michel pomyślał, że Allie sama jeszcze nie oswoiła się i tą myślą.Podwóch latach małżeństwa nadal patrzyła na Lorne'a, jakby byłniespodziewanym darem niebios.On podobnie myślał o niej.Zwierzył się ztego Michelowi, który poczuł, że mu zazdrości.- A kiedy wy postaracie się o następców? - padło donośne pytanie oddrzwi.Odwrócili się, żeby powitać doktora Pascale'a.Był w kitlu i z maskązwisającą na szyi.- Nie bądzcie tacy zdziwieni.Dopóki żyję, to ja odbieram porody wrodzinie de Marigny.Wskazał palcem Michela.- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.132RS Bezceremonialnie zabrał Allie dziecko i wręczył zawiniątkoMichelowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki