[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Winnetou poznaje ten samochód  szepnął mi przyjaciel, gdy podeszliśmycicho do walącego się płotu. Takim samym wiśniowym mustangiem przyjecha-ła do Makulskiego banda hobbystów? Tak, to chyba oni  potwierdziłem szeptem. Tylko że tym razem innązastosowali metodę.Makulskiego straszyli, a Wągrowskiego poją winem.Z okien chałupy dobiegał nas głęboki, nieco zachrypnięty bas, który śpiewał:Gdy mi ciebie zabraknieeeee.174 Gdy zabraknie mi ciebieeeee.Nagle z półotwartych drzwi domu wybiegł mały kundelek, dopadł płotu i za-czął na nas gwałtownie i piskliwie ujadać.Ktoś odsunął firankę i na podwórzewyjrzała rozczochrana głowa, zapewne Wągrowskiego.Nie wiem, czy nas niezauważył, bo nie dość szybko ukryliśmy się za krzakiem bzu po drugiej stroniedrogi.Ale chyba nic go nie obchodziła czyjaś obecność.Krzyknął na psa: Maks, do domu! Nie rób hałasów! Do domu!Piesek posłusznie wrócił do mieszkania, firanka znowu zasłoniła okno, za-chrypnięty bas podjął piosenkę:Gdy mi ciebie zabraknieeeee.Gdy zabraknie mi ciebieeeee. Ujadanie pieska im przeszkadza, ale te okropne śpiewy pijackie są dla ichuszu jak najpiękniejsza muzyka  mruknąłem.Zaledwie wypowiedziałem te słowa, w mieszkaniu ktoś wrzasnął piskliwie: Cichooo! Proszę o ciszę! Nasz przyjaciel, pan Wągrowski, zaprowadzi nasdo skarbu. Tak.Zaprowadzę was do skarbu!  wrzeszczał Wągrowski. Zaprowa-dzę was do wielkiej żelaznej skrzyni.Wy jesteście moimi przyjaciółmi.Tylko waszaprowadzę!Ktoś zaintonował Szła dzieweczka do laseczka, ale inni go uciszyli i po chwilina podwórze wytoczyła się gromadka mężczyzn.Rozpoznałem grubasa  przy-wódcę hobbystów  i towarzyszących mu dwóch kompanów, którzy u Makul-skiego nosili kaptury na głowach.Brakowało jedynie Pięknego Lola. Przyjaciele i bracia!  wołał Wągrowski. Szpadle są pod szopą.Wezcieje, a ja zaświecę latarnią.Idziemy po skarb.Po wielką, żelazną skrzynię.Wszyscy robili wrażenie podpitych.Ruchy mieli nieskładne, zataczali się.Wzięli szpadle spod szopy, Wągrowski zapalił knot w naftowej latarni i popro-wadził hobbystów piaszczystą drogą do lasu. Cicho! Cicho!  upominał wszystkich grubas, ale nikt sobie z tego nic nierobił.Wino przytępiło ich ostrożność i rozwagę.Szła dzieweczka do laseczka śpiewał głośno Wągrowski, radośnie podskakując w jakimś dziwacznym tańcui wymachując latarnią.Pozostali nieśli szpadle jak karabiny na ramieniu i śpie-wali Gdy mi ciebie zabraknieeeee.Wrzask rozchodził się szeroko po polachi wodzie.W całej wsi głośno ujadały psy łańcuchowe.Winnetou i ja ostrożnie skradaliśmy się za nimi, wykorzystując dla ukrycia sięsterty kamieni, przydrożne krzaki i samotnie rosnące drzewa.Ale gromadkę idącąpo skarb nic nie obchodziło, poza celem ich wędrówki i okazywaniem wesołości.Tak doszli do skraju lasu.175  Tu kopcie, przyjaciele  wrzeszczał Wągrowski. Tu kopcie wytrwale.Tu jest skrzynia żelazna.Zpiewy i wrzaski urwały się.Z wyjątkiem Wągrowskiego wszyscy zabrali siędo kopania we wskazanym im miejscu.Wągrowski postawił na ziemi latarnię naf-tową, a sam sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął z niej butelkę wina.Przysiadłna skraju lasu i pił, głośno mlaskając.Kopali najwyżej dziesięć minut.Grubas pierwszy przerwał robotę. Nic tu nie ma.Ty nas oszukujesz, stary.Gdzie jest żelazna skrzynia?Wągrowski zakorkował butelkę i schował ją do kieszeni.Wierzchem dłoniotarł usta. Nic tu nie ma?  zdziwił się. Może zapomniałem, gdzie zakopałemskrzynkę.Za dużo wypiłem i pamięć mi osłabła.Wybaczcie, panowie. Nie pamiętasz?  zmartwił się grubas. Jak Boga kocham, nie pamiętam.Za dużo wypiłem, rozumiecie? Dajcie misię wyspać.Jutro znów pójdziemy szukać skrzynki.To mówiąc wziął do ręki latarnię i ruszył w stronę domu, śpiewając Szła dzie-weczka do laseczka.Pozostali wracali w ponurym milczeniu, sprawiając wrażenieniezadowolonych z postępku Wągrowskiego.Ale gdy znalezli się w jego mieszkaniu, znowu usłyszeliśmy chóralne śpie-wy, które trwały jeszcze dobre pół godziny.Potem nastąpiła cisza, zgasły światław oknach.Zapewne wszyscy położyli się spać. Czy mój brat Szara Sowa nie sądzi, że to wszystko było bardzo zabaw-ne?  odezwał się Winnetou. Nie  odparłem zdecydowanie. Wcale mnie to nie bawiło.Albowiem przypomniałem sobie artykuł w zagranicznej gazecie, z któregowynikało, że łupem włoskich gangsterów zorganizowanych w gang Niewidzial-nych padają rokrocznie dzieła sztuki i zabytki wartości dziesięciu milionów do-larów.Podobnie i we Francji  z roku na rok powiększa się liczba skradzionychzabytkowych przedmiotów.O ile w 1968 roku skradziono tylko 899 takich przed-miotów, to w 1974 roku cztery tysiące.Niewidzialni przenieśli swoją działalnośćtakże i na kraje Ameryki Aacińskiej.W niewiadomy sposób znikają tam nawetważące po kilka ton rzezby kamienne Majów i Azteków, dzieła sztuki epoki pre-kolumbijskiej.Tajemniczy i niemal już legendarny przywódca gangu  MarlonMendoza  niewidzialną siatką swoich gangsterów otoczył prawie cały świat.Trzej podchmieleni osobnicy, którzy w towarzystwie Wągrowskiego masze-rowali ze szpadlami pod las  byli śmieszni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki