[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widząc, że Philippe zajął się panienką w należyty sposób, starszakobieta uśmiechnęła się szeroko.- Proszę - powiedziała, stawiając tacę na łóżku.- Talerz rosołu ichleb prosto z pieca.Raine oparła się o stertę poduszek i z lubością wciągnęła w nozdrzasmakowity zapach jedzenia.- Panienka musi nabrać sił.Ostrzegam, nie wyjdę, dopóki nie zjepanienka wszystkiego -oznajmiła stanowczo gospodyni.Godząc się z tym, że nie będą sami, Philippe podniósł się z łóżka.- Carlos wrócił?- Oui.Kilka minut temu.Siedzi w kuchni.Pochylił się, żebypocałować Raine w czoło, po czym ostrzegawczo spojrzał nagospodynię.- Nie pozwól jej wstawać z łóżka.Madame LaSalle skinęła głową.Philippe zastał Carlosa przy stole, nad wielką miską duszonejwołowiny.- Znalazłeś coś? - zapytał i oparł się o ścianę.- Niewiele.- Carlos pociągnął łyk wina.- Pokoje mają kilkuwłaścicieli.Oczywiście żaden z nich nie ma pojęcia, gdzie podział sięSeurat.- Nie mógł uciec daleko.Chłopcy Belfleura przeszukują każdą ulicę.Obiecałem im tyle pieniędzy, że nawet mysz się nie wymknie.189RS Carlos skończył jeść i wygodniej rozparł się na krześle.- Nie przypuszczam, żeby próbował czmychnąć.Raczej znajdziejakiś kąt, żeby się schować.Tak łatwo nie zrezygnuje z zemsty.- Mam nadzieję, że się nie mylisz, przyjacielu.Carlos nerwowo zabębnił palcami o blat stołu.- Co z Raine?- Chyba dobrze.Nawet zdążyła mnie pouczyć, żebym nie ścigałSeurata - odparł Philippe.- Nie została przypadkiem.ranna?Obaj dobrze wiedzieli, co Seurat mógł zrobić bezbronnej kobiecie.Siniaki i zadrapania szybko się zagoją, ale gwałt byłby raną nie dozabliznienia.- Nie - odparł.- Zapewniła mnie, że Seurat zachowywał się jakdżentelmen.- Dzięki Bogu.- Istotnie.Carlos wyczuł wyrazną zmianę w zachowaniu przyjaciela.- Co cię gryzie?- Nic.- Philippe przeszedł po kamiennej posadzce na drugą stronękuchni.- Gdyby ją tylko tknął.udusiłbym drania gołymi rękami.- Cóż więc się stało?Philippe zatrzymał się i przygładził palcami włosy.- Dlaczego Seurat ją wypuścił?- Nie wypuścił.Zostawił.- Ale dlaczego? Przecież mógł ją zabrać.Carlos wzruszył ramionami.- Może bał się, że będzie przeszkadzać w ucieczce?- Zaryzykował dużo więcej, przychodząc po nią aż tutaj.Już miał jąw garści.- A może dała mu się we znaki? Chciałbym zobaczyć jego minę.Philippe skrzywił się.Raine lekceważyła nawet najprostsze polecenia.- Dlaczego nie zabrał jej ze sobą? - zapytał raz jeszcze.- Może nie miał co do niej żadnych dalszych planów - odparł Carlos.- Prawdopodobnie chciał ci pokazać, że nikt z nas nie jest zupełnie190RS bezpieczny.- Musiał wiedzieć, co łączy mnie z Raine, Zapłaciłbym każdy okup,żeby ją odzyskać.- Nie o to mu chodzi, Philippe.- Seurat jest niespełna rozumu, amigo.Jednak dowiódł, że nie jestdurniem.- Raine jest twoją kochanką.- Carlos podniósł się z krzesła.- Agdyby porwał którąś z twoich z dawnych kobiet? Co byś wtedy zrobił?- Na pewno nie zostawiłbym jej w rękach szaleńca.- W to nie wątpię.Ale czy oddałbyś za nią własną duszę?- Raczej nie.- Wobec tego nadal nie rozumiem, co cię martwi.- Chyba sam nie wiem.- Philippe niespokojnie pokręcił głową.-Wiem natomiast, że Seura chce nas wszystkich skrzywdzić.Carlos zamilkł na dłuższą chwilę, po czym po namyśle powiedział:- Są dwie możliwości: albo się przestraszył, albo znalazł innysposób, żeby cię ukarać.- Nie dostanie następnej szansy.Musimy go znalezć.Carlos kiwnął głową i podszedł do drzwi.- Zapewniam cię, że przeszukam każdy kąt w tym mieście.Minęły dwa dni.Philippe nie wypuszczał Raine z sypialni.Zawszewymagał wiele od kochanki, ale tym razem był nienasycony.GdybyRaine popuściła wodze fantazji, mogłaby pomyśleć, że ją pokochał.Byłajednak na tyle mądra, aby wiedzieć, że to nieprawda.Cieszyła się tym,co miała.Kiedy Philippe szeptał jej do ucha czułe słówka, wierzyła, żejest najcudowniejszą kobietą na świecie.Pamiętała jednak o umowie, którą zawarła z Seuratem.GdybyPhilippe dowiedział się, że Jean-Pierre jest bezpieczny, czym prędzejwróciłby na Maderę, a ją nareszcie odesłał do Anglii.Tego dnia Philippe postanowił wybrać się do Paryża i pomóc wposzukiwaniach Seurata.Raine obserwowała przez okno, jak odjeżdżałw kierunku miasta.Pózniej posłała po Carlosa.Była pewna, że Philippezostawił ją pod czujnym okiem przyjaciela.191RS Jej domniemania okazały się w pełni prawdziwe.Właśnie siedziałaprzy obiedzie, kiedy Carlos wszedł do pokoju.Jak zwykle miał na sobiewełniane ubranie i roztaczał wokół siebie pikantny zapach, którypodkreślał jego egzotyczną urodę.Stanął na środku i popatrzył na niąspod oka.- Jeśli zostawisz chociaż odrobinę, biedna madame LaSalle będziesię głowić, co tu zrobić żeby poprawić ci apetyt.Raine wstała do stołu.- Gotuje dla mnie jak dla tęgiego chłopa - zauważyła z humorem.- Chyba cię lubi.To dosyć dziwne jak na kobietę, która zazwyczajrządzi tu wszystkimi, od biednego węglarza aż po księdza.- Pod jej szorstkimi manierami kryje się złote serce.- Pewnie masz rację.- Spojrzał na nią nieco uważniej.-Jak dziś sięmiewasz?Raine westchnęła cicho.Zadawano je to pytanie kilkanaście razydziennie.Czuła się niemal jak oszustka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki