[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chaisona przepełniło straszliwe uczucie.Zacząłzastanawiać się, czy obywatele Aerie czuli to samo, gdy Pilotwystosował wobec nich ultimatum.Młodszy Chaison Fanning nigdy nie zaprzątałby sobiegłowy takimi rzeczami.- Działa! - Admirał posłał radarowemu poirytowanespojrzenie.- Przepraszam, sir.Chciałem powiedzieć, że mamyodczyt.Obraz jest wyrazny! Proszę spojrzeć.Wbrew samemu sobie, Chaison był ciekaw tegourządzenia.Aubri Mahallan przygotowała zabawkową wersjęsystemu, która pokazywała, jak powinny wyglądać odczyty.Teraz, gdy wypiął się z fotela i podleciał do radaru, zobaczyłmałe, świetliste smugi na dwóch zielonkawych wyświetlaczach,bardzo podobne do tego, co widział wcześniej na atrapachMahallan.Kobieta wyszkoliła całą załogę mostka wodczytywaniu znaczeń poszczególnych kształtów, dzięki czemuChaison nie miał problemu z rozpoznaniem pozostałych statkówkorpusu ekspedycyjnego, widocznych jako wrzecionowate353romby o jasnozielonej barwie.Dwa ekrany pokazywały odczytyz obracających się promieni, położonych prostopadle względemsiebie.Porównując je, można było z grubsza określić pozycjędanego obiektu w trójwymiarowej przestrzeni.Członkowie załogi spoglądali mu przez ramię.Chaisonpostanowił ich zignorować.- Co to jest? - spytał, wskazując na obszerny kleksznacznie oddalony od centralnego punktu wyświetlacza,reprezentującego Gawrona.- Sądzę, że to sargasso, sir.- Hmm.- Przez kilka chwil uważnie wpatrywał się wodczyt.- W porządku, skoro to jesteśmy my.- Wskazał palcemich pozycję.-.a to jest sargasso.- Przesunął dłoń w innemiejsce.-.to czym tak właściwie jest to?Na krawędzi wyświetlacza migotała grupa maleńkichpunkcików, które kolejno znikały za krawędzią ekranu, cosugerowało, że poruszają się z dużą szybkością.Chaison oraz radarowy popatrzyli po sobie.Chwilępózniej admirał doskoczył do swojego fotela.- Wszyscy na pokład! Przygotować się na maksymalneprzyspieszenie! Odwołać wszystkie aerocykle! Drużynasemaforowa, nakazać wszystkim okrętom włączenie radaru!Przekażcie im, że jeśli chcą mieć jakieś miejsce, gdzie moglibytrwonić swoje bogactwa, niech lecą za nami!*Po oględzinach aerocykla i spędzeniu następnej godzinyna jego naprawach, Hayden wrócił na korytarze stacji.Wahałsię, czy nie zobaczyć, co u Aubri - choć kobieta twierdziła, żetylko ona sama jest w stanie pozbyć się owej mrocznej rzeczyowiniętej wokół gardła.Nie chciał przeszkadzać jej w takważnym zadaniu.Miał inny obowiązek i zamierzał wypełnić gojak najlepiej.Odnalazł niewielkie pomieszczenie z dala od miejsca,gdzie pracowała Aubri.W ciemności, na ścianie wisiało jednak353lustro sterujące.Przypiął się naprzeciwko niego i spróbowałprzypomnieć sobie słowa konieczne do aktywacji, którewypowiedziała Aubri.Potrzebował do tego kilku prób, ale w końcu prostokątzaczął jaśnieć wewnętrznym światłem.- Hmm.- Hayden nie mógł uwierzyć, że naprawdę byłtutaj, wewnątrz Candesce.Kontrolował samo Słońce Słońc -nigdy nie pomyślałby, że to możliwe.Swoje podwoje otworzył przed nim osobliwy, nocnybalet machinerii Candesce.Chłopak zlustrował spojrzeniemprzestrzeń w poszukiwaniu potrzebnych mu rzeczy.Wydawałomu się, że minęło wiele lat odkąd bawił się w trzewiachniedokończonego słońca, podczas gdy jego matka dyrygowałaekipami budowlanymi.Z punktu widzenia dorosłego nie było tojednak aż tak dawno.Pamiętał dzień, w którym bezcenny rdzeńdotarł na miejsce, przesłany w tajemnicy i za bajońskie sumy zksięstw Candesce.Skrzynie oblepione egzotycznymi znaczkamioraz opisane dziwnymi literami były dla Haydena bardziejinteresujące aniżeli sama zawartość, ale doskonale jązapamiętał.Teraz przeszukiwał wnętrze Słońca Słońc,wyglądając czegoś podobnego.Z tego, co widział wcześniej, Hayden wywnioskował, żekryształowe cylindry były czymś w rodzaju fabrykprodukujących nowe części dla słońc.Gdy się im terazprzyglądał - przybliżając obraz na każde życzenie i z równąłatwością go oddalając - zaczął rozumieć logikę Słońca Słońc.Te maleńkie, połyskliwe chmury wirujące wokół cylindrów, tobyły insekty nazywane przez Aubri tankowcami, tyle że tutajwystępowały w ilościach idących w miliony.Transportowałyzapasy.Wewnątrz cylindrów i rozwiniętych kwiatów z metalu,stalowi brygadziści oraz robotnicy Candesce przygotowywalinowe knoty dla słońc.Spełniwszy swoje zadanie, przekazywalije innym maszynom, które montowały je w odpowiednichmiejscach.353Hayden musiał jedynie zlokalizować potrzebne mukomponenty, a potem wyobrazić sobie, że zostają oneprzyniesione tutaj.Zostawcie je przed drzwiami, rozkazał.Znarastającym poczuciem ekscytacji, patrzył jak jego komendazostaje wcielona w życie.Nic dziwnego, że nikogo tu nie wpuszczano! Każdymógł zniszczyć Candesce jedną myślą; zniszczenie Słońca Słońcoznaczałoby koniec Virgi.Sama ta myśl napawała go niepokojem.MinaHaydenowi rzedła, w miarę jak obserwował pochód maszynmknących w kierunku informacji dla gości.To było aż za proste- drzemała tu niewyobrażalna potęga.Zaczął się zastanawiać, comogłaby uczynić Venera, gdy ten epizod dobiegnie końca.Albodo czego mógłby posunąć się Pilot Slipstreamu, gdyby zażądał iotrzymał od Fanningów klucz do Candesce.Upewniwszy się, że maszyny wykonują jego rozkazy,Hayden opuścił niewielkie pomieszczenie.Przeskakiwał nad lubprześlizgiwał się pod ścianami, śpiesząc z powrotem do wejściaoraz pozostawionego tam aerocykla.Jeszcze raz sprawdzić, czy maszyna nadaje się do lotu.Poukładać zdobyte komponenty słońca w sieci towarowej, anastępnie przywiązać ją do aerocykla.A następnie.powtórzyć,co zamierzał powiedzieć innym, gdy zobaczą, co przyniósł.Bez wątpienia będzie trzeba ich przekonywać -szczególnie Carriera.Miał zamiar przemówić mu do rozsądkuprzez jego panią, Venerę.Gdyby udało mu się ją przekonać, żekomponenty te były czymś w rodzaju zapłaty za jego udział wtej wyprawie, być może powstrzymałaby Carriera.Wypadł za róg i zobaczył wejście.Stało otworem.Zwolnił, ostrożnie dobywając miecza.CzyżbyGehellenom udało się w jakiś sposób sforsować drzwi?Wydawało się to mało prawdopodobne; dlaczego teraz, po tyluwiekach? A może - ta myśl zmroziła go do kości - może teraz,353gdy już je otworzyli, każdy mógł się tu dostać.O tym niepomyślał.Czy gehelleńscy żołnierze wtargnęli do środka?Spostrzegł pierwsze zamówione pakunki unoszące się wciemności na zewnątrz.Mimo zgryzot, ich widok wywołałuśmiech na jego twarzy.Obok unosił się aerocykl, na pierwszyrzut oka nienaruszony.W zasięgu wzroku nie było nikogoinnego.Ostrożnie ruszył w kierunku otwartych drzwi.Carrier wpadł do środka, opierając dłonie po obustronach wejścia.Za plecami miał noc.- Tutaj jesteś - powiedział.- Zastanawiałem się, jakinumer będziesz chciał wywinąć.Nie miałem wątpliwości, żebędziesz czegoś próbować.- To nie twoja sprawa - odparł Hayden.- Nowe słońce dla Aerie to jest moja sprawa.Carrier dobył miecza.*Gawron z rykiem mknął przez mrok, nie zważając naniebezpieczeństwa.Chaison wyobrażał sobie regulaminy iprzepisy marynarki wojennej ciągnące się w ślad za ichstatkiem.W jednej chwili złamali chyba wszystkie zasadydotyczące tego, jak szybko można poruszać się w chmurach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
- Marlowe Mia Dotyk złodziejki 01 Dotyk złodziejki
- Brockway Connie Niebezpieczny kochanek 01 Niebezpieczny kochanek
- Carla Neggers Tessa z Somerville 01 Tessa z Somerville
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl