[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, nie, wszystko byle nie to.Wiesław nie dawał znaku życia.Stanowczo zabronił jejtelefonować i przychodzić do siebie.Powiedział, że sam się do niej odezwie.Zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze.Prosił,żeby się nie denerwowała.Jak to się można nie denerwowaćw takiej sytuacji? Po co? Po co wdała się w to wszystko? Mogłaprzecież tak spokojnie i beztrosko żyć.Czy to naprawdęmoże się dobrze skończyć? Ci głupi milicjanci już przestalisię pokazywać.Może w ogóle zrezygnowali z dochodzenia.Jedyna nadzieja w tym, że ta milicja to wszystko półgłówki.Chociaż nie.ten wysoki kapitan nie wygląda na głupiego,robi zupełnie dobre wrażenie, nawet jest przystojny, inte-resujący.Podczas ich krótkiej rozmowy wydał jej się inteli-gentny, wyrobiony towarzysko i chyba.sprytny.Tym gorzejdla niej.Jeżeli się dowie, że coś ją łączy z Wiesławem.? Aleskąd mógłby się dowiedzieć? Nikt mu nie powie.Ajeżeli jużod dawna ktoś ją śledził? Jeżeli wiedzą, że ona odwiedzałaKoniewicza.? Jeżeli sobie skojarzą pewne rzeczy.? Jeżelizaczną odgrzebywać przeszłość? Znowu zobaczyła celę wię-zienną z pociemniałymi od wilgoci ścianami.Wyjdzie nawolnośćjako stara, zniszczona kobieta.I co wtedy? Co wtedy?Przyszły jej na myśl te sześćdziesięcioletnie staruchy włóczącesię po Wspólnej i Hożej, czekające na pijanych robotników.Wzdrygnęła się.Lepsza śmierć.Była mokra od potu.Jedwab nieprzyjemnie przyklejałsię do skóry.Wstała i zdjęła koszulę.Wytarła się ręcznikiem.Delikatnie pogładziła piersi i brzuch.- Szkoda by było, żeby takie ciało przedwcześnie stoczyłyrobaki - szepnęła i wyjęła z bielizniarki pidżamę.A może jajednak za bardzo wpadam w panikę? Może niepotrzebnie taksię zadręczam? Załóżmy najgorsze, to znaczy, że wszystko z tymiczekami się wyda.Czy Henryk dopuści do takiego skandalu?Czy nie będzie się starał zatuszować całej sprawy? Ostatecznie tego wszystkiego będzie najwyżej około trzystu tysięcy.Dużo,to prawda, ale przecież to go nie zrujnuje.Z tą forsą, którą208209on ma, choćby nawet i milion.Ale kiedy się dowie, że onai Wiesław.? Co wtedy? Co zrobi? Jak postąpi? Czy nie bę-dzie się na niej mścił? Kochają, przy każdej okazji zapewniao swej ogromnej, bezgranicznej miłości, ale.Któż to wie,czego się można spodziewać po mężczyznie w takiej sytuacji?Miała ochotę obudzić Henryka i wszystko mu powiedzieć.Niech to się już raz skończy.Niech przestanie się zadręczaćtą niepewnością.Niech wie.Boże, jaka była zmęczona, jakastraszliwie zmęczona.Wyciągnęła rękę, żeby trącić Wajchertaw plecy.Obudzi go i wszystko powie, wszystko! W ostatniejchwili opanowała się.Ajeżeli jednak nie uda im się wykryćsprawcy i zatuszują całą sprawę? Wiesław jest kuty na czterynogi, niejedno już z nim przeżyła.Zawsze potrafił wydobyćją i siebie z najtrudniejszej sytuacji.Powinna mu ufać, musimu ufać.Na szczerą spowiedz zawsze będzie czas.Przecieżpotrafi wzruszyć Henryka.Wzruszy go na pewno.Nie oprzesię jej łzom, prośbom, pocałunkom.Już ona umie to robić.Opowie mu wzruszającą historię swego życia, coś tam ujmie,coś doda.Jeżeli sytuacja Wiesława będzie beznadziejna, topowie, że ją szantażował, terroryzował, że od tamtego czasu,kiedy spotkali się na Zląsku, nie dawał jej spokoju, prześla-dował ją.Jeżeli udowodnią mu to fałszerstwo, to takie jejzeznanie już mu nie zaszkodzi, a ją może ocalić w oczachHenryka.Ale do tego przecież nie dojdzie.Wiesław da sobieradę.Och, żeby już raz zadzwonił, żeby wreszcie do niej sięodezwał.Nie, nie, nie ma powodu do obaw.Dlaczegóż mieli- by właśnie jego podejrzewać w tej sprawie? Wysoki urzędnikministerstwa.Jeżeli jej się nie czepiają, to na pewno i jegozostawią w spokoju.Powęszą, powęszą i przestaną.Znudziim się i umorzą sprawę.Henryk też ma co innego na głowie.Nie będzie się ciągle zajmował tymi czekami.Musi prowadzićswoje interesy.Był już dzień, kiedy zasnęła.Spała do jedenastej.Kiedyotworzyła oczy, Henryka już przy niej nie było.Z łazienkirównież nie dochodziły żadne odgłosy.Albo je śniadanie,albo już wyszedł.Swoją drogą to ładnie z jego strony, że tak210cicho wstał.Przez chwilę miała zamiar wzbudzić w sobie ja-kieś żywsze uczucie do męża, ale zaraz zrezygnowała z tego.Nie czuła się na siłach.Usiadła na tapczanie, przeczesała palcami włosy i bez-myślnie wpatrzyła się w jakiś punkt.Nie wiadomo, jak długopoddawałaby się kontemplacji ściany, gdyby nie zadzwoniłtelefon.Poderwała się.Może Wiesław? Drżącą ręką podniosłasłuchawkę.Ktoś chciał mówić z dyrektorem Wiślickim.- Pomyłka - powiedziała.Miała ochotę trzasnąć aparatemo podłogę.Wstała i podeszła do bielizniarki.Przypomniała sobie,jak niedawno z obrzydzeniem patrzyła na Henryka, któryoglądał w lustrze swój obłożonyjęzyk.W tej chwili jej własnatwarz napełniła ją przerażeniem.Jeszcze parę takich nocy- pomyślała - a mogę się ubiegać o miejsce w przytułku dlastarców."Ktoś zadzwonił.Nie zwróciła na to uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki