[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgarbił się w fotelu, ale natychmiast znów się wyprostował, gdy Louis Gresh wetknął głowę dobiura, pukając przy tym we framugę.Zaprosił godo środka gestem dłoni. Niech pan zamknie za sobą drzwi poprosił. Nie ma pan dzisiaj wolnego? Miałem mieć, ale ponieważ Monty ego niema, pomyślałem, że przyda się panu dodatkowapara rąk. Louis wzruszył ramionami. Miałpan jakieś wieści od policji z Toland? Od policji nie, ale od Sanguinatich i owszem.Wczoraj wieczorem zadzwoniłem do Vladai poprosiłem go, żeby popytał wśród swoichkrewniaków. Burke westchnął. Okazuje się,że wczoraj rano na dworcu w Toland zostałazamordowana jakaś kobieta.Podejrzewam, że tobyła Elayne Borden. O bogowie  jęknął Louis. Czy Montgomeryjuż wie? Jeszcze nie. Burke odchylił się na oparciefotela i złożył splecione dłonie na brzuchu. Mapan dzieci? Chłopca i dziewczynkę.Nastolatki, niechbogowie mają mnie w opiece. Podróż z Toland do Lakeside trwa siedemgodzin.Do zabójstwa doszło wcześnie rano,wezwano na miejsce policję i kryminalistyków,a ktoś zapewne skontaktował się z krewnymiofiary.Gdyby dostał pan wiadomość o śmierci członka rodziny, samotnej matki, o co by panspytał przede wszystkim? Gdzie jest dziecko, oczywiście. Louis potarłpodbródek. Chyba, że byłoby pod moją opiekąalbo znałbym miejsce jego pobytu. Właśnie.W podejrzanych okolicznościachginie kobieta.Jej dziecko znika, a policja i krewniwiedzą o tym na długo przed przyjazdempociągu do Lakeside.Mimo to nikt nie dzwoni doojca dziecka, żeby zapytać, czy Lizzy jakimścudem nie przyjechała do niego.Nikt niesprawdza, czy jest bezpieczna, chociaż odzdarzenia minęła już doba.Louis usiadł na krześle dla gości. Monty wyłączył komórkę i nie nocujeu siebie.Ktoś mógł próbować się do niegododzwonić. Monty jest policjantem  stwierdził Burke.Gdyby zadzwonił pan na komisariat i powiedział,że musi się pan z nim pilnie skontaktować,ponieważ coś przytrafiło się jego córce, z całąpewnością byśmy go znalezli, wszystko jedno,czy miałby wyłączony telefon i gdzie bynocował. Ma pan rację. Louis westchnął. Ale skoronie szukają dziecka, to czego szukają?Kasetki na biżuterię otwieranej małym złotymkluczykiem? Fortuny w drogich kamieniach, którą ktoś ukrył w pluszowym misiu? Siedzę przy biurku Monty ego i odbieramjego telefony  powiedział Louis. Dwa razydzwonił jakiś facet, ale nie chciał podać nazwiskaani numeru do siebie.Za pierwszym razemtwierdził, że ma dla niego paczkę i chce sięupewnić, czy Monty będzie dziś w domu.Kiedyspytałem o adresata przesyłki, rozłączył się.Zadrugim razem musiał mnie już poznać po głosie,bo od razu się rozłączył.Kowalski jest jużw pracy, więc poprosiłem go, żeby odbierałtelefon Monty ego.To mógł być jakiś krewnypanny Borden.Albo człowiek, który szuka klejnotów, pomyślałBurke.Rozległo się stukanie do drzwi i do biurazajrzał Kowalski. Przepraszam, że przeszkadzam, kapitanie,ale do porucznika Montgomery ego dzwonikapitan Felix Scaffoldon z policji w Toland.Mówi, że jest z wydziału kryminalnego.Czeka nalinii numer dwa. To powinno być interesujące  stwierdziłBurke i skinął palcem na Kowalskiego, żebywszedł.Dopiero potem podniósł słuchawkę.Mówi kapitan Douglas Burke.Cisza.Po chwili odezwał się przesadnieserdeczny męski głos.  Chyba pana człowiek nie pił dziś jeszczekawy.Prosiłem o połączenie z CrispinemJamesem Montgomerym. Porucznik Montgomery przebywa obecniena krótkim urlopie.Jestem jego dowódcą.W czym mogę panu pomóc? Muszę z nim porozmawiać, to ważne.Możemi pan podać numer jego komórki i numerdomowy? O czym porozmawiać? To prywatna sprawa. W takim razie poproszę o pana numer,przekażę mu wiadomość, kiedy zadzwoni. Powiedział pan, że ma urlop. Owszem, ale to obowiązkowy oficer, więczadzwoni na pewno. Przytrzymując słuchawkęramieniem, Burke wyrwał kartkę z notatnikai nagryzmolił na niej:  Wezwij Pete a.Opieka.Natychmiast.Podał kartkę Kowalskiemu, tenrzucił na nią okiem i szybko wyszedł.Burke wyraznie wyczuł wrogość swojegorozmówcy. Niech pan posłucha  powiedziałScaffoldon. Muszę sprawdzić, gdzieMontgomery przebywał przez ostatnieczterdzieści osiem godzin.Burke odczekał kilka sekund. Po co?  Do cholery, Burke. Przez chwilęw słuchawce słychać było ciężki oddech.PotemScaffoldon się opanował. Ponieważ znajduje sięwśród osób podejrzanych o zabójstwo ElayneBorden. To niemożliwe.Porucznik Montgomery miałwczoraj służbę.Nie zdołałby pojechać do Tolandi wrócić. Powiedział pan, że ma urlop  wytknął muScaffoldon. Owszem, dzisiaj, a wczoraj pracował aż dowieczora. Burke miał dość tych podchodów.Wziął dziś urlop, ponieważ niespodziewanieprzyjechała do niego córka. Ona& Ona tam jest? Jakim cudem?Zaskoczenie w głosie Scaffoldona nie byłoszczere.Najwyrazniej podejrzewał, że Lizzy jestw Lakeside. Miała bilet i przyjechała pociągiem  wyjaśniłkapitan. Bzdura. W głosie Scaffoldona usłyszałgniew. Celia Borden, matka ofiary, zeznała, żeMontgomery groził Elayne, chciał siłą odebrać jejdziecko.Jeśli dziewczynka jest w Lakeside, todlatego, że Montgomery ją porwał, a Elaynezginęła, ponieważ próbowała go powstrzymać. Montgomery nie miał dość czasu, żebyodbyć taką podróż  powtórzył Burke. Na pana miejscu zacząłbym szukać człowieka, z którymmieszkała Elayne po rozstaniu z partnerem.Tonieciekawy typ, posługuje się pseudonimem. Jakim?  spytał ostrożnie Scaffoldon. Mikołaj Strzępiel.Chwila ciszy. Wie pan, kim jest pan Strzępiel?Teraz Burke usłyszał w głosie Scaffoldona nietylko wrogość, ale i strach. Nie.I w tym rzecz.Na pana miejscusprawdziłbym jego alibi na czas morderstwa. Kwestionuje pan&Czekając, aż Scaffoldon odzyska panowanienad sobą, Burke spojrzał na drzwi i gestemzaprosił do biura Kowalskiegoi Pete a Denby ego.Potem przyłożył palec do ust,nakazując im milczenie. Nie ma pan żadnego dowodu, że MikołajStrzępiel był związany z Elayne Borden, a tymbardziej, że z nią mieszkał  warknąłScaffoldon. Próbuje pan zszargać jegoreputację, wikłając go w śledztwo w sprawiemorderstwa! Czy nie to samo próbuje pan zrobićw stosunku do porucznika Montgomery ego?Mój człowiek jest oddalony od miejsca zbrodnio siedem godzin jazdy pociągiem.Pańskiczłowiek przebywa w tym samym mieście co ofiara.Ja tam nie mam wątpliwości, kogo bympodejrzewał na pana miejscu.Cisza. Pani Borden ma prawo opieki naddzieckiem  oświadczył wreszcie Scaffoldon.Przyślemy kogoś po małą, żeby ją przywiózł doToland.A jeśli była z matką na dworcu, będziemusiała złożyć zeznanie.Jeśli jedna grozba nie zadziała, spróbuj innej,pomyślał Burke. Obawiam się, że i w tej sprawie ma panniezbyt ścisłe informacje.PorucznikMontgomery posiada prawo do opieki nadcórką, więc dziewczynka zostanie tutaj.Dziśprzesłuchamy oficjalnie Lizzy i prześlę panukopię jej zeznania.A teraz żeg& Chwila! A co z misiem?Burke uśmiechnął się dziko do trzechprzysłuchujących się jego rozmowie mężczyzn. Z jakim misiem? Pani Borden wspomniała o pluszowymmisiu, ulubionej zabawce dziewczynki.Podobnowszędzie go zabierała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki