[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłoby jednak lepiej  pisał dalej  gdybym zarządzałmajątkiem aż do waszego ślubu.Mówię po prostu to, co myślę.Bądz pewna, żepózniej nie będę się wtrącał do waszych spraw.Oczywiście zostanie to formalniezałatwione i pozwolisz, mam nadzieję, że w Twoim imieniu naradzę się zadwokatem Greenem.W pierwszej wersji listu umieścił zdanie, w którym wyrażał życzenie, by aktprawny ustalał, że cały majątek ma kiedyś przejść na własność kogoś noszącegonazwisko Belton, przeczytawszy jednak raz jeszcze ten warunek  gdyż i jegostrony byłby to warunek  pomyślał, że to nieszlachetnie, i ustęp ten wykreślił. Co za różnica, kto to odziedziczy i jak się będzie nazywał  powiedział sobie igoryczą  przecież nie chcę widzieć na oczy jego dzieci ani ziemi, której on staniesię panem. W odpowiedzi na to Klara napisała dwa listy  jeden do kuzyna, drugi doadwokata  i w listach tych powtórzyła z całą gwałtownością  jakby sięwyraziła lady Aylmer  że nie chce mieć nic wspólnego z majątkiem Belton.Dopana Greena napisała, że wszelkie jego poczynania w tej sprawie byłyby daremne. Majątek ten nigdy nie będzie należał do mnie, o ile się na to nie zgodzę, a ja sięna to nie zgodzę. Gdy to napisała, ogarnęło ją przerażenie.A co będzie, jeśliwyjdzie za kapitana Aylmera, a on jako mąż obejmie w jej imieniu majątek nawłasność? Należy koniecznie, jeszcze przed ślubem, przedsięwziąć coś, co byudaremniło podobny obrót rzeczy, coś, co z całą pewnością wykluczyłoby podobnąmożliwość.Czy jednak będzie mogła w obecnym nastroju zdecydować się na poślubieniekapitana Aylmera? Podczas ostatnich trzech tygodni podświadomie podtrzymywaław sobie nadzieję, że będzie mogła zerwać narzeczeństwo.Nie kochała go.Zaczęławątpić, czy kiedykolwiek go kochała.Jednocześnie jednak czuła, że nie zdołauwolnić się od danego słowa, jeżeli on wykaże zamiar doprowadzenia do ślubu; niemogła również zdobyć się na okazanie słabości wobec lady Aylmer, wyglądałobyto bowiem, że się przed nią ugięła.Stan wojenny, jaki jej narzucono, zmusił ją donoszenia wysoko swego sztandaru.Czuła się nieszczęśliwa widząc, że jej obecnepołożenie jest fatalne i niegodne jej.Mogłaby nawet zdobyć się na ucieczkę zAylmer Parku niczym chłopiec wymykający się ze szkoły, gdyby nie to, że niemiała dokąd uciekać.Nie mogła przecież nagle zjawić się w Plaistow Hall ioznajmić, że przyszła, by znalezć tu pomoc i schronienie.Mogła jednak pojechaćna pewien czas do pani Askerton i im więcej zastanawiała się nad swympołożeniem, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że niebawem stanie się tojej przeznaczeniem.Tak, musi się to stać jej przeznaczeniem.chyba że kapitanAylmer powróci na Wielkanoc z tak stanowczo ustalonym planem, że nawet jegomatka nie zdoła mu się oprzeć.Tymczasem w ostatnich dniach dzięki zbiegowi okoliczności zyskała nowegoprzyjaciela czy może raczej nowego znajomego, a znalazła go tam, gdzie się goznalezć nie spodziewała.Jak już mówiłem, lady Aylmer, Belinda, powóz i koniewyjeżdżały nadal bez Klary.Przejażdżka ta odbywała się zwykle niedługo polunchu.Niejeden z nas wie, jak nudno wloką się codzienne zdarzenia w wiejskichdworach takich jak Aylmer Park, w wiejskich dworach, gdzie mieszkańcy nieczytają książek, nie flirtują, nie grają w karty, nie palą ani nie doznają wrażeń,jakich mogłyby im dostarczyć różnego rodzaju rozrywki.Lunch podawano o półdo drugiej, a powóz zajeżdżał przed dom o trzeciej.Spożywanie posiłku iwkładanie kapotek zajmowało półtorej godziny.Czas pomiędzy śniadaniem alunchem lady Aylmer, przystrojona w starą grzywkę, spędzała codziennie naprowadzeniu rachunków gospodarskich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki