[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma się rozumieć, rozchodzi się tutaj o najnowszą książkę OlgiTokarczuk  Prowadz swój pług przez kości umarłych , to owa książka miała się zrodzić z aberracji,więcej: ta powieść to  horrendum etyczne.Ciekawe i odważne to jest, trudno mi zrozumiećjednakowoż, czemu poglądy wegetariańskie i ekologiczne miałyby być aberracyjne, jak ktoś nie jeschabowych, to znaczy, że coś mu się na mózg rzuciło? Jak ktoś chce chronić zwierzęta, znaczy,że niespełna jest rozumu? Ja nie jestem wegetarianinem, przyznaję, że mam raczej ciągoty do dańmięsnych, nad zagrożonymi gatunkami chrząszczy też się z troską nie pochylam, ale aberracyjnymnazwać kogoś, kto pisze szlachetną książkę w obronie zwierząt, bym się nie odważył.Jakbym sięz książki Tokarczuk miał nabijać, tobym na warsztat wziął nie ekologię, ale eksponowaną tamastrologię.Leszkowi Bugajskiemu jednak odwagi nie brakuje.Tym, którzy książki Tokarczuk nie znają,przybliżę w skrócie jej fabułę: ktoś w Kotlinie Kłodzkiej morduje myśliwych i kłusowników, robi tow sposób przemyślany i wyrafinowany, tak aby wyglądało to na zemstę zwierząt, niech mi wybaczą ci,którzy książki nie czytali, ale muszę to dla dobra tego felietonu napisać  morduje owych myśliwychnarratorka powieści Janina Duszejko.Co więcej, jej zbrodnie nie spotkają się z karą, a sympatia nietylko pisarki, ale i czytelników jest po stronie morderczyni.To właśnie Bugajski nazywa  horrendumetycznym i  głupim utworem oraz zatrważa się, że po ukazaniu się tej nieetycznej książki moraliści milczą.Myślę, że milczą, bo nie są głupi, niestety nie milczy Bugajski.Moraliści milczą, bo to jest literatura, należy ją osądzać jedynie w kwestiach literackich, jeśli to badziew literacki, to niech Bugajski napisze, że badziew literacki, a nie rozdziera koszulę nad horrendum etycznym.Niech w powieści narratorka nie tylko zabije myśliwych, ale także ichpoćwiartuje i zje, proszę bardzo, ma do tego prawo, właściwie nie rozumiem, że Tokarczuk nie wpadłana tak oczywisty pomysł, żeby jej bohaterka z zabitych myśliwych przyrządzała kotlety, pieczenie,względnie bitki w sosie, ja bym z radością przeczytał, jak się przyrządza potrawę z komendantapolicji, względnie księdza Szelesta, kapelana myśliwych, drobiazgowe opisy takich zabiegówkulinarnych nadałyby tej książce dodatkowy, że tak powiem, smak.Bo takie właśnie jest prawoliterackiej fabuły.Tego Bugajski nie kuma, nie wiem dlaczego, a niekumanie procentuje taksamobójczymi epitetami jak owo  horrendum etyczne.Nigdy nikt wcześniej nie mordował nikogona stronach powieści? Zawsze literatura opierała się na potępieniu moralnym zabijania?Więcej: Bugajski ubolewa, że narratorka powieści gra z czytelnikiem nie fair, bo przez większośćksiążki nie ujawnia tego, że to ona jest morderczynią, jeszcze lepiej: Tokarczuk nie dała sygnału,że być może jej bohaterka cierpi na rozdwojenie jazni.A niby dlaczego ma cierpieć? Ma ochotębohaterka mordować ludzi, to niech ich morduje.Musi się Bugajskiemu narratorka od razu przyznać,że to ona jest morderczynią? Trzeba Bugajskiemu jak dziecku wyjaśnić na początku każdej książki,kto jest dobry, a kto zły, na pierwszej stronie kryminału tłumaczyć, kto zabił? Na tym ma polegaćwedług Bugajskiego literatura  etyczna ?Kiedy już się Bugajski rozprawił z nieetyczną Tokarczuk, to się zabrał za Andrzeja Stasiuka,dokładnie za jego ostatnią powieść  Taksim.Niech się Bugajskiemu nie podoba ta powieść, bardzodobrze, jakby wszystkim się podobało, to byłoby nudno, ale główny zarzut Stasiukowi robić z tego,że to o  wędrówkach po opłotkach Europy , że to o  szwędaniu się po głębokich peryferiach Europysą rzeczy? Wychodzi tutaj wyraznie światowość Leszka Bugajskiego, rozumiem, że chciałby on, abybohaterowie Stasiuka szwędali się po londyńskim City, po Piątej Alei w Nowym Jorku, jak sięszwędają po Węgrzech czy Rumunii, to już niesłusznie się szwędają? A jakby przeczytał Bugajskiw rumuńskiej albo węgierskiej gazecie, że Polska to są jakieś opłotki Europy, toby się zachwycił tymporównaniem? Jakby, dajmy na to, rumuński tygodnik opinii napisał takie zdanie:  Leszek Bugajskiwciąż zajmuje się opisywaniem Polski, tych opłotków Europy , toby Leszkowi Bugajskiemu toporównanie przypadło do gustu? Choć może by przypadło, wszak krytyk pisze: polska literatura to literatura prowincjonalna, która z gorliwością prymusa z zapadłej intelektualnie prowincji próbujesię przypodobać światowemu salonowi.To naprawdę krytyk literacki napisał? O salonachi prymusach z prowincji? Ja na słowo  salon zawsze reaguję podnieceniem, każdy tekst, w którymsłowo  salon pada, studiuję uważnie, zazwyczaj są to bowiem teksty żarliwe, acz niemądre, w tymjest ich niepodważalny urok, niemądry żarliwy tekst to jest prawdziwy smakołyk.A Bugajski się tegosalonu uczepił jak pijany latarni:  Starając się zaistnieć na światowych salonach, pisarze niewyciągają wniosków z tego, co widać gołym okiem: że salony zainteresowane są dzisiaj literackimiopowieściami o konkretnych miejscach i powiązanych z konkretnymi zdarzeniami.Pisze zasmucony Bugajski, że wśród krytyków i recenzentów nie ma dziś następców Wykii Błońskiego.Całe szczęście jest jednak Bugajski, bez niego refleksja krytyczna w ogóle w Polsceby przestała istnieć. ===aFxlVmBR Kołysanki do śmierci, czyli Tom Waits na święta24.12.2009Kiedy słucham Toma Waitsa, nie wiem, czy od razu rzucić się do obalenia całej flaszki whiskyi rozpłakać się nad zbydlęceniem swojego życia, czy rzucić się w zupełnie przeciwną stronę do ekstatycznej afirmacji życia.Ekstatyczna afirmacja życia bywa oczywiście zachowaniemfrajerskim, to jest jasne, ale każde zachowanie przy słuchaniu Toma Waitsa jest wybaczone, takżefrajerska afirmacja życia.Mówiąc wytartą kliszą  obok tego artysty obojętnie przejść nie można.Tom Waits to jest artysta totalny.Współczesność oferuje nam za to głównie artystów totalniebeznadziejnych.Niech was Waits zachwyca, niech was wkurza, zwłaszcza że jak was będziewkurzał, to nawet nie będziecie wiedzieli, jak bardzo on was zachwyca.Pytacie, jak można afirmować życie, słuchając tych wszystkich plugawych historii o upadłychkobietach, podłych barach, przedmieściach, wykolejeńcach, o tym ludzkim nawozie, na którymwzrasta normalne społeczeństwo? Jakby nie było podłych barów i wykolejeńców, nie byłobynormalnego społeczeństwa, tylko dzięki nim ono rośnie, kwitnie i się sobą napawa.Zresztą, co jamówię, to są piosenki przepełnione miłością i czułością, kobiety z piosenek Waitsa są zupełnie jakz naszego życia  najpiękniejsze, tylko że nie nasze.Waits wyrasta z najgłębszych korzeni amerykańskiego bluesa, ale i bardzo mocno z tradycjiknajpianej, nawet z wodewilu.Ale wszystko to jest powywracane do góry nogami, rozpirzonew drobny mak i zupełnie na nowo złożone.Gdyby Waits sam nie był wybitnym lirykiem, tobym uznał,że to świetna muzyka pod wiersze Charlesa Bukowskiego i kawałki bitników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki