[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ty.jesteś prawdziwa?- Prawdziwa? - wyszeptała.- Jestem na tyle prawdziwa, na ile chcesz, bym była.Lubna tyle, na ile prawdziwe jest wyobrażenie.- Rano, na plaży.to byłaś ty?- Poniekąd.Henry odłożył kanapkę i ogórek na stolik pod ścianą.- Wiesz, co myślę? - oświadczył.- Myślę, że jestem pijany i właśnie zaczęły sięhalucynacje.- Wiem, co myślisz - powiedziała łagodnie.Podeszła bliżej.Zdawała się być zdolna do przemieszczania się bez poruszanianogami.Jej oczy były dziwnie puste, jak oczy manekina z włókna szklanego na wystawiesklepu z odzieżą.Rozmawiała z nim, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi.Pamiętał tospojrzenie z oczu Andrei w ostatnich kilku miesiącach ich małżeństwa.- Co to ma znaczyć? - spytał.- Nie rozumiem?- No, jak to jest, że wciąż żyjesz? Czy to znaczy, że jesteś duchem? Czy też może jestto znak, że oszalałem?Uśmiechnęła się.Miała piękny, smutny uśmiech.To właśnie taki uśmiech, pomyślałHenry, mógłby wykwitnąć na wargach Annabel Lee czy Lenore, czy też jakiejkolwiek innejwymarzonej przez Edgara Poe kochanki z królestwa nad morzem.- Ty sam mnie stworzyłeś - oznajmiła dotykając go, chociaż on nie poczuł niczego.-Jestem tu, by przypomnieć ci o tym, co masz zrobić.Springer tego dopilnuje.- Znasz Springera? - spytał zmieszany i wciąż jeszcze solidnie wystraszony Henry.Dziewczyna owinęła szal wokół głowy.Wił się dziwnie, jak na puszczonym od tyłufilmie.Równie łagodnie jak przedtem powiedziała:- Teraz już lak.- Budzisz we mnie lęk.Uśmiechnęła się tym samym, smutnym uśmiechem.- A zatem budzisz lęk sam w sobie.- Powiedziałaś, że jesteś tutaj, by przypomnieć mi o tym, co mam zrobić.- Tak.A ty zorientujesz się, co to jest, gdy tylko Springer o tym wspomni.Henry nie wiedział, co jeszcze powiedzieć.Dziewczyna poruszyła się w kierunkudrzwi, wciąż się do niego uśmiechając.Potem otworzyła drzwi - i chociaż mógłby potemprzysiąc, że nie szerzej niż na cal - zniknęła za nimi szybko, jak rozwiewająca się w nagłymprzeciągu mgła.Henry wyjrzał za okno, potem spojrzał na szklankę wódki.- Coś się dzieje - powiedział na głos.Potem dodał: - Boję się.-- I jeszcze, po dłuższejprzerwie: - Boże, pomóż mi.5Pomimo upału tego dnia już wczesnym popołudniem nad północnymi plażami okręguSan Diego zaległa mgła.Około szóstej trzydzieści świat wyglądał ponuro i pełen byłnadzwyczaj dokuczliwej wilgoci.Samochody z wolna sunęły przez Camino del Mar zwłączonymi światłami - niekończący się kondukt pogrzebowy, przetaczający się przez mgłę.Na piątej międzystanowej obowiązywało ograniczenie prędkości, a straż przybrzeżnadoradzała małym łodziom, by pozostały na cumach w zatoce do czasu, aż mgła się podniesie.Susan poczuła się lepiej, wpadając w rodzaj gorączkowego roztargnienia.Wzięłaprysznic, potem nałożyła suknię z obniżoną talią oraz licznymi czerwonymi, żółtymi i zielo-nymi plamami.Suszyła włosy, wpatrzona w ekran przenośnego telewizora.Babka zapukała do drzwi jej sypialni i weszła, zanim Susan zdążyła ją zaprosić.Przyglądała się Susan przez kilka minut, czekając aż wyłączy suszarkę.- Gdyby to ode mnie zależało, to nie wychodziłabyś nigdzie dziś wieczorem -powiedziała w końcu.- Babciu, czuję się już całkiem dobrze - odrzekła Susan, wcierając we włosy żelmający zamienić je w najmodniejszą miotłę.Rano czułam się tylko trochę słabo i tyle.Nie jestem chora, ani nic takiego - dodała.No cóż, pamiętaj, by nie wracać za pózno.Jestem za ciebie odpowiedzialna, pamiętajo tym.Jeśli cokolwiek ci się stanic, to ja będę musiała ponosić konsekwencje.- Przerwała, bypodnieść poniewierającą się koszulkę Susan i aż stęknęła przy tym z wysiłku.- Chcę też wiedzieć więcej o tym mężczyznie.Poderwał cię na ulicy, jak pierwsząlepszą.- Babciu - westchnęła Susan, wkładając w to całą swą niecierpliwośćsiedemnastolatki.- On pracuje w San Diego Tribune , jest najmilszą osobą, jaką kie-dykolwiek spotkałam, i zamierzamy jedynie zjeść razem w Bully's North.Obiecuję,obiecuję jak Boga kocham i niech oczy mi wypali, jeśli będzie inaczej, że będę z powrotemprzed dziewiątą trzydzieści, żywa, zdrowa i nie zgwałcona.- Nic musisz mówić takich rzeczy - zaprotestowała babka.- Przepraszam - Susan ułożyła włosy i skrzywiła się do siebie w lustrze.- Potrafięzadbać o siebie.Nie jestem już dzieckiem.- Gdybyś tylko wiedziała.Babciu, mogę prowadzić samochód, już niedługo będę mogła głosować i wyjść zamąż bez pozwolenia.Babka wyglądała na zrezygnowaną.- No dobrze, idz.Twoja matka była taka sama.Jesteś dobrą dziewczyną, Susan, wiemo tym.Nieporządną, jak wszyscy ciężko doświadczeni, lecz dobrą.Taką mam przynajmniejnadzieję.Zadzwonił telefon.Susan słyszała, jak dziadek odbiera go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
- Ewing Lynne Córki księżyca 01 Bogini nocy, W zimnym ogniu
- Adrian Lara Rasa rodka Nocy 08 We władaniu północy (oficj.)(1)
- Andrea Cremer Cień Nocy #3 Bloodroose (tum. nieoficjalne Translate Dreams)
- Andrea Cremer Cień Nocy 03 Bloodrose tłum. nieof
- Adrian Lara Rasa Srodka Nocy We wladaniu polnocy (oficj.) (2)
- Higgins Jack Sean Dillon 10.mierć jest zwiastunem nocy
- Sandra Brown W objęciach nocy 02 Następny wit
- Keri Arthur Zew nocy 01 Wschodzšcy księżyc (2)
- [5 2]Eriskon Steven Przypływy Nocy Siódme zamknięcie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- andsol.htw.pl