[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadłem w kawiarni Canaletas izatopiłem się w lekturze.Wszędzie znalazłem recenzje powieści,którą napisałem za Vidala, na całą stronę i z portretem zadumanego itajemniczego don Pedra, wystrojonego w nowy garnitur irozkoszującego się fajką z wyrazem wystudiowanej pogardy.Zacząłem czytać tytuły recenzji oraz ich pierwsze i ostatnieakapity.Pierwsza zaczynała się tymi słowy: "Dom popiołów to wpełni dojrzałe dzieło wysokich lotów, w którym znajdziemy wszystko,co najlepsze we współczesnej prozie".Inny dziennik zapewniał czytelników, że "w Hiszpanii nikt niepisze lepiej niż Pedro Vidal, nasz najbardziej uznany i poważanypisarz", trzeci zaś wyrokował, że "mamy do czynienia z powieściąwielkiego formatu, znakomicie skomponowaną i napisaną pomistrzowsku".Czwarta gazeta obwieszczała wielki międzynarodowy sukcesVidala: "Europa składa hołd mistrzowi" (chociaż powieść ukazała sięw Hiszpanii zaledwie dwa dni wcześniej, a jej ewentualny przekład nainny język mógł ujrzeć światło dzienne dopiero za rok).Autor recenzjipodkreślał uznanie i bezgraniczny podziw, jakie nazwisko Vidala budziło u "największych międzynarodowych ekspertów", chociaż, oile wiem, żadna z jego książek nie została nigdy przełożona na językobcy z wyjątkiem jednej powieści, której tłumaczenie sfinansowałsam don Pedro i która sprzedała się w ilości 126 egzemplarzy.Aklamując cud, prasa zgadzała się co do tego, że "jesteśmyświadkami narodzin klasyka" i że powieść oznaczała "powrót jednegoz najlepszych piór naszych czasów: Vidala, niekwestionowanegomistrza".Na sąsiedniej stronie poniektórych dzienników, w pojedynczychkolumnach znalazłem także recenzje powieści niejakiego DavidaMartina.Najbardziej przychylna zaczynała się w ten sposób: "Jakojuwenilia, napisane stylem topornym i nużącym, Kroki niebadebiutanta Davida Martina już od żałosnej pierwszej strony świadcząo rozpaczliwym braku talentu i warsztatu autora".Ostatnią, którą byłem zdolny przeczytać, opublikowaną w "LaVoz de la Industria", otwierał wytłuszczony fragment: "Nieznanynikomu David Martin, onegdaj redaktor działu ogłoszeń, prezentujenajgorszy chyba debiut stulecia".Zostawiłem na stole gazety i zamówioną kawę i poszedłemRamblas w dół, do wydawnictwa Barrido i Escobillas.Po drodzeminąłem cztery czy pięć księgarń, których witryny zdobiłyniezliczone egzemplarze powieści Vidala.W żadnej z księgarń niebyło ani jednego egzemplarza mojej.We wszystkich powtarzała się tasama scena co w Catalonii. - Nie wiem, co się stało, miałem ją dostać przedwczoraj, alewydawca mówi, że nakład się wyczerpał i nie wie, kiedy zrobidodruk.Jeśli zostawi pan nazwisko i numer telefonu, powiadomiępana, gdy przyjdzie.Pytał pan w Catalonii? No, jeśli oni nie mają.Obaj wspólnicy przyjęli mnie z minami iście grobowymi.Barrido,za biurkiem, bawił się piórem, a Escobillas stał za jego plecami,świdrując mnie wzrokiem.Achtung Trutka aż oblizywała się zniecierpliwości, siedząc obok mnie na krześle.- Nie wie pan nawet, jak mi przykro, przyjacielu - zapewniał mnieBarrido.- Problem polega jednak na tym, że księgarze składajązamówienia, opierając się na recenzjach z prasy; proszę mnie niepytać dlaczego.Jeśli pójdzie pan do magazynu, zobaczy pan, że mamytrzy tysiące egzemplarzy pana książki, które pewnie tam zgniją.- Co oczywiście pociąga za sobą koszty i straty - dodał Escobillaswrogo.- Zanim tu przyszedłem, zajrzałem do magazynu i okazało się, żejest w nim trzysta egzemplarzy.Kierownik magazynu powiedział, żenie wydrukowano więcej.- To kłamstwo! - zakrzyknął Escobillas.Barrido przerwał mu, zwracając się do mnie pojednawczymtonem:- Proszę wybaczyć mojemu wspólnikowi.Czujemy się, rzeczjasna, oburzeni tak samo jak pan, a może nawet bardziej,niesprawiedliwym potraktowaniem przez lokalną prasę książki, wktórej wszyscy tu obecni jesteśmy bez pamięci zakochani, ale proszę, by pan zrozumiał, iż mimo naszej entuzjastycznej wiary w pańskitalent mamy związane ręce całym tym zamieszaniem, wywołanymzłośliwymi recenzjami.Proszę jednak nie tracić nadziei, nie od razuRzym zbudowano.Walczymy ze wszystkich sił, by zapewnić pańskiejpublikacji oprawę, na jaką zasługuje ze względu na literackie walory.- Drukując trzysta egzemplarzy.Barrido westchnął, dotknięty moim brakiem zaufania.- Pięćset.Dwieście zabrali wczoraj osobiście Barceló i Sempere.Reszta zostanie rozprowadzona następnym transportem, nie udało sięgo zmieścić w tym ze względu na zbyt liczne nowości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki