[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiecie co, kolego? Miałbym wielką ochotę odnalezćmalarza, z którym Tomecka podobno romansowała. Ale gdzie go szukać? Malarza najlepiej szukać między malarzami.W  Orbisieobiecali mi przygotować listę uczestników wycieczki.Pojadęzaraz do nich i spróbuję się czegoś dowiedzieć o tym amancie.Brać artystyczna lubi sobie poplotkować.Jestem pewien, żektoś tam coś będzie wiedział na ten temat.Trzeba spróbować.A może właśnie malarz okaże się owym zakochanym do szaleństwa Stanisławem? A jak ma na imię były mąż Tomeckiej?  spytał Olszewski. Adam.Także pasuje.A propos: warto by sprawdzić, czy tenfacet przebywa obecnie w Polsce. Zupełnie słusznie  przytaknął porucznik. Wobec tegomiałbym taką propozycję: wy pojedziecie do  Orbisu po listę, aja zajrzę do biura paszportowego i ewentualnie do MSW.Dowiem się o Tomeckiego.Grabicki z zadowoleniem przyjął plan działania.Nie chciałwszędzie występować w towarzystwie Olszewskiego.Trochę sięjednak obawiał, że pózniej będzie się musiał z nim dzielićewentualnym sukcesem.Pojechał do  Orbisu.Lista już była przygotowana.Grabickiprzejrzał ją uważnie, ale nazwiska nic mu nie mówiły.Zeświatem artystycznym nie miał przecież nic wspólnego.Nachybił trafił wybrał Annę Mierzwińską i pojechał do niej wAleje Jerozolimskie.Uważał, że kobieta lepiej będziezorientowana w romantycznych przeżyciach swych kolegów.Inie omylił się.Pani Anna rezydowała na szóstym piętrze.Był to kawałekstrychu przerobiony na pracownię malarską.Duża przestrzeńpozwalała na szeroka rozmach twórczy.Można tu było zpowodzeniem namalować nową wersję bitwy podGrunwaldem.Ani śladu przysłowiowego artystycznegobałaganu.Wszędzie w najmniejszym nawet kąciku, wyczuwałosię staranną, kobiecą rękę.Czyściutko, każda rzecz na swoimmiejscu.Zwieże kwiaty w glinianych wazonach, dokładniezamieciona podłoga, wyczyszczony dywan.Grabicki doznał jak gdyby uczucia pewnego zawodu.Zupełnie inaczej wyobrażał sobie pracownię malarską.Byłnawet trochę zażenowany panującym tu nieomal pedan-tycznym porządkiem.Malarka odsunęła sztalugi, na których zielenił się wiosennypejzaż i wskazała gościowi duży, staroświecki fotel. Proszę, niech pan siada.Napije się pan kawy? Nie, nie, dziękuję bardzo  zaprotestował energicznieGrabicki. Ja.właściwie.do pani w sprawie urzędowej. Uśmiechnęła się. Czy sądzi pan, że nie można rozmawiać o sprawachurzędowych przy filiżance mocnej kawy? Chyba można. Nie wiadomo dlaczego był corazbardziej speszony. No więc właśnie! Ja także mam ochotę na kawę.Zarazzaparzę.Woda się zagotowała.Nic nie stoi na przeszkodzie.Z zaciekawieniem obserwował jej zgrabną sylwetkę.Poruszała się lekko i zwinnie.Siwe włosy, upięte w wysoki,stylowy kok, oryginalnie kontrastowały z mocno opaloną,niestarą jeszcze twarzą.Trudno było określić wiek tej kobiety.Mogła mieć zarówno czterdzieści parę jak i sześćdziesiąt lat.Ustawiła filiżanka z kawą na niskim stoliczku, na kryształowytalerzyk wysypała kruche ciasteczka i z umiarkowanym zacie-kawieniem spojrzała na Grabickiego. Jestem z milicji  powiedział. O!  Była wyraznie zaskoczona. Czyżbym cośprzeskrobała? Doprawdy nie przypominam sobie.Samochodu,na szczęście, nie posiadam, nikogo nie okradłam ani nie popeł-niłam żadnej zbrodni. To nie chodzi o panią. Nie podjął jej żartobliwego tonu. Prowadzę dochodzenie w sprawie morderstwa. Interesujące! Nigdy nie miałam nic wspólnego ze sprawąkryminalną, ale nie bardzo się orientuję. W zeszłym tygodniu brała pani udział w wycieczce. Tak.Zwiedzaliśmy zabytkowe pałace. Wycieczkę tę prowadziła pani Iwona Tomecka. Tak.Bardzo miła, kulturalna osoba.Ma dużo wiadomości. Została zamordowana  przerwał Grabicki.Ręka malarki zadrżała gwałtownie.Postawiła na stolikufiliżankę. Niemożliwe! Niestety. Straszne.Dlaczego.? Kto to zrobił.? Usiłuję się tego dowiedzieć.Właśnie w tym celupozwoliłem sobie odwiedzać panią.Była bardzo zmieszana. Cóż ja.? Ja jej przecież prawie nie znałam.Drugi czy trzeci raz towarzyszyła nam podczas wycieczki. A tamte wycieczki, gdzie były organizowane, na jakichterenach? Raz jezdziliśmy do Drezna, żeby zwiedzić GalerięDrezdeńską, a drugi raz byliśmy na Dolnym Zląsku. Czy pani Tomecka mówiła dobrze po niemiecku? Nie znam niemieckiego, ale słuchając odniosłam wrażenie,że chyba bardzo dobrze. Czy podczas ostatniej wycieczki była z państwem jakaśNiemka? Austriaczka, wiedenka, malarka z Wiednia.Przyjechała doWarszawy na zaproszenie naszego związku. I pani Tomecka rozmawiała z nią po niemiecku? Tak.Czy widzi pan w tym coś niezwykłego?Grabickiemu wydało się, że w pytaniu zadzwięczała ironia.Nie zwrócił jednak na to uwagi.Spytał: Czy nie odniosła pani wrażenia, że pani Tomecka jużdawniej znała tę austriacką malarkę? Nie.Nie zauważyłam.Zresztą przyznam się panu, żespecjalnie się nad tym nie zastanawiałam.Czy to jest powódpańskich odwiedzin? Niezupełnie.Pytanie zadałem raczej przy okazji.Widzipani.Prowadząc śledztwo w sprawie tego morderstwa, muszę,rzecz jasna, zebrać jak najwięcej materiału informacyjnegodotyczącego osoby pani Tomeckiej.Jeżeli mam się pokusić ozdemaskowanie sprawcy zbrodni, muszę coś wiedzieć o zamor-dowanej. To zrozumiałe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki