[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A on przedstawiał Zakłady Putiłowskie, w których mieszkała, jako sercerewolucji proletariackiej i jutrzenkę nadziei102 dla świata, jak pierwsze strzały z krą\ownika  Aurora".Ka\dej wypowiedzi Stalinauczyliśmy się na pamięć.Z wywiadów noworocznych udzielanych przez niegoamerykańskiemu postępowemu publicyście Walterowi Lippmanowi w  New York Timesie"byliśmy przepytywani.Ostatnia praca teoretyczna Stalina Marksizm a sprawajęzykoznawstwa omawiana była na nadzwyczajnym seminarium.Odkrycie Stalina, \ejęzykoznawca Marr myli się w swej teorii, i jego kategoryczne stwierdzenie:  Nieprawdąjest,\e marksizm dą\y do likwidacji w przyszłości języków narodowych, jak chce Marr, natomiastprawdą jest, \e je uznaje i inaczej być nie mo\e!" - uznano za rewelację.Stalin, choć z góryprzepraszał, \e nie jest językoznawcą, ujął tę kwestię w paru podstawowych tezach.I te tezystarano się zaraz zastosować w innych dyscyplinach nauki i sztuki.Profesor Zofia Lissapisała, \e teoria Stalina otworzyła nowe horyzonty w muzyce.Omawiano przydatność tezStalina w chemii, matematyce i architekturze.Marksizm-leninizm jako ideowe jądro materialistycznego poglądu na świat był głównymprzedmiotem studiów.Właśnie mnie czekał z niego egzamin.Uznałem, \e dzieje ruchurobotniczego, oparte o Krótki kurs historii WKP(b), są łatwe.Składają się z samych odchyleń,które się ciut mylą, ale Stalin z Leninem je likwidują, szafa gra i inaczej być nie mo\e.Poniewa\ egzaminował mnie magister Wiesław Rydygier z IV Kolonii WSM-u, szedłem napewniaka.Pamiętałem go w niebieskiej koszuli TUR-u jeszcze sprzed wojny, wiedziałem, \ejego ojciec Juliusz Rydygier wraz z Bierutem, Nowotkąi Fornalską w 1942 roku zakładał PPRna naszej Czwórce, u niego w domu, i liczyłem na sąsiedzkie fory.Tymczasem on podszedłdo mnie pryncypialnie i z uśmieszkiem zaczął dusić.Z wy\szością mnie zaginał,udowadniając moją ignorancję, jak kiedyś Wiktor Woroszylski w kole polonistów.Nie wpisałmi dwói do indeksu - tyle jako sąsiad zyskałem.Do poprawki musiałem ju\ twardo kućStalina, który na ka\dej stronie WKP(b) dowodził:  Nieprawdąjest, i\ socjaldemokraci sąprzyjaciółmi klasy robotniczej, natomiast prawdąjest, \e są ich ukrytymi wrogami.Tak stoisprawa, towarzysze.I inaczej być nie mo\e!".Za drugim podejściem Rydygier te\ mnie zagiął - na Plechanowie i legalnym marksizmie wRosji - ale łaskawie wpisał czwórkę, mówiąc, \e stać mnie na więcej i bym się uczył, boksią\ka Stalina na pozór łatwa, jest trudna.Nale\y ją wcią\ zgłębiać, by czerpać z niejmądrość, co mu przyrzekłem.Dzięki tej poprawce zapamiętałem dobrze Krótki kurs WKP(b).Pani Mankiewiczowa swoje antyradzieckie filipiki wygłaszała czystym petersburskimakcentem przy okazji przerabiania Puszkina, i to nie tylko jego poezji, ale i prozy,którąbardzo ceniła.Przy ka\dym moim błędzie biła linijką w poręcz fotela: - Udarienije!Udarienije! - maglując mnie jak profesor Popiół studentów w PWST.Tą linijką wybiła mi zgłowy pogląd, \e rosyjski jest łatwy, wystarczy dodać naszą końcówkę i  samajanajtrudniejszaja sprawaja będzie zrozumiałaja".Na którejś lekcji pani Mankiewicz wyjawiła mi, dlaczego najmłodszy syn jej mę\a do niejnie przychodzi.Nie przychodzi, bo siedzi w więzieniu na103Mokotowie.Okazało się, \e najzdolniejszy i najukochańszy syn pana Aleksandra, Czesław,miał odchylenie.Oskar\ony został o szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu w procesieMariana Spychalskiego, poniewa\ był szefem jego gabinetu, a potem dyrektorem LOT-u.Ztego gabinetu go wzięli i słuch o nim zaginął.śadne interwencje nie pomogły.Choć Czesławbył w PPR-ze i znał świetnie szefa Gwardii Ludowej towarzysza  Witolda" - Franciszka Józ-wiaka - który dziś był członkiem Biura Politycznego PZPR-u i komendantem głównymMilicji Obywatelskiej, towarzysz  Witold" ani pana Aleksandra, ani \ony Czesława nieprzyjął i przez sekretarkę oznajmił, \e wrogów ludu nie broni i dla zdrajców partii nie malitości.Nie udało się nawet załatwić widzenia w więzieniu i dostarczyć Czesławowi paczki \ywnościowej.Inni starzy towarzysze broni na same słowa  pułkownik Mankiewicz" uciekalijak od zarazy.- Czesław nie ma trzydziestu lat, a ju\ zdą\ył siedzieć rok w Oświęcimiu i terazdwa lata w naszym więzieniu.Za co? Oto komunizm! Za nic rozstrzela, jak mego ojca, i zanic uwięzi, jak Czesława.Toczka w toczku kak w Sowietach - mówiła pani Mankiewicz.-Katorga Aleksandra w twierdzy szlisselburskiej była niczym w porównaniu z torturami jegosyna.śeby przez dwa lata nie dopuścić rodziny! I tak traktować swego towarzysza broni!Nawet faszyści ze swoimi tego nie robili.Tylko komuniści! Straszni ludzie.Straszni! Sami siępo\erają! - mówiła, przeszywając mnie wzrokiem.Kiedy w marcu 1953 roku umarł Stalin, pani Mankiewicz nie posiadała się z radości. Wot, ipadoch podliec  wykrzyknęła. Isława Bohu.Mo\et budiet łuczsze.Struchlałem.-Na szczęście ściany nie mają uszu, a pekińczyk Czang, choć wredniak igryzie, nas nie zakapuje - myślałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki