[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki tym partyjkom, a także kręceniu się po komendzie, wiedziałam o tejsprawie więcej niż przeciętny obywatel.Jak każdy gliniarz w okolicy wiedziałam,że facet jest winny, ale sprawa nie układała się dobrze.Były tylko dwie ofiary:jeden chłopak był zbyt przerażony, by zeznawać, drugi w ostatniej chwili odwołałzeznania, niektórzy twierdzili, że rodzina została przekupiona przez bogategosprawcę.Podzielałam oburzenie i gniew, uczestnicząc w dyskusjach, w którychpowtarzano, że w ten sposób na pewno nie odstraszy się pedofilów od ichwrednych czynów.Nie zastanawiałam się nawet, czy czuję coś więcej.Miesiąc pózniej byłam na strzelnicy z kuzynem, posterunkowym wKitchener.Po zabójstwie Amy, ojciec zaczął żądać, abym trenowała strzelanie.Nareszcie znalazłam miejsce, gdzie ostrożność i planowanie były nie tylko cenione,ale wręcz stanowiły klucz do sukcesu.Trzymaj się reguł, eliminuj przypadek, asukces jest tak zagwarantowany, jak w żadnej innej sferze życia.Jako nastolatkauwielbiałam spędzać czas na strzelnicy, była moim schronieniem i miejscemwytchnienia.Byliśmy więc z kuzynem na strzelnicy, kiedy wszedł ten facet. Przyjrzyj mu się, Nadio  powiedział kuzyn, wskazując sympatycznegotrzydziestolatka. Jakby trochę zdenerwowany, nie sądzisz? Może boi się, że ktośsię na niego zasadza?  Parsknął. Dobrze by było.Gdyby ktoś mu władowałkulkę w jaja, nie miałby już żadnych problemów.Nic nie powiedziałam, bo nigdy nic nie mówiłam.W debatach i dyskusjachuczestniczyłam zawsze na sposób filozoficzny.Trzymając się jednak ojcowskich rad, nigdy nie pozwalałam, by frustracjom dawać wyraz w złorzeczeniach czygrozbach.Więc tylko kiwnęłam głową i skupiłam się na tarczy.Coś jednak się stało w tamtej chwili.Może to widok tego człowieka.Możesłowa kuzyna.Może strach tamtego, kiedy ćwiczył, żeby poczuć się lepiej, a ja,sama z karabinem, dobrze wiedziałam, że gdybym w niego wymierzyła, byłby bezszans.Tak bezbronny jak ci chłopcy.Jakakolwiek była przyczyna, poczułam, że jestem w stanie coś zrobić.Niebyłam już bezradną trzynastolatką, która może tylko słuchać, jak jest gwałcona jejcioteczna siostra.Cztery lata pózniej byłam już kimś innym.Czułam siłę.Potrafiłam walczyć, potrafiłam strzelać i byłam gotowa to zrobić.Kiedy facet wyszedł ze strzelnicy, podążyłam za nim.Jechałam autemrodziców.Kuzynowi powiedziałam, że zle się czuję, a fakt, iż mężczyzna wyszedłwcześniej, nie wzbudził w nim żadnych podejrzeń.Ostatecznie byłam tylkonastolatką, która w niedzielę zawoziła rodzinę do kościoła i dla każdego miałazawsze miłe słowo.Zledziłam go przez całą resztę dnia.Wszystko notowałam.Dowiedziałamsię, gdzie mieszka, gdzie robi zakupy, gdzie parkuje samochód (w cichej alejce,skąd mógł podglądać chłopców bawiących się w berka).On podglądał ich, a ja jego.Zledziłam go trzy tygodnie.Nie codziennie, bo ciągle miałam szkołę, ale cokilka dni jechałam do Kitchener, odnajdywałam go, a skoro znałam już jegozwyczaje, zastanawiałam się, co mogłabym zrobić.Jaka byłaby właściwa kara zajego obrzydliwe występki.Czytałam o pedofilii, o terapii.Sam jej opis wyglądał wprawdzie obiecująco,ale chociażby od ojca i jego znajomych dość się nasłuchałam o tym, jak przestępcywykorzystują zakłady psychiatryczne.O wiele skuteczniejsza wydawała siękastracja chemiczna, ale trudno by zrobiła ją nastolatka.Może zatem fizyczna.Poważnie się nad tym zastanawiałam, po pierwsze, gdyż byłaby to godziwazapłata za zbrodnię, po drugie, gdyż zapobiegłaby w przyszłości czemuśpodobnemu.Wtedy nawiedził mnie strach.Strach, że zostanę wykryta, że twarz zdradzimoje myśli.Wystarczyło, że wyobraziłam sobie, jak ojciec znajduje moje notatki, abyłam już prawie gotowa zrezygnować ze wszystkiego.Chociaż planowałam, jak wykastrować pedofila, świat kręcił się jakprzedtem.Matka albo mnie ignorowała, albo piętnowała nieistniejące błędy.Bratmnie olewał.Chłopak obcałowywał mnie, spoglądał mi w oczy, recytował, mylącsię, wykute erotyki, w nieudanych próbach dostania się do moich majtek.Przyjaciółki dzwoniły jak zawsze, żeby się spotkać i podzielić ze mną swoimisekretami.A ojciec jak zwykle czekał na mnie w komendzie, gdzie szłam poszkole.Kiedy się zjawiałam, nalewał mi kawę i szliśmy do jego gabinetu. Nawet jeśli się zmieniłam, to nikt tego nie zauważył.Dalej więc knułam; rozważałam różne metody, uzupełniałam informacje ozwyczajach mojego obiektu.W końcu ułożyłam plan; wszystko w najmniejszymszczególe.Potem spaliłam notatki, wyrzuciłam książki i zadzwoniłam anonimowodo policji w Kitchener, informując o jego podglądactwie.Trzy miesiące pózniejposadzono go na podstawie nowego oskarżenia.Sprawiedliwość zostaławymierzona.I oto otwierała się przede mną nowa szansa.Raz jeszcze przeczytałam artykuł; obejrzałam zdjęcie faceta.Mogę to zrobić, ale gdzie wtedy się znajdę?Czy chciałam się tam znalezć?Czy chciałam, by poprowadziła mnie Evelyn?Dla Evelyn byłam jeszcze jednym projektem.Czymś, co należało ulepszyć.Wykorzystać? Może, ale przede wszystkim zoptymalizować.Ja dostawałam do rękiogromną pokusę.Schowałam artykuł do torebki.Było po drugiej.Do łóżka poszłam godzinę wcześniej.Teraz wychodziłam złazienki, kiedy poruszył się jakiś cień.Przystanęłam; sylwetka Jacka w otwartychdrzwiach jego sypialni. Aha  mruknął. Ty tylko. Kiwnął głową w kierunku łazienki.Myślałem, że może schodzisz na dół.Udało mi się uśmiechnąć. Walczyłam ze sobą jak mogłam, ale.przegrałam. Idziemy.* * *Kiwnął brodą, żebym siadła za stołem, a sam wyjął pojemniki z kakao icukrem.Kiedy napój był gotowy, postawił kubek przede mną i usiadł naprzeciw. W porządku?  spytał. Jasne.Wpatrywał się we mnie. Ten list.Ważny.Jesteśmy coraz bliżej. Jasne.Siedzieliśmy tak kilka minut, ciszę zakłócały tylko palce Jacka bębniące ostół.Kilka razy zerknął w wychodzące na podjazd okno. Mam ci przynieść papierosy?  spytałam.Leciutko drgnęły mu kąciki warg. To takie widoczne? Intensywny dzień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki