[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapach dymu zamienił pasące się dotąd spokojnie stado w oszalałe kłębowisko.Samicaskierowała się w stronę innych, ale było już za pózno - oddzielała ją ściana ognia.Zatrąbiła napomoc, ale rozniecane silnym wiatrem od wschodu płomienie zdążyły dosięgnąć falującej masyzwierząt.Mamuty popędziły w panice na zachód, próbując uciec przed prędko postępującymogniem.Pożar był nie do opanowania, lecz mężczyzni nie przejmowali się tym.Wiatr poniesiezniszczenie daleko od miejsca, do którego zamierzali się udać.Mamucica, oszalała ze strachu, poderwała się i skierowała na wschód.Droog zaczekał,dopóki nie zobaczył, że buchnęły płomienie, po czym szybko odbiegł.Gdy zauważył, że samicazaczęła nacierać, podbiegł w stronę zdezorientowanej i przestraszonej bestii - krzycząc iwymachując pochodnią, odciągnął ją na południowy wschód.Crug, Broud i Goov, najmłodsi i najszybsi z łowców, pędzili przed nią co sił w nogach.Obawiali się, że oszalała mamucica ich wyprzedzi, mimo że mieli sporą przewagę.Brun, Grod iDroog gnali za nią, starając się nadążyć i mając nadzieję, że nie zboczy z kursu.Ale gdy olbrzymruszył, nacierał na oślep prosto przed siebie.Trzej młodzi łowcy dotarli do wybranego wąwozu i Crug skręcił w tym kierunku.Broud wrazz Goovem zatrzymali się przy południowej ścianie.Niespokojny i zadyszany Goov sięgnął po róg zdzikiego wołu, kierując w duchu wezwanie do własnego totemu, aby żar nie zgasł.Nie zgasł, ależaden z nich nie miał w płucach dość powietrza, żeby rozpalić pochodnię.Z pomocą przyszedł porywisty wiatr.Rozpalili po dwie pochodnie, trzymając po jednej w ręce, po czym odsunęli się odściany, starając się przewidzieć, dokąd skieruje się mamucica.Czekali niedługo.Przestraszonezwierzę trąbiąc popędziło w ich stronę, a młodzi mężczyzni wybiegli naprzeciw szarżującej samicy,machając dymiącymi pochodniami.Spoczywało na nich trudne i niebezpieczne zadanieskierowania przerażonego zwierzęcia do wielkiego wąwozu.Owładnięte paniką zwierzę, już i tak uciekające w strachu przed ogniem, wyczuło nagle przedsobą zapach dymu.Mamucica skręciła i pognała do wąwozu, a Broud i Goov pobiegli za nią.Ryczący olbrzym, brnąc wąwozem, dotarł do wąskiego korytarza i tu znalazł się w pułapce.Niemogąc ruszyć dalej ani obrócić się w tym ciasnym miejscu, mamucica ryknęła jeszcze głośniej.Broud i Goov dobiegli do niej zdyszani.Broud miał w ręku nóż, jeden z tych starannieuformowanych przez Drooga i obdarzonych przez Mog-ura magiczną mocą.Szybkim skokiemdopadł do tylnej lewej nogi i przeciął ścięgno.Powietrze rozdarł przenikliwy ryk bólu.Mamucicanie mogła ruszyć naprzód ani w bok, a teraz nie mogła także się cofnąć.Goov poszedł w śladyBrouda i przeciął jej ścięgno prawej nogi.Wielka bestia opadła na kolana.Wtedy zza głazu wyskoczył Crug i prosto w otwarty pysk wbił długą, spiczastą dzidę.Mamucica wiedziona instynktem, próbowała zaatakować, plując krwią na bezbronnego terazmężczyznę.Ten jednak niedługo pozostawał bezbronny - inne dzidy schowano za skałami.I kiedyCrug sięgał po drugą dzidę, do wąwozu dotarł Brun z Grodem i Droogiem.Skacząc po skałach zobu stron ogromnej, ciężarnej mamucicy, dobiegli do ślepego załomu.Niemal równocześnie rzucilisię na ranne zwierzę.Dzida Bruna przeszyła małe oko, z którego trysnął ciepły szkarłat.Zwierzęszarpnęło się i zwaliło na ziemię.Zrozumienie tego, co się stało, przychodziło wyczerpanym mężczyznom powoli.W grobowejciszy patrzyli jeden na drugiego.Serca biły im szybciej z podniecenia dotąd im nie znanego.Ujawniła się jakaś nieokreślona, pierwotna i głęboko ukryta potrzeba, z gardeł wyrwał się okrzykzwycięstwa.Udało się! Zabili potężnego mamuta!Sześciu mężczyzn, w porównaniu ze zwierzęciem żałośnie słabych, wykorzystując sweumiejętności, inteligencję, zdolność współdziałania i odwagę, zabiło gigantyczne stworzenie, zktórym nie poradziłby sobie żaden drapieżnik.Broud wskoczył na skałę obok Bruna, a następniezeskoczył na powalone zwierzę.W jednej chwili przywódca znalazł się obok niego, klepnąłserdecznie w ramię, po czym wyciągnął dzidę z oka mamuta i podniósł ją wysoko.Szybkodołączyła do nich pozostała czwórka.W rytmie własnych serc podskakiwali i tańczyli w upojeniuna grzbiecie masywnej bestii.Brun zeskoczył na ziemię i obszedł mamuta dokoła.Zwierzę zajmowało prawie całą ciasnąprzestrzeń.Ani jeden mężczyzna nie został ranny, pomyślał, nie odniósł choćby zadraśnięcia.Tobyło bardzo szczęśliwe polowanie.Nasze totemy muszą być z nas zadowolone.- Musimy dać poznać naszym duchom, że jesteśmy wdzięczni oznajmił mężczyznom.- Kiedywrócimy, Mog-ur urządzi specjalną ceremonię.Na razie wyjmiemy wątrobę, każdy dostanie swojączęść i wezmiemy po kawałku dla Zouga, Dorva i Mog-ura.Resztę oddamy duchowi mamuta, taknakazał mi uczynić Mog-ur.Wątrobę młodego zakopiemy tutaj.Mog-ur powiedział też, że niemamy dotykać mózgu, który musi zostać dla ducha tam, gdzie jest.Kto zadał pierwszy cios, Broudczy Goov?- To zasługa Brouda - odpowiedział Goov.- No więc Broud dostanie pierwszy kawałek wątroby, ale zdobycz to zasługa wszystkich.Brouda i Goova wysłano po kobiety.Zadanie mężczyzn zostało wykonane - reszta należałateraz do kobiet.Na nich spoczywał męczący trud podzielenia i zakonserwowania mięsa.Czekającna nie, mężczyzni usunęli wnętrzności i wyciągnęli prawie zupełnie rozwinięty płód.Kiedyprzybyły kobiety, mężczyzni pomogli im zdjąć skórę ze zwierzęcia.Było tak duże, iż wymagało towysiłku wszystkich.Wybrano i powycinano smakowitsze kąski, które złożono w kamiennych skrytkach do zamrożenia.Wokół reszty rozpalono ogniska, by uchronić ją od zamarzania i odpędzićpadlinożerców, których - co było nieuniknione - przyciągnął zapach krwi i surowego mięsa.Uczestnicy wyprawy łowieckiej zmęczeni, ale szczęśliwi, zasnęli smacznie w ciepłychfutrzanych posłaniach po pierwszym od czasu opuszczenia jaskini posiłku ze świeżego mięsa.Nadranem - gdy mężczyzni zebrali się, aby powspominać pasjonujące polowanie i podziwiać nawzajemswoją odwagę - kobiety zabrały się do pracy.Nie opodal płynął strumień, na tyle jednak oddalonyod wąwozu, że sprawiało to pewien kłopot.Skoro tylko kobiety podzieliły mięso na duże kawałki,przeniosły się bliżej strumienia, pozostawiwszy większość kości ze strzępami mięsa padlinożercom.Klan spożytkował niemal każdą część zwierzęcia.Z twardej skóry można zrobić osłony nastopy - mocniejsze i trwalsze niż ze skór innych zwierząt, wiatrochrony przy wejściu do jaskini,naczynia do gotowania lub mocne rzemienie na powroty.Miękką spodnią warstwę puszystej sierścimożna było ubić i uzyskać coś w rodzaju pilśni służącej jako wypełnienie poduszek lub siennikówna posłania, a także jako chłonne wkładki do niemowlęcych powijaków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki