[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko po to, żeby mieć Rose w łóżku co noc.- Matt?Szybko odwrócił się od okna.- Tak? Jesteś zbyt śpiąca? Jeśli wolisz, żebym sobie poszedł, nie mam nic przeciwko temu.Toznaczy.- Dlaczego nie kładziesz się do łóżka?Zbudził się w środku nocy i leżał bez ruchu, wpatrując się w ciemny sufit.Czuł, jakpółnocno-wschodni wiatr owiewa mu nagą skórę.Czuł też ból w ramieniu, tam, gdzie ciężar jej głowyodciął obieg krwi, małą pięść zwiniętą na jego piersi, smukłe udo przełożone przez jego udo.Był gotów do tej samej szalonej rozkoszy, której dzisiejszej nocy doświadczył już dwukrotnie.Pewnie była zbyt obolała.Nie oszczędzał jej.- Mmm.- wymruczała przez sen.Odgarnął jej wło-259 sy z twarzy.Czy nie było jej za ciepło? Za zimno? A może od opierania głowy na jego ramieniuskręciła szyję?- Rose - szepnął.- Obróć się, bo może chwycić cię kurcz w szyję.Po chwili usłyszał:- Nie, nic mi nie będzie.Ramię cię boli? I to jak.Głowa musi ważyć prawie tyle co arbuz, alewolałby zginąć, niż przyznać się, że go boli.Przekręciła się na bok i trąciła gołą pupą jego biodro.To było nawet gorsze.Jeden raz poprzedniejnocy, dwa razy dzisiejszej - sprawy wymykały się spod kontroli.Naprawdę był jej winienwyjaśnienie.Powinien powiedzieć jej, co zrobił, zanim zabrnie jeszcze dalej, tylko jak miał.jej topowiedzieć, skoro sam nie wiedział, na czym stoi? i Jeśli Bagby się nie spieszył, wciąż mogła być jegożoną.Skoro tak, niech tak już zostanie.Ale jeżeli będzie musiał , poślubić ją ponownie, zrobi to.Imwcześniej, tym lepiej.Obrócił się i przytulił do pleców Rose, przerzucając ramię przez jej biodro, ale było mu niewygodnie,bo znów był gotów.Westchnęła, znów się odwróciła i tym razem znalazła się z nim twarzą w twarz.Matt uniósł ją do góry, tak że udami objęła mu boki, i posadził na sobie.%7ładne z nich nie powiedziałoani słowa, ale Matt jęknął.A ona gwałtownie wciągnęła powietrze w płuca, kiedy wsunął się w jejwilgotne, śliskie wnętrze. O, och" - zawołała, kiedy pchnął. Och, och" - znowu, kiedy odnalazła swój rytm i zaczęła poruszaćbiodrami.Trwało to jakiś czas, a kiedy zbliżali się do końca,260 chwycił ją za ramiona i przytrzymał, wbijając się w nią, szybko, szybciej, najszybciej.Potem zadrżał - może nawet krzyknął.Gdy opadła na niego, przytulił ją do siebie i poczuł, że maochotę wybuchnąć śmiechem, płaczem - a może umrzeć.Z sąsiedniego pokoju dobiegło kwilenie.- Nie zbudziłem jej? - Nie myślał jasno, a mówienie przychodziło mu z widocznym trudem.- Zaraz zaśnie z powrotem, jeśli będziemy cicho.Dotknął ustami jej ucha i szepnął:- Będę cicho, jeśli ty będziesz cicho.Zachichotała, więc połólył dłoń na jej ustach.Gdy poczuł jej zęby na pokrytym odciskami kciuku,wsunął wskazujący palec do środka i poruszał nim powoli tam i z powrotem, nie mając pojęcia,dlaczego to robi.Wiedział tylko, że chcę jej na wszystkie możliwe sposoby.Jeśli będzie miałwystarczająco dużo czasu, powinno mu się to udać.Może razem odkryją jeszcze parę innychsposobów, dotychczas nieznanych.Ale przede wszystkim musiał jej powiedzieć o tym, co zrobił.Z pokoju Annie nie dobiegał żaden dzwięk.- Nie jest ci zimno? - spytał cicho.- Och, nie - szepnęła w odpowiedzi.- Czy kiedykolwiek leżałeś tuż przy ognisku?- Nie przypominam sobie.- Jesteś jak rozgrzane polano.- Kochanie, jestem twardy i gorący, ale nie wydaje mi się, żebym przypominał kawał drewna.- Cii - szepnęła, trzęsąc się od powstrzymywanego261 śmiechu, co nie za bardzo pomagało mu w zachowaniu opanowania.- Boli cię? - odważył się spytać, z nadzieją, że odpowiedz będzie przecząca.- Troszeczkę.Właściwie.piecze.- Mógłbym.- zaczął, właściwie nie wiedząc, co zamierza powiedzieć, kiedy jednak poruszył się, bywstać ; z łóżka, złapała go za ramię i przytrzymała.- Nie, proszę.nie odchodz.To tylko.cóż, minęło dużo czasu, odkąd.- Odkąd zostałaś wdową.Poczuł, jak przytaknęła.Chciał wiedzieć więcej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki