[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziała, jak balon opuszcza się corazni\ej, a gondola przechyla na bok i wypadają z niej dwie postacie,bezwładnie niczym szmaciane kukły uderzające o ziemię.Wszyscy biegli ku nim jak szaleni - Psyche, Circe, Tellman i słu\ba.Psyche padła na kolana, wyciągając ręce ku matce, ku powyginanemuciału ojca.Było jednak za pózno.Ojciec skonał na ich rękach.Matka \yładzień dłu\ej, ale ju\ nie otworzyła oczu ani nie przemówiła do córek.Potem zaś pozostały tylko one dwie, wśród mnóstwa współczującychkrewnych.A jeszcze pózniej otwarto zdumiewający testament ojca.Psyche z wysiłkiem przebudziła się z koszmaru, cała we łzach.Jak\ejej brakowało rodziców.Jak cię\ko było \yć samej, brać na siebiewszelką odpowiedzialność.Zapewne i z tego powodu usiłowałapodporządkować sobie cały dom, słu\bę, kontrolować wszystko, co robiliinni, a tak\e to, co robiła sama.W nadziei, \e jeśli zawsze będziepostępować właściwie i unikać ryzyka, to nieszczęście nigdy więcej niespadnie na nią nieoczekiwanie i nie zniszczy ponownie jej \ycia.Nie tylko ją zresztą dręczyły koszmary.Wiedziała, \e Circe nierazbudzi się w środku nocy z krzykiem i \e ju\ nigdy nie wchodzi na strych,gdzie przedtem mogła spokojnie malować.Widok z najwy\szego oknabył dla niej nie do zniesienia, jak powiedziała starszej siostrze, i dlategomusiała przenieść sztalugi do pokoju lekcyjnego.Obydwie zostały bole-śnie doświadczone przez tę tragedię.Psyche otarła łzy z twarzy i zadzwoniła po herbatę.Nie mogła zejśćna obiad w takim stanie.Ze względu na Circe powinna była przynajmniejudawać spokój.Niejasno czuła, \e bezwzględna samokontrola, jaką so-126 bie narzuciła, chroni ją niczym tarcza.Nikt nie zdoła sforsować muru,którym się otoczyła.Nie zniosłaby, gdyby ktoś zadał jej kolejny cios.Niepozwoli te\, by to spotkało Circe.Będzie chronić siostrę przed tymmę\czyzną o niejasnej przeszłości.Zdołają jakoś to przetrwać, a pewnegodnia znów wszystko będzie dobrze.Circe dostanie odpowiedniegonauczyciela, ona zaś uwolni się od Percy'ego.Psyche odetchnęła głębokoi usiłowała się uspokoić.Nie podda się.Niewa\ne, jak kręta będzie drogado wolności.Gdy Simpson wniosła tacę, Psyche wypiła powoli herbatę, a potemnadszedł czas, by przebrała się do obiadu.- Zajrzałaś mo\e do pokoju dziecinnego, Simpson? - spytała, gdysłu\ąca wyjęła z szafy suknię wieczorową.- Panienka Circe ma się dobrze - odparła pokojówka.- Tellman po-wiedziała mi, \e tego człowieka dziś u nich nie było.Panienka Circe py-tała o niego, ale Tellman kazała jej odmieniać czasowniki, a ona tyle ztym miała roboty, \e ju\ więcej o nim nie mówiła.Psyche najwyrazniej nie zdołała ukryć, \e jej ul\yło, bo słu\ąca do-dała:- Proszę się nie martwić, panienko, my wszyscy mamy na niego oko.Nie pozwolimy, \eby się zanadto spoufalił z niewinnym dzieckiem.- Dziękuję, Simpson.Ale nie mówiłaś chyba niczego reszcie słu\by?- Och, gdzie\ tam - Simpson wyglądała na ura\oną - przecie\ dobrzewiem, co mam robić.Ale słu\ba widzi, \e ja mu nie ze wszystkim ufam, ibierze przykład ze mnie.Psyche wybrała bladoró\ową jedwabną suknię ze skromnym dekol-tem, okolonym szlaczkiem haftowanych ró\yczek, i z przejrzystymi rę-kawami.Przez chwilę obydwie nic nie mówiły, póki nie upewniły się, \ewkładany przez głowę strój nie naruszył w niczym fryzury, a potemSimpson zapięła jej długi rząd guziczków na plecach.Psyche spojrzała wlustro.Znów związała włosy w prosty węzeł z tyłu głowy, bez \adnychfrywolnych loczków wokół twarzy, przywodzących na myśl kobiecąpró\ność, co ten bezwstydnie wręcz przystojny mę\czyzna mógłby wy-korzystać.- Proszę się nie martwić, panienko - powtórzyła Simpson.- My ju\wszystkiego dopilnujemy.127 Lojalność oddanej słu\ącej wzruszyła Psyche tak bardzo, \e a\ ją ści-snęło w gardle.- Dziękuję.Gdy zeszła na obiad, stwierdziła, \e wszyscy są dziwnie milczący.Iona sama, i siostra, i ciotka, i Gabriel siedzący po drugiej stronie stołuprawie się nie odzywali.- Idziesz dziś do teatru, Psyche? - spytała ciotka, zanurzając ostro\-nie ły\kę w zupie \ółwiowej.- Posłałam lady Carre wiadomość, \e jestem niedysponowana - od-parła Psyche, unikając wzroku Gabriela.- No i jaka\ jest ta zupa?- Myślę, \e przydałaby się jej szczypta pieprzu - uznała ciotka i naszczęście ju\ nie wypytywała swoją najwyrazniej zdrową wnuczkę o przy-czynę zmiany planów na ten wieczór, zaczęła za to rozprawiać o zaletachnowego przepisu na faszerowanego zająca.Potem Gabriel posiedział z ciotką w salonie, zaznajamiając ją z nowąfrancuską wersją pasjansa, i starał się jak najlepiej zabawiać starszą damę,której te względy najwyrazniej odpowiadały.Psyche uznała w duchu, \epowinna się cieszyć, skoro ją zostawił w spokoju.Pograła trochę w kartyz Circe, która zaraz po obiedzie poszła do łó\ka.Psyche zasiadła zaś dolektury, od czasu do czasu spoglądając kątem oka na Gabriela i ciotkę.Co on teraz zamierzał robić? Nie wierzyła w demonstrowane przezniego umiłowanie domatorstwa.To tylko pozory.Czy świadomie jej uni-kał? Czy nadskakiwał ciotce dla jakichś własnych celów? Szczerze nie-nawidziła tego, \e musi się głowić nad jego zamiarami.Ju\ powątpiewa-nie w motywy Percy'ego i stryja cią\yło jej nieznośnie.Miała po dziurkiw nosie ludzi, którzy udawali innych, ni\ są w istocie!Przewracała pospiesznie karty ksią\ki, jakby chcąc zmienić bieg wła-snych myśli, i nagle zdała sobie sprawę, \e nie wie, co czyta.Ucieszyłasię, kiedy Jowers wniósł tacę z herbatą.Nalała jej wszystkim, a kiedy jąwypito, \yczyła dobrej nocy ciotce i Gabrielowi.Gabriel zło\ył im ukłon.- śyczę paniom przyjemnego wieczoru.- Chyba on miły nie będzie, skoro kości mnie tak bolą.Tegorocznawiosna jest o wiele za wilgotna - narzekała starsza pani, jakby chcąc ukryćto, \e Psyche nie odpowiedziała Gabrielowi.128 Mo\e zresztą wcale nie chciała tego ukryć? Psyche odniosławra\enie, \e aktora - ach, nie, karciarza - mało to obchodziło.Następnego dnia była niedziela i wszystkie trzy poszły, jak zwykle,do kościoła.Gabriel wymówił się brakiem odpowiedniego stroju.- Ale Bogu przecie\ wszystko jedno - upierała się Circe - czy panuju\ przysłano nowy surdut, czy nie.- Zasmuciła się, widząc, \e Gabrielnie będzie im towarzyszył.- Bogu mo\e tak, moja droga - odparł z powagą - ale nie waszymsąsiadom, którzy mogliby się nad tym zastanawiać, a potem plotkować.Wiesz przecie\, \e za nic nie chciałbym narazić na szwank reputacji two-jej siostry.- Zwięta prawda - z uznaniem mruknęła ciotka Sophie - a pan mo\ew domu spędzić ranek na spokojnej kontemplacji i modlitwie.Zdumiony Gabriel ju\ miał coś powiedzieć, ale szybko się opanował.- Oczywiście.Psyche spojrzała na niego nieufnie.Ten człowiek nie miał ani odro-biny wstydu!- Jeszcze się spóznimy - rzekła - pospiesz się, Circe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki