[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znam ją ipracuję z nią od lat i to wszystko kim dla siebie byliśmy kiedykolwiek.- Jesteś wolny, możesz robić, co chcesz.- Nawet, jeśli zdała sobie ztego sprawę dopiero jak to wypowiedziała, to była prawda.Nie miałaprawa zejść z drogi, którą obrała i wciągać w to swoich biednychznajomych.Ogarnął ją wstyd.Boże, ale przesadziła.Naprawdę, umrze jakodziewica, jeśli będzie dalej zachowywać się w ten sposób, kiedy facet,który jej się podoba okaże jej swoje zainteresowanie.- Niczego mi nie obiecywałeś, Brian.- Ale - powiedział, przerywając jej, zanim mogła zakończyć to, cochciała przez to powiedzieć.- Te kilka pierwszych sekund, kiedyzobaczyłem cię tam z nim.Chyba trafiłaś w czuły punkt.Nie podobałomi się to.- To chłopak Samanthy.- Domyśliłem się, że nie ma w tym nic, o co mógłbym się martwić.Ale nadal nie podoba mi się to.- Ja też ci niczego nie obiecywałam - powiedziała, prawie mruczącsłowa, bo nie miała na tyle odwagi, by wypowiedzieć je z jakąkolwiek siłą.166 - Wiem.- Zledził linię jej ramienia leniwie jednym palcem.- I zlezakończyliśmy to wszystko rano.Czuję się z tego powodu jak gówno,przepraszam, że był takim dupkiem.Zamknęła oczy, kiedy jego palec wędrował delikatnie w górę jejkarku, zostawiając gęsią skórkę na jej ramionach.- Może masz rację co do tego, jak moi rodzice będą reagować naciebie.Może zawsze będzie w ten sposób.- A musi tak być?- A jak miałoby być? Nic nie może zmienić mojej sytuacji.- Kochanie, nie ma sposobu, aby powiedzieć to bez byciaprotekcjonalnym, ale jesteś młoda.Teraz wydaje ci się, że nie maszwyjścia, ale uwierz mi, nie zawsze tak będzie.Wkrótce będziesz mogła iśćswoją własną drogą bez względu na to, co będą o tym myśleć.- Nie znasz ich za dobrze, prawda? - powiedziała stanowczo.Trzymał rękę na jej karku przysuwając jej podbródek ku sobie.Wiedziała, że jeśli szybko czegoś nie zrobi, uwięzi ją w uścisku i pocałuje.Ale on tylko trzymał ją w ten sposób, głaszcząc ją kciukiem po policzku,jego wzrok odnalazł jej, jakby wszystkie odpowiedzi były w nim zapisane.Gdyby tylko to mogła być prawda.- Nie.Ale myślę, że mam całkiem dobrą radę dla ciebie.Wszystkobędzie w porządku.Patrzył na nią tak uważnie.Jego oczy były ciemne niczym burzliwyocean, w którym chciała zatonąć.Nagle uświadomiła sobie pełnię bólu jejust i ciężar piersi wypychających jej biustonosz.Ta spódnica była tak krótka, a ona wybrała ją tylko z tego powodu,ale może to był ogromny błąd.Dotarcie pod nią i jej czarne stringi nie167 wymagałoby absolutnie żadnego wysiłku z jego strony.Nie było to dobre,choć chciała tego, tak bardzo, że nie mogła oprzeć się pocieraniu jejnagich ud, kiedy jego wzrok przedzierał się przez wszystkie jej muryochronne.Właśnie wtedy, gdy wiedziała, że zaraz stanie w płomieniach lubstopi się w jego ciężarówce, pochylił się ku niej.Jego ciepłe usta dotknęłyjej warg, uwalniając bezdzwięczny krzyk z jej do jego ust.Przycisnęłaswoje ręce, zaciskając je na jego koszuli w pięści, kiedy jego językprzebiegł po jej zębach i plądrował jej usta.To był pocałunek o jakimmarzyła przez całe swoje życie - głęboki, zaborczy, a jednocześniedelikatny.Otworzył wrota do powodzi emocji i erotycznego uczucia, któreją niemal wbiło w siedzenie.Jego ręka znalazła jej pierś, co wydawało się najbardziej naturalnąrzeczą na świecie.Nawet przez dwie frustrujące warstwy tkaniny mogłapoczuć jego ciepło, kiedy jej dotykał, krążąc wokół jej napiętego sutkakciukiem, zmuszając go by jeszcze stwardniał.Kiedy uszczypnął go,jęknęła w jego usta, chwytając jego nadgarstek w swoją dłoń.Ale nie poto, żeby go zatrzymywać, tylko po to, aby upewnić się, że nie przestanie.Małe wstrząsy przyjemności i bólu przemykały przez jej ciało, uderzając wkierunku jej ud.Jej skąpa bielizna nie była barierą dla wzmagającej siętam wilgotności.Zaczęła się bać, że narobi bałaganu na jego siedzeniach.Odsunęła się na chwilę od jego ust, a on zaatakował jej gardłopocałunkami.Jego ciężki oddech był najseksowniejszym dzwiękiem, jakikiedykolwiek słyszała.Drżał tak mocno, jak ona.Jego zęby przygryzały jejgardło i mimowolne: Och wymknęło się jej zanim mogła je powstrzymać.Wydawało się, że to go jeszcze upewniło, bo zanurzył dłoń pod jej top,odsuwając jej biustonosz i przenosząc palce na jej twarde, gorące sutki.168 Nie miała nic, czego mogłaby się złapać, co powstrzymało by ją odtych szalonych doznań.Obawa przed byciem przyłapanym była jedyniedrobnym migotaniem w tyle jej umysłu.byli na uboczu, było ciemno, aokna były przyciemniane.Odwróciła się do niego jak tylko mogła,starając się przenieść jej prawą nogę ponad jego, aby na nim usiąść.Gdyby tylko pociągnął ją na swoje kolana, tak, by mogła potrzeć się oniego.Zrozumiał aluzję.Zanim mogła krzyknąć z frustracji, wyciągnąłrękę spod jej bluzki i włożył ją pod jej tyłek, podnosząc ją nad nim, jakbyważyła tyle co nic.Nowa pozycja, z nogami rozstawionymi nad nimsprawiła, że jej spódnica przesunęła się na jej biodra.Była naga, zawyjątkiem kawałka tkaniny, którego mógł łatwo się pozbyć.Zamiast tego,przesunął obie ręce w dół jej pleców, wsuwając palce pod sznureczki jejbielizny i chwytając jej pośladki w swoje dłonie.- Jezu Chryste, Candace - jęknął, opierając czoło na jej ramieniu,kiedy jego dłonie masowały ją, uspokajająco i urzekająco.Czuła się takdobrze, tak dobrze.- Och, Boże.- Słowa były tylko westchnieniem.Siedziała rozłożonaprzed nim w ten sposób, a jego palce były tylko kilka milimetrów od.-Proszę.- O co prosisz?Przesunęła miednicą mocno w jego kierunku tak, że jej łechtaczkapotarła szef tkaniny jeansów.Ale to jej nie wystarczało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki