[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wstajÄ… jacyÅ› Å›wieccy pustelnicy,PojÄ™cia nowe godnoÅ›ci i mÄ™stwa  Czas taki, niby J a n u s jest dwu-licy,Sam zdradzajÄ…cy siebie.czas agonii,Któremu imion dwa, na chrzcie ironiiNadano: P r z e s z l i i P r z y s z l i S t o i c y!.IVO! ileż wtedy M i Å‚ o Å› c i potrzeba,%7Å‚eby nie otruć siÄ™ chlebem  dla chleba.Ileż M Ä… d r o Å› c i, by pokus uniknąć,I mÄ™stwa ile, by siebie odwyknąć.VCzas ten k o n i e c z n i e jest a n t y-c h r y s t o w y,Bo przez k o n i e c z n o Å› ć czas powraca w ducha,Bez-historyczny i w kolorach pÅ‚owy,Bo me dotyka, nie widzi  lecz sÅ‚ucha.Ze sztuk muzyka jedna kwitnąć może,Z literatury  nowiniarstwo dzienne,Z życia  zmiÄ™kczaÅ‚ość w udanej pokorze,Z myÅ›li  widzenia-myÅ›li, lecz pół-senne.Czas ten jest onym, w którym zgotowanoUcztÄ™ i posłów wyprawiono ranoDo najprzedniejszych w mieÅ›cie potentatów.Wszakże jednemu z nich znać o tym dano,Gdy pielÄ™gnowaÅ‚ swoje okna kwiatów,Drugiemu, gdy siÄ™ wÅ‚aÅ›nie syn narodziÅ‚,Trzeciemu  kiedy najemnik! godziÅ‚.222 Wraz one posÅ‚y wyszli za opÅ‚otkiI na rozstajnych dróg poprzeczne szlakiI zaprosili pielgrzymie sierotki,Kaleki, dziady chrome  nieboraki. Ci wiÄ™c, Å‚akomie jedzÄ… w gÅ‚odzie swoimI popijajÄ…  jak przystaÅ‚o to im.To zaÅ› dopóty trwa  aż powieść drugaNa koÅ„cu onej uczty nie zaÅ›wieci;Powieść, co uczy: że byÅ‚ pewny sÅ‚uga,Któremu w zarzÄ…d Pan zostawiÅ‚ dzieciI czeladz.w podróż sam jadÄ…c dalekÄ…. I byÅ‚o dobrze w domu od dnia do dnia,Choć Pan za siódmÄ… gdzieÅ› przestawaÅ‚ rzekÄ…,Aż nieobecność ta bÅ‚ysÅ‚a jak zbrodnia. I rzekÅ‚ on sÅ‚uga w duchu:  Pan nie wróci.I przestaÅ‚ n a c z a s wydawać czeladzi,Ale wytoczyÅ‚ wszystko wino z kadziI piÅ‚  i czeladz biÅ‚   T u, c z a s s i Ä™ k r ó c i.Pan wraca  VI.Dziejów mÄ…dre sÄ… ekwacje:Na d n i e i c h leży Chrystusowe sÅ‚owo,Na s z c z y c i e On Sam z niewidzialnÄ… gÅ‚owÄ…,PoÅ›rodku czasów krążą konstelacjeI harmoniami swymi w Epok krÄ™giNiby taÅ„czÄ…ce wiążą siÄ™ PotÄ™gi. Co r z e c z y w i s t o Å› ć, to Å›wiata-skoÅ„czenie,Co n i e-u ż y c i e,to puste zwÄ…tpienie,Co n a d-u ż y c i e, to niedokoÅ„czenie.VIIDziÅ›, teraz, również k o n i e c Å› w i a t a bliski.Nie on ostatni koniec wszech-konieczny,O którym żaden wyrosÅ‚y z koÅ‚yski,I żaden AnioÅ‚ nie wie, i Syn-wieczny,Jedno Ogromny Sam Jeden Jehowa; Lecz ten, o którym jest osobna mowa,%7Å‚e siÄ™ z p o s t a c i-c z a s ó w poznać daje,Jak deszcz i burzy woÅ„, lub jasne maje.Bo Å›wiat już koÅ„czyÅ‚ siÄ™ po wiele razy,PrzemazywajÄ…c skoÅ„czone obrazyTej albo onej znów rzeczywistoÅ›ci,Co w c i Ä… ż t o ż s a m o wyraża, w c i Ä… ż p r o Å› c i é j.223 Któż ma to ciaÅ‚o, co przed lat dziesiÄ…tek?A przecież każdy wita go znajomyI mówi:  TyÅ› jest  bo wieczny poczÄ…tekTrwa w nim, choć w-cale zmienion gmach widomy. Taki to koniec Å›wiata w Europie,ZdawaÅ‚oby siÄ™, że jest niedaleki;Każdy już naród stanÄ…Å‚ na okopie,I kruchym szczudÅ‚em podparÅ‚ siÄ™ kaleki,I patrzy sobie na żurawie loty,Nadziei cichej peÅ‚en i tÄ™sknoty.VIIISynów ma wielu, wielu, n i e w o l n i c a,Ale i S a r z e bÅ‚ysÅ‚a obietnica I z m a e l kona na puszczy z pragnienia,Alić Pan zródÅ‚o daje mu chÅ‚odzÄ…ce I z a a k miecz już czuje u ramienia,Alić hamuje Pan ostrze bÅ‚yszczÄ…ce.224 DO HR.WAADYSAAWA ZAMOYSKIEGODe même que ceux qui veulent dessinerun paysage, descendent dans la plaine pourobtenir la structure et 1 aspect des montagneset des lieux élévés, et montent au contraire surles hauteurs, lorsqu ils ont à peindre les plaines:de même pour bien connaître le naturel despeuples, il est nécessaire d être prince, et pourconnaître également les princes, il faut étre peuple.N i c o l o-M a c h i a v e l l iIGdybym miaÅ‚ rylec ów Resurrecturis,NiedopeÅ‚niony dokreÅ›liÅ‚bym tu rys,Na tych tablicach W a s z y c h, w Kapitolu. SkreÅ›liÅ‚bym, mówiÄ™, jezdzca w czystym polu,Pochylonego z konia, w snopie-blasku,PÅ‚aszcz majÄ…cego z purpury sydoÅ„skiejI konsularne na nogach zawiÄ…zki,I  rzekÅ‚bym:  O w o, d r o g a d o D a m a s k u!.IITak  szlachcie caÅ‚ej, a z niÄ… dziejom-Å›wiata,StaÅ‚o siÄ™ wÅ‚aÅ›nie teraz, pod te lata. Ciemność obiegÅ‚a p r z y w o d z c e - p o c h o d u,Apokalipskie spięły siÄ™ rumaki,A od narodu lecÄ… do naroduSpÅ‚oszone stadem l e g e n d y i z n a k i.IIIWszakże ta ciemność wÅ‚aÅ›nie i zmÄ…cenieTÅ‚em sÄ…, na którym palec ChrystusowyZ obÅ‚oku wstawa i kreÅ›li widzenie. Rycerz raz jeszcze pÅ‚aszcz oblecze nowy,Narodów wiele MiÅ‚oÅ›ciÄ… obejmie,Przed Tron bez-wstydnie poniesie okowy,Bogu i ludziom zasÅ‚użon uprzejmie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki