[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pochylił się, żeby ją pocałować, ale położyła mu rękę na piersi, utrzymującpewien dystans między nimi, ale także nie tracąc bliskości.Cieszyła siędotykiem jego silnego, męskiego ciała.- Bram - powiedziała - żądza to nie jest dobry powód, żeby się żenić.Zastanowił się chwilę.- Myślę, że większość ludzi żeni się z tego powodu.- My nie jesteśmy większość ludzi.- Zmarszczyła brwi, szukając słów,żeby mu to jak najlepiej wytłumaczyć.- Może to głupie, mówić to teraz, potym, co się zdarzyło między nami, ale.lubię cię.Kiwnął głową, zaskoczony.- Lubisz.mnie.- Tak jest.Polubiłam cię.Bardzo, bardzo.I szanuję twoje oddanie pracy.Bo ja czuję to samo.Nie chciałabym, żebyś zniszczył swoją karierę i reputację.I mam nadzieję, że nie chciałbyś, żebym ja zniszczyła swoją.Ale to możespotkać nas oboje, jeśli będziesz się upierać, żeby odbyć dzisiaj tę rozmowę zmoim ojcem.Wyprostował się, pocierając kark.- Muszę poprosić o twoją rękę.Muszę to zrobić albo nie będę w stanie żyćsam ze sobą.- Zrobiłeś to.- Przechyliła głowę i machnęła dłonią.- W pewien sposób,bez uczuciowych deklaracji i stawiania pytań, zaofiarowałeś gotowość, żebymnie pośpiesznie poślubić, kochać się ze mną z zapałem, a potem zostawićsamą, żebym się zmierzyła z plotkami i skandalem, a ty sam mógł z czystymsumieniem ustawić się na drodze kolejnej kuli.Przyjmij, proszę, mojąuprzejmą odmowę.Wasza Lordowska Mość.Pokręcił głową.- To oszustwo, Susanno.Nie mogę znieść kłamstw.Twój ojciec wiele dlamnie zrobił.Zasługuje przynajmniej na moją uczciwość.- Halo, halo.Co tu się dzieje?Ojciec Susanny stał w progu, wciąż ubrany w roboczy fartuch.Susannauśmiechnęła się, wyprostowała i zaszczebiotała radośnie:- Och, nic takiego.Lorda Rycliffa i mnie łączy tajemny, skandalicznyromans.Starszy człowiek zamarł.Susanna trwała z przyklejonym na twarzy uśmiechem. I w końcu, z taką samą namacalną ulgą - rozładowaniem napięcia -jaką sięwyczuwa w powietrzu, kiedy zrywa się burza, papa wybuchnął w końcukpiącym śmiechem.- No, proszę - szepnęła, przeciskając się obok zaskoczonego Brama pozeskoczeniu z biurka.- Koniec kłamstw.Popukała się znacząco w brodę.Zrozumiawszy wskazówkę, zamknął usta.Rzucił jej grozne spojrzenie, w którym był i podziw, i gniew.Wycierając ręcew fartuch, wciąż chichocząc, papa powiedział:- Zastanawiałem się, dlaczego zeszłego wieczoru zostałem sam na kolacji.Rycliff ma szczęście, że dotarła do mnie wieść o tej awanturze we wsi.Inaczejmógłbym dziś rano wypróbować na nim nowy zamek w strzelbie.- Podszedłdo barku i odkorkował karafkę z whiskey.- Cóż, Bram? Wyrzuć to z siebie.Tylko krótko.- Oczywiście - odparł Bram.- Sir Lewisie, przyszedłem, żebyporozmawiać w poważnej sprawie.To dotyczy panny Finch.I mojejpropozycji.%7łołądek podszedł jej do gardła.Jeszcze? Jeszcze się przy tym upierał? Och,był taki koszmarnie honorowy i dobry.- Jakiej propozycji? - zapytał ojciec.Bram odchrząknął.- Och, zwyczajnej.Widzi pan, zeszłej nocy.ja i panna Finch.- Rozmawialiśmy - wtrąciła Susanna - o paradzie oddziału ochotników.- Och, tak? - Papa odwrócił się i podał Bramowi kieliszek whiskey.Bram podniósł go do ust, pociągnął łyk - potem widocznie rozmyślił się codo stopniowego opróżniania jego zawartości i wlał sobie do gardła resztę.- Jak panu wiadomo, odwołano nas z jadalni z powodu zamieszania wewsi.Ale kiedy tam dotarliśmy, to jakoś.- Bram znowu odchrząknął.- SirLewisie, zaangażowaliśmy się w.- Ożywioną dyskusję - dokończyła Susanna.- Wymienialiśmy pomysły -rzuciła przelotne spojrzenie na Brama.- Z niezwykłą pasją.- O czym to? - Sir Lewis zmarszczył brwi, podnosząc kieliszek.- O seksie.Bram, niech go diabli, po prostu wtrącił to słowo do dyskusji.Było śmiałe,brutalne i na jej nieszczęście, nie dało się nad nim przejść do porządku.W napiętej ciszy, jaka nastąpiła, spojrzał na nią z ukosa, jakbypytając: No i co teraz? Podniosła brodę.- Tak.Tak właśnie.Seks.Płeć męska i żeńska.W naszej wsi.Widzisz,papo, ćwiczenia oddziału zakłócają wypoczynkową atmosferę, którą cieszyłysię moje damy.Wydaje się, że potrzeby mężczyzn i kobiet we wsi pozostają wsprzeczności i razem z lordem Rycliffem wymieniliśmy parę raczej gorącychzdań.- Och, tak - stwierdził sucho.- Obawiam się, że dosyć energicznieobracałem językiem.Susanna zatrzęsła się od nagłego ataku kaszlu.- Jednakże - ciągnął Bram - po tej dyskusji przenieśliśmy się na skwer.Itam właśnie połączyliśmy.- Siły.- Susanna niemal wykrzyczała to słowo, które wróciło do niej,odbiwszy się echem od starożytnego sarkofagu.Jej ojciec zamrugał gwałtownie.- Siły.- Tak.- Przesunęła wilgotnymi dłońmi po spódnicy.- Postanowiliśmyzapomnieć o dzielących nas różnicach i pracować razem dla wspólnego dobra.Zerknęła w stronę Brama.Stał oparty dłonią o kolumnę w kształcie zwojupapirusu, machnął wspaniałomyślnym gestem pustym kieliszkiem.- Och, mów dalej.Powiedz wszystko.Ja dołożę swoje na końcu.Wymienili spojrzenia zarazem wyzywające i rozbawione.To musibyć niewłaściwe - bardzo niewłaściwe, w gruncie rzeczy - że ta rozmowa,które niesie poważne niebezpieczeństwo, tak ich bawi.- Rozumiem - powiedziała, usiłując przybrać poważny ton - że przeglądoddziału ochotników to ważne wydarzenie.Ważne dla ciebie, papo - zwróciłasię do ojca.- A także dla lorda Rycliffa.Ale jeśli wolno mi powiedzieć.wiem,jak trudno lordowi Rycliffowi to przyznać.perspektywa nie rysuje sięobiecująco.Mówiąc otwarcie, rekruci są beznadziejni.Przegląd może okazaćsię katastrofą i wprawić nas wszystkich w zakłopotanie.- Chwileczkę - odezwał się Rycliff, odsuwając się od kolumny.- Toprzedwczesne.Minęło dopiero parę dni.Wyszkolę tych mężczyzn na.Susanna podniosła dłoń. - Powiedziałeś, że mogę przestawić swój punkt widzenia.- Zwracając sięponownie do ojca, mówiła dalej:- A jednocześnie damy w Królowej Ruby, papo, coraz bardziej sięniepokoją.wiczenia oddziału zakłóciły naszą rutynę i straciłyśmy ważnewydarzenie lata - jarmark, do którego zawsze się przygotowywałyśmy.Niektóre myślą o wyjezdzie ze Spindle Cove, co na swój sposób, chociaż inny,także okazałoby się katastrofalne.Wciągnęła powietrze.- Tak więc lord Rycliff i ja postanowiliśmy połączyć siły i pracować razem,żeby chronić to, co jest nam obojgu drogie.Szkolenie oddziału i wszystkieprzygotowania staną się wspólnym zadaniem wszystkich mieszkańców wsi.Mężczyzn i kobiet.Jest tyle do zrobienia, a lord Rycliff przyznał, że nie dokonatego bez mojej pomocy.- Zerknęła na Brama spod oka.- Ale razem możemystworzyć coś, z czego będziesz dumny.Co o tym myślisz, papo?Jej ojciec westchnął.- To wszystko brzmi niezwykle logicznie.A także jest zupełnie niewarte tejpośpiesznej konferencji, która przerwała mi pracę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki