[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ray podjechał za samochodem zastępców szeryfa niebezpieczną krętą drogą o nazwie Medicine Bow i zatrzymał sięprzed domem przytulonym do zbocza góry, do którego prowadził stromy podjazd.Dom z szarego kamienia był dośćnowoczesny.Roztaczał się stąd wspaniały widok na całą dolinę.Na odśnieżonym podjezdzie stało kilka samochodów.Ray wiedział, że u rodziców Kirstin są już Dallenbach, Reynoldsi Canning, dwa samochody należały do państwa Lemke, a inne zapewne do ich krewnych i przyjaciół.Ray miał zamiarograniczyć liczbę ludzi odwiedzających ten dom.Jego zadaniem było wydobycie jak najwięcej informacji od zrozpaczo-nych rodziców, a nie niańczenie ich znajomych.Sprawca w jakiś sposób namierzył Kirstin, widział ją gdzieś i dokonałwyboru.Nie porwał jej przez przypadek.Wszystko zostało dokładnie zaplanowane na wiele dni, jeśli nie tygodni czymiesięcy przed porwaniem.Ten człowiek wiedział nawet, o której Kirstin wracała z przyjaciółkami do domu, wiedział, żeo tej porze zapada już zmierzch.To nie przypadek, że wszystkie ofiary zostały porwane blisko najkrótszego dnia w roku.Wesołych Zwiąt, pomyślał Ray, podchodząc do drzwi.W domu kłębił się tłum ludzi.Byli tam agenci FBI, rozmawiający przez swoje telefony, i zastępczyni szeryfa TeresaMorales.Był pastor i kilkunastu przyjaciół państwa Lemke.Ray nie miał pojęcia, które ze zgromadzonych tam osób sąrodzicami Kirstin.Ludzie stali w małych i większych grupkach, rozmawiając ściszonymi głosami.Byli wszędzie, w kuchni, salonie ipokoju, który okazał się biblioteką.Na Raya i jego dwóch towarzyszy nikt nie zwracał najmniejszej uwagi.Do chwili,kiedy Ray stanął na środku salonu i odchrząknął.- Przepraszam państwa, nazywam się Ray Vanover, jestem agentem specjalnym i mam prośbę.Wiem, że chcecie terazbyć z przyjaciółmi, muszę jednak prosić, żeby wszystkie osoby, których obecność tu nie jest konieczna, pozwoliły namna pracę z państwem Lemke.Możecie, oczywiście, dzwonić o każdej porze i rozmawiać z panią Morales lub panemReynoldsem.W porządku?Wszyscy odwrócili głowy w jego stronę, mrucząc z niezadowoleniem.- Proszę posłuchać - ciągnął Ray - Wiem, że próbujecie pomóc, ale najważniejsze żebyście pozwolili nam pracować.Chcecie, żeby Kirstin wróciła do domu cała i zdrowa, prawda? Musicie więc pozwolić nam się tym zająć.Ludzie, choć niechętnie, zaczęli szukać swoich płaszczy i zbierać się do wyjścia.Dzięki Bogu nie było nikogo, ktomiałby ochotę na dyskusję.- Bardzo państwu dziękujemy, doceniamy państwa chęć współpracy - dodał jeszcze, kiedy wychodzili.Jak konduktpogrzebowy.Ray nie miał doświadczenia w postępowaniu z rodzinami, które dotknęła taka tragedia.Specjalizował się w zupełnieinnych zagadnieniach.Ale uznał że na razie radzi sobie całkiem niezle.W drzwiach sypialni pojawił się jakiś mężczyzna.Podszedł do Raya.Ojciec Kirstin.Wyglądał strasznie.Zapewnekiedyś był całkiem przystojnym, silnym mężczyzną po czterdziestce.Zredniego wzrostu, o włosach lekko przerzedzonychjuż na czubku głowy i blisko osadzonych niebieskich oczach.Ale teraz oczy Josha Lemke były zapuchnięte i czerwone,twarz poszarzała, usta drżące.Rzucił się na Raya jak wściekły pies.- Więc to pan jest tym cholernym agentem?- Tak.- A dojazd z Denver zabrał panu trzy dni? Trzy pieprzone dni? Nasze dziecko.nasza córeczka jest gdzieś tam z tym.ztym szaleńcem, a pan siedzi sobie na tyłku w Denver! Nic dziwnego, że ludzie tak plują na FBI!- Proszę się uspokoić - odparł Ray bardzo cicho, prawie niedosłyszalne.- Panie Lemke, musi pan nad sobą zapanować.Takie zachowanie w niczym nie może pomóc.- Pomóc? - prychnął Lemke.- Jesteśmy tu po to, żeby odnalezć pańską córkę - powiedział Ray.Lemke znieruchomiał, jego ramiona opadły.Ukrył twarz w dłoniach i wymamrotał coś niezrozumiale.- Proszę posłuchać - ciągnął Ray - wiem, przez co pan przechodzi, ale wściekanie się na mnie nic panu nie da.- Nie ma pan pojęcia, przez co przechodzę - powiedział bezradnie Lemke.A potem jego wargi zaczęły drżeć, a oczywypełniły się łzami.- Nasze dziecko.- Jęknął.- Nasze maleństwo.Ray szczerze mu współczuł.Sam doznał takiego bólu.Do diabła, przez te półtora roku targały nim uczucia, nad którymi20 nie był w stanie zapanować.Od dnia, kiedy ci dranie zamordowali Kathleen, a potem udało im się wywinąć.Ale nie mógł pozwolić panu Lemke poddać się tym emocjom.Lemke go potrzebował.- Panie Lemke.Josh - zaczął.- Muszę z wami porozmawiać, z tobą i twoją żoną.Dobrze, żebyście myśleli w miarętrzezwo.Czy to możliwe?Lemke otarł oczy.- Tak, oczywiście.Ale Suzanne.Suzanne wzięła jakieś leki, które przepisał jej lekarz, i.Cóż, nie wiem, czy będzie wstanie się skupić.Niezrównoważony ojciec, pomyślał Ray, i matka na prochach.Coraz lepiej.- Znajdzmy jakieś miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać - zaproponował, podchwytując spojrzenie Bruce aDallenbacha, który wywrócił oczami.Inni agenci zajmowali się swoimi sprawami.Bardzo cicho.Ray poszedł korytarzem w stronę sypialni.Suzanne Lemke leżała w łóżku przykryta kocem.Nie spała, patrzyła przedsiebie szklistymi, niewidzącymi oczami.Bruce Dallenbach wszedł do pokoju za Rayem i usadowił się koło okna z notatnikiem w dłoni.Josh Lemke usiadł nabrzegu małżeńskiego łóżka i wziął żonę za rękę, Ray usiadł na krześle przy toaletce.Odsunął poduszkę i położył ręce naoparciach, starając się wyglądać swobodnie.To był jego pierwszy raz.Naprawdę pierwszy.Pomyślał o Jane.Jak świetnieporadziła sobie z Barrym Steadmanem i Melanie.Potrafiła ich uspokoić, sprawić, że poczuli się swobodnie, i pokazać, żesą niezbędni dla dobra śledztwa.- Bezpiecznie - powiedziała Jane.Ofiara czy świadek musi czuć się bezpiecznie.Może powinien był ją tu ze sobąprzywiezć.Przedstawił się Suzanne, która zamrugała i ścisnęła dłoń męża.Miała koło czterdziestki.Raczej szczupła.Ciemne włosy, dość długie, zebrane w kucyki.Na nocnym stoliku Raydostrzegł okulary.Kirstin była najwyrazniej bardzo podobna do matki.Suzanne, mimo otępienia lekami, także wydawałasię trochę nieśmiała.Tak, gdyby Suzanne Lemke miała dwadzieścia pięć lat mniej, doskonale odpowiadałaby gustomporywacza.Ray wziął głęboki oddech [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki