[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na plecach niosła dziecko.Pochyliła się, poklepała Tan Waha po po-liczku, jakby w ten sposób chciała sprawdzić, czy opuściło go życie, apotem zaczęła przetrząsać jego łachmany.Lidia odepchnęła ją gwał-townie, wydając dziki, zwierzęcy pomruk, ponieważ wściekłość po-zbawiła ją słów.Kobieta wtopiła się w obojętny tłum.Jakieś ręce czepiały się ubraniaLidii, ale była tak skołowana, że w pierwszej chwili sądziła, że ktośchce jej pomóc.Podtrzymać ją.A potem uświadomiła sobie, co się na-prawdę dzieje.Starzec z drewnem na plecach zaczął rozpinać guziki jejpłaszcza.Chciał go z niej ściągnąć.Jej płaszcz.Tylko tyle chciał.Jejpłaszcz.Zabił Tan Waha dla płaszcza.Napluła na niego i z kieszeni wyciągnęła otwarty scyzoryk.Jakaśczęść jej umysłu zarejestrowała, że ręce szarpiące guziki śmierdzą smo-łą i że nie dzgnął nożem j ej, bo nie chciał zniszczyć płaszcza.Wbiła zcałych sił scyzoryk w jego ramię i poczuła, że ostrze oparło się na ko-ści.Otworzył usta i zawył.Bezzębny przenikliwy wrzask.Jego ręcepuściły płaszcz.Rzuciła się całym ciężarem na kupę drewna na jego plecach, prze-wracając go na wznak na kocie łby jak żółwia.Po czym odwróciła się iuciekła.*Biała twarz.Wychynęła znienacka z tłumu.Zachodni długi nos.Krótkie, gładko wypomadowane blond włosy.Mundur.Ta para okrąg-łych, niebieskich oczu wśród tylu czarnych, orientalnych, sprawiła, żeLidia przebiegła na drugą stronę ulicy i złapała za ramię mężczyznęschodzącego po schodach obskurnego domu gry.Poczuła od niego za-pach whisky.RLT- Przepraszam - wysapała, a powietrze niemal parzyło jej" płuca.-Przepraszam, ale.- Hej, paniusiu, co cię tak roztrzęsło? Uspokój się ino trochę.Amerykanin.Marynarz.Z marynarki wojennej.Rozpoznała mundur.Uspokajał ją jak spłoszoną klacz, głaszcząc po plecach i klepiąc po ra-mieniu.- Co się stało?- Jakiś człowiek.Zabił.zabił mojego towarzysza.Bez powodu.Dzgnął go nożem! Chciał ukraść.- Spokojnie, przy mnie jesteś bezpieczna, złotko.-.ukraść mi płaszcz.- Pieprzeni bandyci.Chodz, znajdziemy glinę i rozwiążemy sprawę.Uspokój się.- Ruszył wraz z nią ulicą.- Kim był twój towarzysz? Mamnadzieję, że facetem, bo szkoda by myśleć o ślicznej damulce.- Mężczyzna.Chińczyk.- Co? Cholerny żółtek? To lepiej przemyślmy sprawę.Zatrzymał sięi obejmując ją mocno w talii, przepchnął się kołokozy, która wisiała na słupie przywiązana za nogi i meczała żałośnie.Wciągnął ją w łukowatą sień, gdzie mogli porozmawiać spokojnie.- Przestraszyła się panienka.Ale niech posłucha, jeśli to był jakiśśmierdzący żółtek, lepiej niech to żółte gliny się tym zajmą.-Uśmiechnął się.Jego niebieskie oczy były takie uspokajające, jego zę-by białe i zadbane, a miękki akcent z Południa ciężki i lepki jak syrop.Gwałtownie spróbowała zdjąć z talii jego rękę.- Proszę mnie puścić - zażądała stanowczo.- Skoro pan nie chce mipomóc, sama znajdę policjanta.Przycisnął nagle wargi do jej ust.Szok i wstręt sprawiły, że się zachwiała.Zaczęła gwałtownie wal-czyć, wbiła mu paznokcie w policzek, ale tylko zaklął i wykręcił jej rę-ce do tyłu, przyciskając ją mocno do ściany, tak że nierówne cegły ka-leczyły jej dłonie.Zaczął szarpać jej spódnicę.Kopała i wyrywała się.Usiłowała wykręcić mu się z rąk, ale zupełnie jakby walczyła z amery-RLTkańskim okrętem wojennym.Jego palce mięły jej bieliznę, język wśliz-giwał się do jej ust jak ślimak.Ugryzła go z całych sił.Poczuła smak krwi.- Dziwka - warknął i uderzył ją.- Drań - syknęła przez jego palce przyciśnięte do jej ust.Roześmiałsię i zerwał jej podwiązkę.- Natychmiast przestań! - Męski głos zasyczał zimno prosto w uchoAmerykanina.Lidia zobaczyła tylko czubek lufy rewolweru przyciśnięty do skroninapastnika.Usłyszała trzask odwodzonego kurka.W sieni, gdzie naglezrobiło się niesamowicie cicho, zabrzmiał jak huk działa.Wykorzystałaszansę.Wyrwała się i paskudnie kopnęła napastnika w goleń.Sapnął icofnął się o krok.- Na kolana! - polecił głos.Marynarz wolał nie dyskutować z rewolwerem.Ukląkł.Lidia wy-mknęła się na ruchliwą ulicę, gotowa znów uciekać, nie oglądając sięna tego, kto ją ocalił.Rycerskość w dzisiejszych czasach miała widaćswoją cenę.- Lidio Iwanowa!Zatrzymała się.Spojrzała na mężczyznę w grubej zielonej kurtce, naktórego twarzy malował się niepokój.Wyglądał znajomo.Jej umysłwalczył z nagłym napływem krwi i gwałtowną potrzebą ucieczki.- Aleksy Sierow - powiedziała wreszcie z zaskoczeniem.- Przynajmniej tym razem mnie pani poznała.Ulga napłynęła ciepłą,gęstą falą.- Mogę? - Wyciągnęła rękę po rewolwer.- Nie chce pani chyba nikogo zastrzelić?- Nie, słowo honoru.Zabezpieczył rewolwer i podał jej.Przystawiła ciężką metalową lufędo czaszki Amerykanina, po czym oddala broń Sierowowi.- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego szeroko.Popatrzył na nią dziwnie.Lustrował jej twarz, jej włosy, ubranie.RLT- Chodzmy - powiedział wreszcie.- Odprowadzę panią do domu.-Niezwykle uprzejmie oferował jej ramię.- Proszę się o mnie wesprzeć.Ale Lidia cofnęła się nieufnie.- Nie, nie, dziękuję.Będę szła obok.- Sama słyszała, że jej głos niebrzmi normalnie.- Jest pani bardzo roztrzęsiona.Chyba nie zdoła pani iść sama.- Poradzę sobie.Znów na nią popatrzył i skinął głową.- Ale popełniono tu morderstwo - oświadczyła gwałtownie i wska-zała ulicę, choć wiedziała, że to nie ma sensu.- W Junchow codziennie popełnia się morderstwa - odparł AleksySierow szorstko, wzruszając ramionami.- Proszę sie nie przejmować.Ruszył przed siebie dużymi krokami, dając znak trzem ludziom cze-kającym w milczeniu, by podążali za nim.Dopiero wtedy Lidia ich za-uważyła.To byli żołnierze Kuomintangu.*Odprowadził ją pod same drzwi.- Czy pani matka jest w domu? - zapytał.- Tak - skłamała.Musiała zostać sama, potrzebowała ciszy.Chang An Lo był tak bli-sko, ledwie o szept od niej, ale teraz.Jednak Aleksy Sierow zignorował jej protesty i wszedł z nią na pod-dasze, pochylając głowę, by nie uderzyć w sufit na kilku ostatnichstopniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Ilona Andrews Kate Daniels 04 Magia Krwawi
- Griffin Kate Matthew Swift 02 Nocny Burmistrz
- Andrews Ilona Kate Daniels 04 Magia Krwawi
- Lord Brown Kate Zapach gorzkich pomarańczy
- Lynch Sarah Kate Nie samym chlebem
- Bridges Kate 01 Pień Alaski
- § Campion Jane i Pullinger Kate Fortepian
- Kate Lauren Upadli 02 Udręka
- Kabak Carrie Odwagi Kate
- Christian Jacq Les Egyptiennes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jucek.xlx.pl