[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I od komunistów.Ta wzmianka ją zdumiała.Pod wpływem impulsu zadała jeszczejedno pytanie:RLT- Jest pan komunistą, panie Liu?Jego twarz nawet nie drgnęła, ale wiedziała, że drzwi między nimizatrzasnęły się.- Gdybym był dość głupi, żeby wspierać komunizm i Mao Tse--tunga - powiedział głośno, jakby mówił do kogoś na ulicy - zasłużył-bym na to, by moją głowę nabito na pal na murach miasta, żeby całyświat mógł na nią pluć.- Oczywiście - powiedziała.Skłonił się jej, ale dopiero wtedy, gdy zauważyła jego uśmiech.RLT20Mógł nie żyć.Równie dobrze Chang mógł już nie żyć.Te słowadzwoniły w głowie Lidii jak jeden z ich przeklętych mosiężnychdzwonków, ich drganie wyrywało z niej myśli.Mogli go wytropić i za-atakować.Jak pana Liu.Tylko mocniej.Biegła ulicami starego miasta, ale teraz jej oczy wypatrywały wśródgłośnego przewalającego się po ulicach tłumu znaku Czarnego Węża.Na rogu wpadła na wędrownego bajarza i jego teatrzyk - oczarowanapubliczność siedziała wokoło na drewnianych ławkach.Jeden z wi-dzów spojrzał na nią oczami, które zdawały sieją znać.Nigdy wcześniejgo nie widziała, tego była pewna.Szyję miał osłoniętą luzno zawinię-tym, czarnym szalem.Miała ochotę go zerwać i zajrzeć pod spód.Czyznalazłaby węża? Albo krew z miecza pana Liu? Jego milczące spoj-rzenie zdawało się podążać za nią ulicą.Pobiegła szybciej.Pod staro-żytnym łukiem, poza miasto i w górę Strandem do osiedla.Biblioteka.Tam chłodno.Tam bezpiecznie.%7ładen Chińczyk tam zanią nie wejdzie.Brakowało jej tchu, kiedy wreszcie dotarła do imponującego ka-miennego gmachu z gotyckimi oknami i łukowym wejściem.Stał wsamym środku Osiedla Międzynarodowego, na głównym placu.Wprzelocie przywitała się uprzejmie z siedzącą za biurkiem panią Barkeri pomknęła na sam koniec jednej z dziesiątek długich i ciemnych alejekpomiędzy półkami pełnymi książek.Jak lis kryjący się w jamie.Dyszała ciężko.Walczyła ze sobą.Wszystko wymknęło się spodkontroli.Płuca nie chciały pompować powietrza, a kolana trzęsły się dowtóru walącemu szybko sercu.Chang Anie ho, gdzie jesteś?RLTTo była panika.Zlepa panika.Sama ta świadomość ją rozzłościła, i topomogło.Złość.Zaczęła powoli pozbywać się myśli o wężach i mie-czach, które wirowały w jej głowie.Wreszcie poczuła w mózgu wolnąprzestrzeń, która pozwalała na normalne myślenie.Oczywiście, że żył.Oczywiście.Poczułaby, gdyby coś się stało.Te-go była pewna.Ale musi go znalezć, musi go ostrzec.Oczywiście, że ten człowiek, który słuchał bajarza, nie należał doCzarnych Węży.Oczywiście, że nie.Patrzył na nią, ponieważ nie lubił,jak zagraniczne diabły przychodzą do chińskiego miasta.To wszystko.Oczywiście.Oczywiście.Nie bądz głupia.Opadła na chłodną posadzkę, opierając głowę o solidny angielski re-gał ż książkami.Nie miała pojęcia, co to były za książki, ale ich dotyksprawił jej przyjemność.Pocieszały ją w jakiś dziwny sposób, któregonie rozumiała.Zamknęła oczy.*- Już czas, Lidio.Otworzyła oczy.Zamrugała w świetle zawieszonej pod sufitem lam-py i skoczyła na równe nogi.- Przysnęłaś, kochanie.Chyba zbyt ciężko pracujesz.- Twarz paniBarker była miła.Na nosie miała piegi wielkie jak krople deszczu.Czasami częstowała Lidię toffi.- Zamykamy za dziesięć minut.- Pospieszę się - obiecała Lidia i przemknęła do kolejnej alejki.Głowę miała jak z ołowiu.Jej myśli wciąż nie mogły się oderwać odpełnych przemocy koszmarów, które prześladowały ją podczas tejkrótkiej drzemki, niemniej jednak natychmiast rozpoznała mężczyznę,który stał w alejce.Sięgał po książkę z półki nad głową, nieświadomyjej obecności.Zauważyła tytuł: Fotografia.Akt kobiecy.- Dzień dobry, panie Mason.Nie wiedziałam, że interesuje się panfotografią.RLTPodskoczył.O mały włos nie upuścił książki, ale opanował się i od-wrócił obojętnie głowę.Wyraz jego twarzy był przyjazny, ale ciemnygarnitur nadawał mu władczy i obcy wygląd.- Zaskoczyłaś mnie.Nie sądziłem, że cię tu spotkam, Lidio.Czy niepowinnaś być już w domu i odrabiać lekcji?- Szukam książek.- W takim razie musisz się pospieszyć, pani Barker chce zamykać.- Tak, oczywiście.- Ale tylko przesuwała palcem po grzbietach to-mików poezji i czekała, żeby zobaczyć, czy odstawi książkę na półkę.Odstawił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Ilona Andrews Kate Daniels 04 Magia Krwawi
- Griffin Kate Matthew Swift 02 Nocny Burmistrz
- Andrews Ilona Kate Daniels 04 Magia Krwawi
- Lord Brown Kate Zapach gorzkich pomarańczy
- Lynch Sarah Kate Nie samym chlebem
- Bridges Kate 01 Pień Alaski
- § Campion Jane i Pullinger Kate Fortepian
- Kate Lauren Upadli 02 Udręka
- Kabak Carrie Odwagi Kate
- Valentino Rossi Pensa Se Non Ci Avessi Provato
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- rumian.htw.pl