[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogę i nie chcę przebywać tu przez cały miesiąc.To wykluczo-ne.- Nie zostaniemy tutaj.Wyjedziemy na wieś do Stanegate Court, posiadłości naszejrodziny w Hertfordshire.Tam w spokoju zastanowimy się nad zagadkową przesyłką, mójojciec będzie mógł odpocząć, a siostry przestaną wyciągać mamę na zakupy.- Nie wiem nic więcej oprócz tego, co już panu powiedziałam.RLT - Nie wierzę w to.Kłamiesz, Nell - rzekł Marcus, wciąż się lekko uśmiechając.-Wiesz to równie dobrze, jak ja.Znasz sekrety, których mi nie ujawniłaś.Chciała krzyczeć, że to są jej sekrety, że nawet siebie dobrze nie zna i nie rozumie,ale milczała.- Nie możesz zmusić mnie do opuszczenia Londynu i wyjazdu na wieś - odezwałasię dopiero po dłuższej chwili, gdy zapanowała nad zdenerwowaniem.- Oczywiście, że mogę.Jak mnie powstrzymasz? Pobiegniesz na policję i złożyszzeznania przeciwko wicehrabiemu Stanegate'owi? Powiesz, że siłą zatrzymałem cię wdomu wczorajszego wieczoru, zmusiłem do rozmowy przy herbacie z moimi siostrami iich damą do towarzystwa? A potem brutalnie nakłoniono cię do zjedzenia kolacji, poko-jówka zaprowadziła do łóżka, a wszystko to odbyło się bez słowa protestu z twojej stro-ny? Spodoba im się taka opowieść.- Co za ironia, milordzie.- Nell spojrzała na Marcusa, zastanawiając się, jak wy-brnąć z tej krępującej i beznadziejnej sytuacji.- Teraz rozumiem, jak głupio się zachowa-łam, zostając w pańskim domu.Wyjdę frontowymi drzwiami i co pan mi zrobi?Marcus wzruszył ramionami.- Jeśli spróbujesz ucieczki, zamknę cię w powozie, przewiozę do Stanegate Court,ulokuję w jednym z wiejskich domków i każę pilnować.Ale przecież nie zrobisz nicrównie niemądrego, prawda, Nell? - spytał już bez uśmiechu.- To z pewnością dałoby cipowód do złożenia skargi na policji, ale czy jesteś pewna, że ci uwierzą? A może wolisziść do domu niechroniona i przekonać się, czego jeszcze będzie chciał od ciebie ów śnia-dy mężczyzna?- Uważasz, że to nie był zwykły żart, prawda? - powiedziała Nell, kiedy zastanowi-ła się nad słowami Marcusa.- Uważasz, że Salterton naprawdę chciał zaszkodzić twoje-mu ojcu, wysyłając ten dziwny podarunek.Hrabia Narborough nie dlatego przeraził się,że wziął sznur za węża.Ten jedwabny sznur ma jakieś znaczenie, a ty podejrzewasz, cosię za tym może kryć.Marcus milczał.Nell zastanawiała się, czy w ogóle zamierza jej odpowiedzieć,jednak wreszcie przemówił ponurym głosem:RLT - Może się mylę, ale jeśli mam rację, chodzi tu o starą sprawę, która powinna daw-no zostać zapomniana.Przecież sporo wiesz o koszmarach z przeszłości, prawda? Czujęto.Przeszedł ją tak silny dreszcz, że Marcus musiał to zauważyć.Nagle był tak sku-piony, jakby chciał czytać jej w myślach.Oderwał od niej przenikliwe spojrzenie szarychoczu; wiedział, że uderzył celnie.Koszmary z przeszłości.Tak, wciąż mnie prześladują, ale to zbieg okoliczności,że znalazłam się tutaj, uznała Nell.A jeśli nie? Jeżeli Salterton wiedział, kim jestem, iznał moje prawdziwe nazwisko?- Ty się boisz.- To było stwierdzenie, nie pytanie.- Tak - przyznała szczerze.- Nie lubię zagadek i tajemniczości, a także poczuciazagrożenia.Myśl o tym mężczyznie przywołuje w mojej wyobrazni widok ostrza noża.-Boję się ciebie i twojej rodziny, ponieważ mama wymawiała twoje nazwisko z niena-wiścią, dodała w duchu.- Nie podoba mi się, że cię nie rozumiem - wyjawiła, wywołująckolejny uśmiech Marcusa.- Nie chcę zostać porwana.- Powinnaś zrozumieć, że chcę cię ochronić.Pewnie przed Saltertonem.Czy tylko? Marcus Carlow chciał jej zapewnić bezpie-czeństwo dla swoich własnych celów, a była pewna, że ich nie ujawnił.- Nasze pojęcia bezpieczeństwa są różne, Marcusie.Jak łatwo jej przyszło zwrócić się do niego po imieniu.Perspektywa znalezienia sięw wiejskiej rezydencji była nieodparcie kusząca.Duży, bezpieczny, ciepły dom, pełenludzi.Nell starała sama siebie przekonać, że to tylko na kilka tygodni, a potem wróci doswojego starego świata, w którym znów będzie samotna.Co szkodziło wyrwać się z nie-go na trochę? Z pewnością nie pogorszy to jej życiowej sytuacji.- Zgadzam się - oznajmiła, trochę tym zaskoczona.- Dziś po południu, jak tylko wróci panna Price, pojedziemy do twojego mieszka-nia.Z holu dobiegł ich gwar i śmiech młodej kobiety.- Chyba właśnie wróciła - stwierdził Marcus.RLT Wyprawa na Dorset Street zaczęła się od tego, że panna Price usiadła wygodnie napoduszkach powozu po to tylko, żeby się za chwilę zerwać z krzykiem z małym pistole-tem w dłoni.- Co to jest?!- Ach, to.- Marcus sięgnął po pistolet i wsunął go do kieszeni.- Broń rabusia.- Rabusia o dobrym smaku, który posługuje się damską bronią z rękojeścią wyło-żoną kością słoniową - zauważyła panna Price, znów zajmując miejsce na kanapie powo-zu.- Z pewnością została skradziona poprzedniej ofierze - powiedział Marcus.Nell skonstatowała, że rozmawiał z damą do towarzystwa żartobliwym tonem, jakz kimś dobrze znanym i z kim nawiązuje się nić porozumienia, mimo różnicy stanu.Marcus musiał być zadowolony, że zajęta chorowitym mężem hrabina Narborough mo-gła polegać na pannie Price, która sprawowała pieczę nad jego siostrami.Nell z zazdro-ścią pomyślała o schludnym wyglądzie panny Price i jej wysokiej pozycji w rodzinie.Nie szukała tego typu posady, jak uczyniła to Rosalind.Wspominając siostrę, po-czuła niepokój, ponieważ od dawna nie miała od niej żadnej wiadomości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki