[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zpij obok w drugiej izbie, razniej mi będzie, gdy nie sam pozostanę.To mówiąc, powstał Gamrat i drzwi do sypialni otworzywszy, klasnął w dłoniena służbę.Sobocki, mało co odzienia zrzuciwszy, pas odpiął i legł na ławie.Jak nocupłynęła, powiedzieć potem nie mógł, nie pamiętał nic.Gdy pozostał sam, byłomu jakoś nieochoczo i sen z powiek uciekał, więc ze dzbana wina sobiekorzennego spory kubek nalawszy, jednym łykiem go wypróżnił, po czym gdyzasnął, nie zbudził się aż o dniu białym.Arcybiskup stał nad nim już odziany, ale z twarzą od wczorajszej nie lepszą.Zapytał go po cichu Sobocki, czy noc spokojnie przeszła, na co nie otrzymałodpowiedzi, ale blade i zachmurzone lice świadczyło, że wczorajsze wrażeniejeszcze się nie zatarło.Rozdział 5 Następnego dnia król stary wcześnie się udał na spoczynek, czując znużonym;poufała gromadka domowników około Bony na jej pokojach gwarzyła jeszcze.Izby te, które Włoszka zajmowała, choć im na wygodach nie zbywało, dziwniesię wydawały ogołocone i jakby na czas krótki tylko przybrane w to, co byłoniezbędnym, przepych królewski łączył się z zaniedbaniem jakimś i skąpstwemdziwacznym.Gdyby Bona, co się trafiało często, wyruszyć stąd chciała doChęcin lub jednego z licznych zamków swych i posiadłości, łatwo było stądzabrać wszystko i nie zostawić nic nad ściany nagie.Cały sprzęt kosztowniejszybył przenośnym.Pewien nieład i pospieszne a obojętne urządzenie naprędce,było widocznym.Królowa razem skąpą była, chciwą i o powagę majestatu swego zazdrosną -usposobienie to dawało się poznać w tym, co ją otaczało.Komnata, w której przyjmowała, dość oszczędnie była oświeconą, służbawieczorem już powszednie szaty przywdziała, a karły i panny, które sięposługując, pokazywały, niemal ubogo były przyodziane.Obok królowej przy stole Gamrat, wyrocznia jej, pierwsze miejsce zajmował;reszta mężczyzn, między którymi widać było Opalińskiego, ochmistrza młodegokróla, w drugim końcu rozmawiała po cichu.Około arcybiskupa troskliwiechodziła królowa, od dni kilku widząc go, jak nigdy, ponurym i zasępionym.Nawet po tej sławnej scenie publicznej tak upokarzającej, gdy Gamrata do tegoprzywiedziono, że wstał dziękować za biskupstwo, którego nie miał otrzymać imusiał zawstydzony siąść, aby Chojeńskiemu ustąpić - nie był tak w sobiezanurzonym i przybitym.Zwykle przynosił z sobą męstwo, uspokajał,rozweselał niecierpliwiącą się panią - teraz ona jego musiała ośmielać, dodającmu odwagi.Wymowny i wielomówny, jakby się wyczerpał, siedział tego wieczoramilczący, blady, drżący za każdym szelestem, a przyczyny Bona dobadać się niemogła.Była tym widocznie podrażniona, wszystko, co się opierało, zawszegwałtowny jej temperament wszelkimi sposobami podbić, ujarzmić, przełamaćusiłował.Mściwa, chytra, przewrotna, nie miała powściągliwości i panowania nad sobą,gdy szło o pokrycie uczuć.Z trudnością przychodziło jej coś ukryć w sobie.wybuchała, aż do szału się unosząc, choć ją to zdradzało i narażało naszyderstwa nieprzyjaciół.Tak samo postępowała z mężem, gwałtownością zdobywając wszystko; taksamo - z synem, tak z innymi.Potrzeba było ostateczności, najwyższegoniebezpieczeństwa, aby się potrafiła na krótko poskromić.Naówczas milczała,zacinała usta, próbowała kłamać, ale tak niezręcznie, iż każdy zgadywał, co sięw jej duszy działo.Wszystkie środki dobre dla niej były, gdy szło o to, aby naswoim postawić - panowanie nad sobą i cierpliwość ze wszystkich przychodziłynajtrudniej. Gamrata smutek, zmiana humoru nagła mocno ją dotknęły.Znała człowieka,nie mogło to być bez przyczyny.Badała na próżno.Gniew nią miotał już, bomiała przed sobą tajemnicę, a domysły ją przerażały.- Mów, co ci jest! - nalegała na niego.- Trwożysz mnie.Sądzić muszę, żeukrywasz przede mną większą klęskę niż ta, którąśmy jawnie ponieśli.Gamrat musiał w końcu usta otworzyć.- Miłościwa Pani - odezwał się - na tę cześć i poszanowanie, jaką mam dla niej,przysiąc mogę, że chwilowe strapienie, którego przemóc nie zdoławszy,przyniosłem je z sobą, nie tyczy się ani osoby Miłości Waszej, ani żadnej zespraw ważnych, ale tylko mnie samego.- Masz więc sprawy, które taisz przede mną? - odparła Bona nie ustępując.- Dlatego tylko, iż małe są, liche, a uszu Miłości Waszej niewarte - rzekłbiskup.- A przeczże cię tak mocno obchodzą?- Bom czasami słaby jak dziecko - rzekł Gamrat.- Aaski Miłości Waszej mniepopsuły.Pomyślała chwilę królowa.- Wiem już - odezwała się - pewnie Dzierzgowska ci czym dokuczyła.Leczniech mi się nie pokazuje na oczy! Niewdzięczną jest.Gamrat nie stanął w obronie przyjaciółki, chcąc się w ten sposób zbyćnatrętnego nalegania.Usiłował się otrząsnąć z czarnych myśli, co mu się niepowiodło; w ostatku wygadał się z tym, że przepowiednia krótkiego życia weśnie strwożyła go.Bona wzięła to do serca.- Sny są bałamutne - rzekła.- Najczęściej je na odwrót tłumaczyć trzeba.Na tozresztą są astrologowie, aby pewniejszego coś wywróżyli; ale pytać ich nietrzeba, bo człowiek potem trwoży się i ochota mu od wszystkiego odpada.niemyśl o tym.Ja - dodała zagadując żywo - o co innego musiałam mojegoastrologa i doktora badać; chcę wiedzieć, co gwiazdy prorokują młodejkrólowej.Z Wiednia dostałam horoskop jej, Da Bari pracował już nad nim.Gdy to mówiła, ciemne jej oczy złośliwą pałały uciechą.- Niedługo cieszyć się nią będziemy - dodała - słabowita jest i wrażliwa.Narzucili nam ją gwałtem, niech się nie dziwią, że tu jej posłania na różach niegotujemy.Mój syn się do niej przywiązać nie może, ja dopilnuję tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki