[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sprawdzałem, żeby upewnić się, czy twoje czoło chłodło.- Adamuśmiechnął się wesoło.- Ty tępy prostaku! Nie obchodzi mnie, dlaczego tu jesteś, po prostu sięwynoś!W końcu jej ciało zaczęło trochę jej słuchać i była wstanie zacisnąć palcena kubku stojącym na brzegu łóżka.Zbyt słaba by nim rzucić, była przynajmniejw stanie zepchnąć go ze stołu.Szkło uderzyło o podłogę i rozprysło się.Tendzwięk trochę ją ułagodził.- Umierałaś.Wyleczyłem cię.- Przypomniał Adam.- Dziękuję.A teraz wynocha.Adam zmrużył oczy.- To wszystko? Dziękuję, a teraz wynocha?- Nie myśl, że jestem tak głupia, że nie zauważyłam, że dotykałeś moichpiersi! - Westchnęła wściekle.Po zmieszanym wyrazie jej twarzy poznała, żerzeczywiście o tym pomyślał, gdy była nieprzytomna.- Więc to i mojepodziękowania są wszystkim, co otrzymasz, kowalu! - Warknęła.- Nienawidzępięknych mężczyzn.Nienawidzę ich!- Wiem.- Adam uśmiechnął się z prawdziwą przyjemnością i odszedł.Adrienne zacisnęła mocno powieki, ale pod różowo szarymi wnętrzamijej powiek ukazywały się cienie.Obrazy bycia przytrzymywaną międzytwardymi jak kamienie udami Hawka, objętą stalowymi ramionami.Jego głos30Fuksja? Coś w rodzaju takiego intensywnego różowego chyba? (wersja dla grafików 255, 51, 204 lub#FF33CC)- 82 - mamroczący jej imię znów i znów, wzywający ją z powrotem, rozkazujący jejwrócić.%7łądający by żyła.Szepczący słowa& czego? Co on powiedział?- Ona żyje, Lordzie Buzzard.- Hawk.- Oba to ptaki drapieżne.Jaka to różnica? 31- Myszołów to padlinożerca.Jastrząb wybiera ofiary równie starannie jaksokół.Zciga je z tym samym niezawodnym przekonaniem.I nigdy nieprzegrywa.- Nigdy.- Zadumał się Adam.- Nie ma nic absolutnego, Lordzie Hawku.- I tu się mylisz.Ja wybieram.Ja ścigam.Ja popełniam.Ja osiągam.To,mój zbłąkany przyjacielu, jest absolutne.Adam potrząsnął głową i przyjrzał się Hawkowi z widoczną fascynacją.- Przeciwnik godny poważania.Polowanie się rozpoczyna.%7ładnychoszustw.%7ładnych sztuczek.Nie zabronisz jej przyjść do mnie.A wiem, że jużto zrobiłeś.Odwołasz swoje zasady.Hawk skłonił ciemną głowę.- Ona wybierze.- Oznajmił mocno.- Nie zabronię jej niczego.- Adamkiwnął głową z satysfakcją, gdy wsunął ręce w kieszenie luznych spodni iczekał.- Dobrze? W takim razie zabieraj się z mojego zamku kowalu.Maszswoje miejsce i jest ono poza moimi murami.- Mógłbyś spróbować mi podziękować.%7łyje.- Nie jestem pewien, czy nie jesteś powodem tego, że prawie umarła.-Brew Adama zmarszczyła się na to w zamyśleniu.- Nie.Ale jak teraz o tym myślę, mam coś do zrobienia.Zastanawiamsię& kto próbuje zabić piękną, jeśli nie ja? A ja nie próbowałem.Gdybym tozrobił, byłaby martwa.%7ładnej powoli działającej trucizny.Szybka śmierć albonic z tego.- Jesteś dziwnym człowiekiem, kowalu.- Ale, wkrótce będę jej najbliższy.- Proś bogów by była mądrzejsza.- Wymamrotał Grimm, gdy Adamkroczył w głąb zaciemnionego korytarza.Zapadała noc, a zamkowe lampy nadalbyły w większości niezapalone.Hawk westchnął ciężko.- Jaki układ zawarłeś z tym diabłem? - Ledwie słyszalnym głosem zadałpytanie Grimm.31Hawk - Jastrząb, Buzzard - Myszołów.- 83 - - Myślisz, że może nim być?- W tym mężczyznie jest coś nienaturalnego i zamierzam się dowiedzieć,co.- Dobrze, bo on chce mojej żony, a ona nie chce mnie.I widziałem jąpragnącą go z cierpieniem w oczach.Grimm skrzywił się.- Jesteś pewien, że nie pragniesz jej tylko, dlatego, że nie pragnie ciebie, aon pragnie jej? - Hawk wolno potrząsnął głową.- Grimm, nie mam słów na to, jak się przy niej czuję.- Zawsze masz słowa.- Nie tym razem, co ostrzega mnie, że naprawdę jestem w głębokichkłopotach i pogrążam się coraz bardziej.Tak, że aż muszę zalecać się do tejdziewczyny.Myślisz, że zostałem zaczarowany?- Jeśli miłość lub strzała z łuku Kupida może być butelkowana, mójprzyjacielu.- Grimm wyszeptał w wietrzyk, gdy Hawk wszedł do komnatyAdrienne.W nadchodzących tygodniach Hawk miał zastanawiać się wielokrotnie,dlaczego Romowie, którym ufał i szanował, i którzy, jak sądził, odwzajemnialite uczucia, nie przybyli by zająć się jego żoną w tych straszliwych dniach.Gdyrozmawiał ze swoim strażnikiem, ten twierdził, że dostarczył wiadomość.Romowie nie tylko nie przybyli, ale też byli wyraznie nieobecni w Dalkeith.Niewybierali się do zamku by wymienić towary.Nie spędzali wieczorów snującopowieści w Wielkim Hallu przez zachwyconą i olśniona publicznością.Anijeden Rom nie zbliżył się do Dalkeith Nad Morzem.Trzymali się swoichterenów za jarzębinami.Ten fakt dręczył umysł Hawka, ale szybko zniknął w natłoku kolejnychważnych spraw.Obiecał sobie, że odpowie sobie na te pytania wycieczką doobozu cyganów, gdy jego żona będzie całkowicie zdrowa, a sprawy z dziwnymkowalem zostaną rozwiązane.Ale to było na jakiś czas przed tym, jak wybierzesię do obozu Romów i do tego czasu sytuacja ogromnie się zmieni.Adrienne obudziła się z leczniczej drzemki, by znalezć swojego męża,obserwującego ją uważnie.- Myślałem, że cię straciłem.- Twarz Hawka była mroczna, błyszcząca wświetle ognia i była pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, gdy otwarła oczy.Kilkadługich chwil zabrało jej strząśnięcie beli bawełny, która zastąpiła jej mózg.- 84 - Wraz z przytomnością przyszedł bunt.Już samo patrzenie na tego mężczyznępobudzało jej temperament.- Nie możesz stracić czegoś, czego nie masz.Nie zaczynaj ze mną,Lordzie Hawku.- Wymamrotała.- Jeszcze.- Poprawił.- Jeszcze cię nie mam.Przynajmniej nie w sensie, żebędę cię miał.Pode mną.Naga, jedwabista skóra dla moich pieszczot.Mojepocałunki.Mój głód.- Kciukiem obwiódł kontur krzywizny jej dolnej wargi iuśmiechnął się.- Nigdy.- Nigdy nie mów nigdy.To tylko sprawi, że poczujesz się jeszcze bardziejgłupio, gdy w końcu je sobie przypomnisz.Nie chciałbym, żebyś poczuła sięzbyt głupia, dziewczyno.- Nigdy.- Powiedziała bardziej stanowczo.- A ja nigdy nie mówię nigdy,jeśli nie jestem absolutnie na sto procent pewna, że nigdy nie zmienię zdania.- Jest w tym wiele  nigdy , moje serce.Bądz ostrożna.- Twoje serce jest pomarszczoną śliwką.A ja miałam na myśli każde ztych cholernych nigdy.- Miej je na myśli, jeśli chcesz, dziewczyno.To sprawi, że nałożenie cicugli będzie znaczenie przyjemniejsze.- Nie jestem klaczą, by być łamaną do jazdy!- Ach.Ale jest wiele podobieństw, nie sądzisz? Potrzebujesz mocnej rękiAdrienne.Pewnego siebie jezdzca, nie przerażonego twoją silna wolą.Potrzebujesz mężczyzny, który zniesie twoje wyskoki i będzie się cieszył jazdą.Nie złamię cię do jazdy.Nay.Złamię cię do dotyku mojej dłoni i mnie samego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki