[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przebudzona na nowo, tapla się wmglistym kotle odczuć z drugiej ręki.Wodę barwi tuzin różnych odcieni strachu,złości, wstrętu względem siebie i innych.We wnętrzu każdego czarnego ciałakotłuje się jeszcze czarniejsze centrum.Jest jeszcze pewne podekscytowanie,początkowy dreszczyk emocji związany z pościgiem, opadający wykładniczo kuznudzeniu.Podniecenie seksualne.Inne, słabsze uczucia, których Ciarkę nie potrafizidentyfikować.Nigdy nie zapomniała, dlaczego wzbraniała się przed dostrajaniem jeszcze wChanner i to nawet wtedy, kiedy poddali mu się wszyscy inni.Teraz jednakprzypomina sobie, co okazało się dla niej takie kuszące, kiedy wreszcie uległa - wgąszczu emocji tracisz rozeznanie, które pochodzą od ciebie.Niestety tu, na Grzbiecie, nie działa to już tak samo.Fizyka czy neurologia nieuległy zmianie, nie zmienili się też wszyscy inni.Zmieli iła się Lenie Ciarkę.Tkwiące w jej wnętrzu ofiara i zemsta zblakły przez lata, a czerń i biel zlały się zesobą, tworząc miliony niemożliwych do rozróżnienia odcieni szarości.Jej psychikaoddaliła się od ryfterskiej normy i nie wtapia się już bezpiecznie w takie tło.Samo poczuciewiny jest na tyle silne, że kobieta nie potrafi wyobrazić sobie, by miało pochodzić odkogokolwiek innego niż od niej samej.Mimo to trzyma się swojego celu.Szuka tropu, choć jej zmysły są przytępione.Gdzieś w oddali Ken Lubin robi to samo.Pewnie idzie mu o wiele lepiej.W końcuprzeszedł odpowiednie szkolenie.I ma za sobą wiele lat doświadczenia.Delikatne łaskotanie gdzieś z boku jej umysłu.Odległy głos próbuje przebić sięprzez chmury kłębiące się w jej głowie.Ciarkę orientuje się, że odbierała go już odjakiegoś czasu, ale jego natężenie narastało stopniowo, więc zarejestrowała godopiero teraz.Teraz nie ma już wątpliwości - zagrożenie, okrzyk radości ipodekscytowanie na samym skraju jej zasięgu.Drogę przecina jej dwójka ryfterów,młócących ostro nogami.Kierują się na południe.Ciarkę odczuwa w żuchwiebzyczenie przepuszczonych przez vocodery głosów - w zadumie nie zwróciła uwagii na to.- O mały włos, a nie udałoby mi się jej zauważyć - mówi jedna z postaci.- Byłaukryta pod.- Mam jeszcze jedną - odzywa się drugi głos.- Skrzydło A.Wystarczyło jedno spojrzenie, by Ciarkę wiedziała, że sama by go przegapiła.To standardowy ładunek wybuchowy, umieszczony w cieniu biegnącej niecowyżej krawędzi.Ryfterka obraca się do góry nogami i przykłada głowę do kadłuba,by zajrzeć pod występ.Dostrzega półokrągły kształt przesłonięty przez krawędz, aleoświetlony lekko przez przyciemniony blask, bijący od wody.- Jezu - bzyczy.- Jak udało ci się to znalezć?- Dzięki sonarowi.Prezentując typowe dla ryfterów zdyscyplinowanie, szukający porzucili swewyznaczone trasy i zebrali się wokół znaleziska.Lubin nie odesłał ich z powrotem.Z oczywistych powodów pasuje mu, że wszyscy znalezli się w tym samym miejscu,co narzędzie zbrodni.Ciarkę dostraja się i wzmaga koncentrację.Ekscytacja.Wzbudzone na nowo zainteresowanie po godzinie monotonnegopływania w tę i z powrotem.Niepokój i nitki narastającego strachu - w końcu tobomba, a nie jajko wielkanocne.Kilka co bardziej płochliwych osób już zaczyna sięwycofać, ostrożność bierze w nich górę nad ciekawością.Ciarkę zastanawia się w roztargnieniu, jakimoże być promień wybuchu.Standardowo czterdzieści czy pięćdziesiąt metrówuznawane jest za bezpieczną granicę na budowach, ale tego typu wytyczne zawszesą nieco zawyżane.Koncentruje uwagę.W końcu każdy jest tu podejrzanym.Jednak choćwszechobecny prąd gniewu kotłuje się jak zwykle w głębinach, nic nie wypływa napowierzchnię.Nie ma wyraznej złości z powodu pokrzyżowanych planów anistrachu przed zdemaskowaniem.Odkrycie miny okazało się dla wszystkich raczejzaskoczeniem niż prowokacją, grą w rosyjską ruletkę podczas zabawy wposzukiwanie skarbów.- No i co teraz? - pyta Cheung.Lubin wisi nad nimi niczym Lucyfer.- Niech wszyscy zapiszą sobie profil sonarowy.Dzięki temu znajdziemypozostałe.Będą za dobrze ukryte, by tak po prostu je dostrzec.Kilkanaście pistoletów hydrolokacyjnych oddaje serię strzałów w stronę miny.- Zostawimy ją tutaj czy jak?- Co jeśli została zabezpieczona?- A co jeśli wybuchnie?- Będziemy mieć mniej korpów na głowie - bzyczy Gomez z, jego zdaniem,bezpiecznej odległości.- Chuj mnie to obchodzi.Ignorując ich wszystkich, Lubin schodzi niżej i sięga pod krawędz.Ng odpływa w popłochu.- Hej, czy to na pewno dobry.Lubin chwyta minę i odrywa ją.Nic nie wybucha.Mężczyzna odwraca się ilustruje wzrokiem zgromadzonych ryfterów.- Kiedy znajdziecie pozostałe, nie dotykajcie ich.Pozdejmuję je sam.- Po co się męczyć - bzyczy cicho Gomez.To tylko retoryczne zrzędzenie, żaden sprzeciw, ale mimo to Lubin zwraca się wstronę mówiącego, by mu odpowiedzieć.- yle ją umieszczono.Celem było ukrycie jej, a nie efektywność.Możemyzrobić to dużo lepiej.Wszystkie umysły rozpalają się, rozochocone.Jednak w przypadku Ciarkęsłowa Lubina jakby wycięły niewielki otwór w jej skórze głębinowej.Kobieta ma wrażenie, że lodowate wody Atlantyku ściekająjej po plecach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki