[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy to ja?- Szepnęłam, czując się słabo, gdy Cyganka potaknęła.- Jesteś gotowa?- Spytała.Wytarłam mokre ręce o nogawki spodni.- Tak, tak, tak, niech się stanie.- Mój głos brzmiał fałszywie nawet wmoich uszach.Kobieta dotknęła marmurowej podstawy i powiedziała krótko Dayavatem.Cofnęła dłoń i opadła na kanapę.Przed nami pojawił się wielkiholograficzny obraz, w jakości niemal HD, z doskonałym dzwiękiem iwidocznością.166 Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice ShyWidziałam siebie, 14 miesięcy młodszą i lata świetle niewinniejszą,siedzącą w salonie czy czymś podobnym, w starym domu.Meble byłytrochę sfatygowane, a to stało gdzieś krzesło z trzema nogami, a to zkanapy odchodziło obicie.Zamiast stołu były drzwi, uło\one na kilkupustakach.- Zobacz, Jaz.- Odezwał się Bergman.- Meble tam są ustawioneidentycznie jak tutaj je poustawiałaś.- Jak zawsze to robi.- Dodał Vayl, splatając ramiona na piersi.- Skoro uparłeś się na mnie wściekać proszę bardzo- Warknęłam naniego.- Ale faktem jest, \e nie wiem czemu zawsze ustawiam meble wten sposób.Nie byłam tego nawet świadoma, dopóki nie zwróciłeś mina to uwagi.Powiedziałeś to, jakby to była naprawdę dziwna rzecz.Więc postanowiłam podać ci jakiś rozsądny powód, byś nie pomyślał \ejestem szalona.Czy naprawdę spojrzenie Vayla trochę zmiękło, czy tylko tak mi sięwydawało? Niewa\ne.Pokaz trwał dalej.W pokoju, którego widok raniłmoje serce, zobaczyłam siebie i moich Helsingerów siedzących wokółprowizorycznego stołu, graliśmy w karty, w jakąś grę w którą kiedyśbyłam niezła, ale teraz nawet nie pamiętałam jej nazwy.Mogłampowiedzieć, \e ledwo co musieliśmy wrócić i wybieraliśmy się niedługow kolejną wyprawę, poniewa\ nadal nosiliśmy nasze mundury.StrojeSupermenów, tak je nazywaliśmy.Przylegająca do ciała, ultralekka iwytrzymała zbroja, pokryta granatową skórą.Wszyscy byliśmynaładowani adrenaliną i sukcesem, wygłaszając toast za toastem izajadając się pizzą.Na miłość boską! Pizzą!Pokój pochylił się i niemal pociągnął mnie za sobą.Ale poczułamdotyk ręki Vayla na ramieniu, co mnie uspokoiło.Spojrzałam na niego,wdzięczna, \e nadal zale\y mu na mnie na tyle, by podejść do mnie.Usiadł na kanapie tu\ obok i zarzucił ramię na oparcie za moimiplecami.- Pamiętam tylko część z tego.- Powiedziałam, czując \e wyjaśnieniamogą powstrzymać mnie przed wpadnięciem głową prosto w tenkoszmar, który tak często rozgrywał się pod moimi powiekami.- Po lewej mam Matta.Skończył 26 lat przed tygodniem.Wybraliśmysię na weekend na Hawaje, by to uczcić.- Zamilkłam na chwilę, niemogąc dalej mówić.Matt i ja siedzieliśmy na kanapie, rozmawiając cicho, podczas gdyreszta grała.Olivia i Brad, mał\eństwo z Georgii, siedzieli na fotelachobok nas, promieniując miłością.Dorzucali czerwone \etony do stawki,le\ącej ju\ na stole.Dokuczali sobie, \e przegrywają zaliczkę na swójdom.Dellan, umięśniony blond- wampir przemieniony w latach 60.XX167 Jennifer Rardin - Jaz Parks 01 - Once Bitten Twice Shywieku, siedział na podłodze, po mojej prawej stronie, zajadając siępizzą.Podał kawałek ciasta z sosem pomidorowym Thei, jego kochanceod czasu do czasu, gdy tylko jej nie irytował.Dziewczyna siedziała polewej stronie Olivii, te\ na podłodze.Chcieliśmy wrócić jak najszybciejna pole walki, gdy tylko pizza i \etony do gry się skończą, ale na raziesiedzieliśmy spokojnie i korzystaliśmy z odpoczynku.- To Jessie, ta która siedzi na krześle naprzeciwko nas, kołokominka.Moja przyjaciółka.Ona była.- Potrząsnęłam głową, niewiedząc jak ubrać jej intensywną lojalność, jej \ywotność, poczuciehumoru i miłość do mojego brata w słowa.- Ona była moją bohaterką.Jessie poło\yła nogi na krześle obok siebie, jakby zajmowała je dlaDavida.Robiła samolociki z papieru.Wiedziałam, \e pośle jenajpewniej w moją stronę, by mnie trochę podra\nić, a ja odrzucę je wjej stronę.Ale póki co siedziałam i śmiałam się z moim ukochanym.Czułam się trochę chora, patrząc jak mój przystojny, młodykochanek odrzuca głowę w tył i wybucha śmiechem, na któryś z moichkomentarzy.Patrzyłam na to jak stara, zmęczona \yciem wdowapogrą\ona w \ałobie, przypominająca sobie sceny ze szczęśliwego \ycia.Ale, na Boga, było tak cudownie znów go zobaczyć, znów zobaczyć ichwszystkich i przypomnieć sobie jak szczęśliwi razem byliśmy.Zaczęłamznów mówić, czując ból szarpiący moimi wnętrznościami, ból któryukradł mi całą radość z ich widoku.- Nie słyszeliśmy pukania do drzwi.Nikt tego nie zarejestrował, pozaRonem.Był on podopiecznym Davida, rekrutem świe\o po szkole.Byłnadal trochę chory z powodu zabijania, nie wampirów, ale ludzi,których trzeba było wykończyć zanim udało się dotrzeć donieumarłych.Niewa\ne, w ka\dym razie był akurat w łazience napiętrze.- Patrzyliśmy na niego, młoda, o ciele maratończyka,ciemnowłosa wersja Davida Spade'a.Schodził po schodach z góry,trzymając się jedną ręką poręczy, drugą kładąc na \ołądku.W salonie zaczęłam tasować karty.Ron schodził po schodach powoli, jego kroki zgrały się z ruchemmoich dłoni tasujących karty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki