[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mowy nie ma. Pociągniesz mnie.Będę mogła zbadać wszystkie cztery ściany. Tam na pewno są gniazda nietoperzy. To samo mówiłeś, kiedy chciałam zbadać dziurę w podłodze nastrychu.Wydaje ci się, że wystarczy, żebyś wspomniał o nietoperzach, izaraz się wystraszę. Bo tak jest.Jesteś całkiem zielona.Po czterech godzinach przeszukiwania domu Maggie wyglądała jaknieboskie stworzenie.Wybrudziła dżinsy i sweter, była potwornierozczochrana.Znalezli pustą szafę pancerną, skrytki pod podłogą w dwóch sypialniach,ale poza pokładami kurzu nic tam nie było.Mike nie spodziewał sięznalezienia skarbu i, szczerze mówiąc, wcale go nie szukał.Chciał po prostutowarzyszyć Maggie we wszystkim, co robiła. Maggie  odezwał się nagle. Słucham?Nie chciał za żadne skarby psuć jej humoru, ale niestety za dwadzieściacztery godziny wracała do Filadelfii, chyba że udałoby mu się jej w tymprzeszkodzić. Zastanawiałem się nad całą sytuacją  powiedział. Nad tym, komu można by sprzedać taki duży dom.Dla przeciętnejrodziny jest on naprawdę za wielki.Chyba że ktoś zdecydowałby się gozburzyć i zbudować w tym pięknym miejscu blok mieszkalny.Maggie zadrżała. Nawet gdyby znalazł się indywidualny nabywca, musiałby przeprowadzić generalny remont, obniżyć sufity, podzielić pokoje, zdjąćwielkie żyrandole.Byłaby to wielka szkoda, ale cena energii elektrycznejjest zbyt wysoka, żeby ktoś mógł utrzymać to wszystko w dawnym stanie. Odpowiedni ludzie potrafiliby może zachować charakter domu. Owszem, gdybyśmy trafili na odpowiednich ludzi  zgodził się Mike. Na przykład organizatorów kursów dla menedżerów, jak sugerowałaś.Albo dla młodych biznesmenów. To był utopijny pomysł, Ianelli.Dobrze wiesz. Czyżby? Trzeba być realistą. Czy doszłaś do wniosku, że twój pomysł był nierealny? Tak jest.Przede wszystkim mam dobrą posadę w Filadelfii. Tak mnie zapewniałaś.Jesteś asystentką szefa Firmy, prawda? Prawda. Wspominałaś coś o szefie.To podobno bardzo porządny człowiek. Owszem.Mike znowu dotknął bolącego miejsca.Maggie lubiła swojego szefa.Nauczył ją wszystkiego, co trzeba znać w tej branży.Kłopot polegał jednakna tym, że miał zaledwie trzydzieści kilka lat i zajęcie stanowiska po nimbyło kwestią co najmniej trzech dekad.Innymi słowy, szanse awansu byłyodległe. To nie tylko kwestia mojej posady  powiedziała poważnie. Są inneprzeszkody.Nie wiem, czy dałabym sobie radę z uruchomieniem tychkursów.Jestem wprawdzie dobrą organizatorką, ale to za mało.Potrzebnyjest czas i kapitał, którego nie mam.Głównie kapitał, bo remont tej ruderypochłonie spory majątek.Nie wyobrażasz sobie chyba, że ktoś przyzdrowych zmysłach zainwestowałby pieniądze w tak niepewny interes. Znam faceta, który nazywa się Allen Frisk.Jest bankierem.Rozmawiałem z nim przed kilkoma tygodniami, moja ty kochana,zielonooka frajerko.Porozum się z nim.Przedstaw mu swoje plany.Możenie uzna twojego projektu za niepewny interes.Przekonaj go.Sądzę, żebędzie zainteresowany twoim pomysłem.Maggie jakby wyrosły skrzydła.Poczuła przypływ energii.W jej głowiekłębiły się tysiące myśli.Była zdumiona, że Mike tak bardzo się dla niejstarał.Zdumiona i przerażona zarazem.Marzyła o tym, żeby wejść w posiadanie tego domu.Przez ostatnie dwa miesiące myślała wyłącznie o tym, jak go wyremontować, jak założyć wnim kwitnące przedsiębiorstwo.Wszystko komplikowało się jeszcze zpowodu jej stosunku do Mike'a.Nie mogła myśleć o domu nie myślącjednocześnie o nim.Przez cały dzień nie rozstawali się ani na chwilę i było im bardzo dobrze.Głupia zabawa w poszukiwanie skarbu służyła Maggie wyłącznie jakopretekst do robienia czegoś razem z Mikiem.Pragnęła zgromadzićwspomnienia na całą długą mrozną zimę, zakodować w pamięci dzwięk jegośmiechu.Przecież nie było w tym nic złego?A może tak, pomyślała ze smutkiem.Przyznała w duchu, że jest w nimzakochana, że jego bliskość wywoływała w niej nadzieję na wzajemność.Boprzecież Ianelli był dla niej naprawdę miły.No i gotowy iść z nią do łóżka.Ale od tego do miłości było bardzo daleko. Flannery, czy długo będę czekał? Maggie wyprostowała się. Na co? Na odrobinę szczerości.Jego ciemne oczy wpatrywały się w nią przenikliwie.Co muodpowiedzieć? Mike był z nią szczery, to pewne.Ale co mu powiedzieć?Spędzili ze sobą dwie wspaniałe noce.Ale czy to powód, żeby sobiewmawiać dozgonną miłość?Maggie zabrała się znów do opukiwania klepek podłogi.Natrafiła naluzną deseczkę, zaraz potem na drugą.Mike błyskawicznie znalazł się przyniej. Nie róbmy sobie nadziei.To na pewno jeszcze jeden pusty schowek. Nie szkodzi. Zabieraj ręce.Wsunę tam łom. Przyciąłeś mi palec. Pokaż. Nieważne.Podważaj deskę.Schowek miał ponad pół metra głębokości i wyłożony był, podobnie jakdwa pozostałe, miedzianą blachą.Tyle że nie był pusty.W pięć minutpózniej Mike podał Maggie zieloną butelkę.Po chwili tuzin zielonychbutelek szampana zapełniło parapet dużego okna. Może to i lepsze od sztab złota?  zauważyła Maggie bez większegoprzekonania. Ten szampan jest na pewno do niczego.Tyle lat pod podłogą, przy takich zmianach temperatury.Maggie wzruszyła ramionami. Skrytka była dobrze izolowana, a każda butelka szczelniezapakowana.Pamiętaj, że dziadkowie byli ekspertami od ukrywaniaalkoholu. Otwórzmy jedną i zobaczmy.Podał jej rękę i pomógł się podnieść.Stanęła przed nim.Spojrzała mu woczy.Poczuła na sobie jego ciepły oddech, jego dużą ciepłą rękę na plecach.Zapanowała cisza.Przez cały dzień śmiali się i gadali, a teraz niepotrafili wymówić ani słowa. Wypijemy za twój skarb, Maggie  odezwał się wreszcie Mike. Apotem za to, by twoje plany się ziściły. Dobrze  wymknęło jej się mimo woli. Nie zmienisz zdania? Jeżeli powrócisz na ziemię w następnym wcieleniu, to na pewno wcharakterze borsuka.Nie, zdania nie zmienię. Jesteś pewna? Wiem, że to szaleństwo.Maggie zamknęła oczy. Mogłabym zwrócić się do banku dopiero za trzy miesiące.Muszęmieć dokładny kosztorys doprowadzenia tej posiadłości do porządku.Bankna pewno zażąda dowodów na to, że moje przedsięwzięcie ma szansępowodzenia, więc potrzeba mi będzie trochę czasu na skontaktowanie się zwieloma organizacjami.Mike uśmiechnął się od ucha do ucha.Było jasne, że Maggie od dawnazastanawia się nad możliwością zatrzymania tego domu dla siebie. Zdążysz ze wszystkim do sierpnia  zapewnił ją. To wykluczone  westchnęła.Co za uparciuch z tego Mike'a.Nie warto się z nim sprzeczać.Ubzdurałsobie, że ona potrafi czynić cuda, i nie ma siły, by go przekonać, że jest wbłędzie. Przyrzekam ci, że kiedy będziesz miała wszystkie dane, opracuję cikosztorys.Zastanów się po prostu dokładnie, co chcesz tu zrobić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki