[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ukłonił się z przesadną grzecznością i ruszył ku wyjściu.- Nie mogę się zdecydować, czy cię udusić, czy rzucić na łóżko, zostawiamcię więc, żebyś dokończyła toaletę.Zaczekam w holu, aż będziesz gotowa.Z ukrycia na półpiętrze Janet obserwowała, jak Edmond delikatnie otulakaszmirowym szalem ramiona jej pani.Pochylał ku niej głowę, jakby chciałchłonąć zapach jej ciała.Zauważyła, że od pierwszej chwili, gdy znalazły się wdomu Huntleyów, Brianna wpadła w oko lordowi Edmondowi.Było oczywiste,że chciał ją zdobyć.Sądząc po zachowaniu Brianny, mógł osiągnąć cel.Naj-bardziej niepokoiło Janet to, że Edmond zachowywał się tak, jakby uważał jejpanią za własność.To było o wiele grozniejsze niż chęć uwiedzenia.Janetzastanawiała się, czy Brianna nie wpadła z deszczu pod rynnę.- Szpiegujesz mojego pana? - usłyszała dudniący głos tuż koło ucha.Parasilnych rąk chwyciła ją w talii i odciągnęła od balustrady.- Przestań! - syknęła, uderzając Borysa w tors.Nie spodziewał się takiejreakcji.Puścił ją.- Co mam przestać?- Udawać, że nie mówisz dobrze po angielsku.Może jestem głupia, alenie do tego stopnia.Znam się na ludziach.- Czyżby?- Tak.Ojciec wpajał jej od kołyski, żeby nie dawała się zwodzić ładnymtwarzom i niewinnym oczom koloru pogodnego nieba.- Czasami niebezpiecznie jest za dużo wiedzieć.- Pochylił się nad nią, ajego oddech muskał jej twarz.- 93 -SR - Czy to grozba? - Ta bliskość była nawet przyjemna.- Boisz się? - zapytał.Cudzoziemski akcent był ledwie słyszalny.- Kogoś takiego jak ty? Znałam rzezimieszków, na widok którychzapłakałbyś ze strachu.Mój ojciec jest jednym z nich.Rozbawiła go.- Nie odpowiedziałaś na pytanie.Dlaczego szpiegujesz mojego pana?Nie widziała powodu, żeby kłamać.- Tak się składa, że nie ufam lordowi Edmondowi.- Kwestionujesz jego honor?- Kwestionuję sposób, w jaki patrzy na pannę Quinn.- Sposób, w jaki na nią patrzy?- Jakby zamierzał coś złego.- Jest piękną kobietą.Jasne, że zamierza coś złego.- Jeśli to ma być zabawne, to się mylisz.Twarz Borysa złagodniała, przesunął dłońmi wzdłuż jej ramion.- Czy mężczyzna wystawiony na takie pokusy może się oprzeć chęcizrobienia czegoś złego?- Uważaj, łapy przy sobie.Nie zaczekał, aż Janet skończy mówić, tylko zgniótł jej wargipocałunkiem, który przyprawił ją o dreszcz podniecenia.Edmond nie spuszczał oka z Brianny stojącej na drugim końcuzatłoczonego salonu.Nawet na tle uznanych londyńskich piękności jej urodamogła olśnić i doprowadzić do szaleństwa każdego mężczyznę.Walczyły w nimsprzeczne uczucia.Był zły, że sprzeciwiła się jego woli, a zarazem sfrus-trowany, bo pożądał jej i chciałby ją porwać w ramiona, nie bacząc na to, copowie świat.Przez ostatnie trzy dni unikał jak mógł towarzystwa Brianny, alenie łagodziło to jego cierpień.Zachodził w głowę, dlaczego ucieszył się, że bezwahania odrzuciła pokusę pokazania się światu w klejnotach stanowiącychatrybut księżnej Huntley.- 94 -SR - Tu pan jest, Wasza Wysokość.Ku niemu zbliżała się przystojna brunetka w zielonej sukni, wprostobwieszona brylantami.Lady Montgomery, gospodyni najsłynniejszego salonupolitycznego w Londynie.Nikt nie wątpił, że lord Montgomery jej zawdzięczałstanowisko w rządzie.- Witam, lady Montgomery.- Edmond skłonił głowę.- Nie wiem, jak mam panu dziękować - powiedziała z uśmiechem.- Dziękować?.Mnie?- Pańska obecność na dzisiejszym przyjęciu sprawia, że moja pozycjatowarzyska wyraznie zyskuje.Wszystkie londyńskie panie będą mi zazdrościły,że pod moim dachem postanowił pan zaprezentować narzeczoną.- Wdzięczność należy się mojej ciotce.- Edmond skierował spojrzenie naelegancką starszą panią, która na krok nie odstępowała Brianny.- To onadoradziła mi przyjęcie pani zaproszenia.- Przyjmujemy pannę Quinn z otwartymi ramionami.Miła osoba.I jakiewytworne maniery.Nie dziwię się, że skradła pańskie serce, Wasza Wysokość.Edmond się uśmiechnął.Doznawał fizycznej przyjemności, patrząc nanarzeczoną.- Jest zachwycająca.- Cóż to za niefortunny związek, małżeństwo jej matki.z tym okropnymkupcem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki