[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wody Nyanzy wezbrały i szumiały jak bałwany morskie.- Jezioro to - powiedział doktór - jest bardzogłębokie i prawdopodobnie skutkiem swego wzniesienia jest naturalnym łożyskiem rzek wschodniejczęści Afryki.Niebiosa powracają mu za pomocą deszczu wody, które skądinąd mu odbierają.Zdaje misię prawie na pewno, że Nil stamtąd wypływa.- Zobaczymy - dodał Kennedy.Zbliżano się teraz do zachodniego wybrzeża, widocznie było opuszczonem.Wiatr dął w kierunkuwschodnim i można było ujrzeć drugi brzeg jeziora.Fergusson, kierując balonem, jednocześnieciekawie przyglądał się temu krajowi. - Patrzcie! - wołał on - patrzcie, przyjaciele, opowiadania Arabów były prawdziwe! Mówili oni o pewnejrzece na północy, do której wpada Ukerewe.Rzeka ta istnieje, przejeżdżamy nad nią, płynie zszybkością naszego wzlotu i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa łączy się z wodami morzaZródziemnego.To Nil!- To Nil! - Powtórzył Kennedy, któremu udzielił się zapał Fergussona.- Niech żyje Nil! - wołał Joe.Olbrzymie skały tamowały bieg tej tajemniczej rzeki; wody burzyły się, tworzyły katarakty, któreutwierdzały jeszcze więcej w mniemaniu, iż tutaj należy szukać zródeł Nilu.- To Nil! - powtórzył stanowczo doktór - zarówno jego nazwa, jak zródło, skąd wypływa, gorącozajmowały uczonych.Nazwę wywodzono z języków greckiego, koptów i sanskrytu; wreszcie na jednoto wyjdzie, skąd nazwę swą wywodzi, gdy nareszcie odsłoni tajemnicę swych zródeł.- Lecz - dodał strzelec - jak możemy się przekonać, iż rzeka ta, jest tą samą, którą podróżnicy zpółnocy zbadali?- Otrzymamy pewne dowody - odpowiedział Fergusson - jeżeli tylko wiatr będzie nam sprzyjał przezjedną godzinę.Góry usuwały się, ustępując miejsca licznym wioskom, otoczonym polami trzciny cukrowej i sezamu.Ludność tych okolic była nieprzyjacielsko usposobioną, widać było, że jest więcej skłonną do gniewu,niż ubóstwiania cudzoziemców; zdawało się, iż uważano badanie zródeł Nilu za świętokradztwo."Victoria" musiała wystrzegać się strzałów karabinowych.- Muszę tu wylądować - dodał Fergusson - chociażby na kwadrans, w przeciwnym razie rezultatynaszych odkryć nie mogą być określone.- Więc jest to koniecznem?- Niewątpliwie i wylądujemy, chociażbyśmy byli zmuszeniu użyć broni.- Owszem - odpowiedział Kennedy, spoglądając na swą strzelbę.- Nie byłoby to po raz pierwszy, że z bronią w ręku odda się usługę nauce - rzekł doktór - cośpodobnego wydarzyło się pewnemu francuskiemu uczonemu w górach hiszpańskich.- Bądz spokojny, Samuelu, i spuść się na twoją straż przyboczną.- Czy wzniesiemy się jeszcze wyżej, panie doktorze?- Tak, aby uwidocznić sobie dokładnie ukształtowanie kraju.Po upływie 10 minut "Victoria" wznosiła siędo 2500 stóp ponad ziemię.Z tej wysokości można było zauważyć całą sieć strumieni, które rzekaprzyjmowała w swoje łożysko.- Jesteśmy w miejscu oddalonem o 90 mil od Sandokoro - powiedział doktór - i niespełna 5 mil odmiejsca, którego dosięgli podróżnicy, idąc z północy.Zbliżymy się ostrożnie ku ziemi - i "Victoria"opuściła się o 2000 stóp.- Teraz przyjaciele, bądzcie na wszystko przygotowani! "Victoria" opuściła się jeszcze i była oddalonązaledwie o 100 stóp od ziemi.Tuziemcy wrogo usposobieni znajdowali się we wsiach, położonych nabrzegach rzeki.Pod 2-gim stopniem tworzy Nil spadek, mający około 10 stóp wysokości i jest nie do przebycia.- To jest wodospad, opisany przez pana Debono - rzekł doktór.Aożysko rzeki rozszerzało się i byłousiane licznemi wyspami, z których Fergusson nie spuszczał oczu.Zdawało się, że szukał miejsca dowylądowania.Kilku negrów, płynących w łodzi pod balonem, powitał Kennedy wystrzałem, nietrafiającym ich wszakże.Czarni na odgłos strzałów szybko skierowali łódz do brzegu. - Szczęśliwej podróży! - wołał Joe.- Na ich miejscu nie wracałbym w pobliże takiego potwora,ciskającego piorunami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki