[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Górniak machnął ręką.- A bo mnie cholera bierze.Ten bandzior grasuje tubezkarnie, a my jesteśmy zupełnie bezsilni. - Przypuszczalnie występuje pod innym nazwiskiem i trochęsię ucharakteryzował.- Byłem przekonany, że już dawno wyjechał za granicę.- Najwidoczniej jego mocodawcy życzą sobie, żeby działał nanaszym terenie.Górniak trzasnął pięścią o blat biurka.- Musimy go odszukać.Musimy energicznie zabrać się dotego.Nasz kraj nie jest taki duży, żeby można było długo sięukrywać, nawet występując pod zmienionym nazwiskiem ilegitymując się fałszywymi dokumentami.Załatwił tegoKorsykanina i nie jest wykluczone, że to on zamordowałRoberta Zwolińskiego.Michalak pokiwał głową.- Wszystko jest możliwe.Ale nawiązując do sprawy tejostatniej zbrodni, ciągle jeszcze nie daje mi spokoju tataksówka.Nie rozumiem, dlaczego zastrzelili go w tak-sówce.- Moim zdaniem do taksówki wsadzili już trupa - powiedziałGórniak.- Canetti nie wsiadłby do taksówki prowadzonej nieprzez taksówkarza.To by mu się wydało zbyt podejrzane.Zastrzelili go z małej odległości, bo kula została w mózgu.Najprawdopodobniej stało się to w jakimś zamkniętymponieszczeniu, może w garażu.Potem wsadzili trupa dotaksówki i zawiezli do lasu w Otrębusach.Michalak był sceptycznie nastawiony do takiej wersji.- Nie wydaje mi się to wszystko prawdopodobne.Bo popierwsze, kradzież tej taksówki była, jeśli oczywiścietaksówkarz mówi prawdę, całkowitą improwizacją.Nikt niemógł przewidzieć, że właśnie w tym momencie taksówkarzpójdzie do toalety.A po drugie, wiezienie taksówką trupa tozbyt duże ryzyko.- Taksówkę podobno skradziono wieczorem - zauważyłGórniak.- No to co z tego? W każdej chwili mógł ich zatrzymać patrolmilicyjny.- Wobec tego pozostaje jedna ewentualność, a mianowicie,że innym wozem pojechali do lasu, tam kropnęli Canettiego, a następnie wrócili do Warszawy i podgran-dzili taksówkę, doktórej władowali w Otrębusach trupa, żeby skomplikowaćsprawę i zmusić nas do takiej właśnie rozmowy.Michalak wątpiąco potrząsnął głową.- Ta teoria także nie przemawia mi do przekonania.Nietrudno się było domyśleć, że taksówkarz zgłosi kradzieżswojego wozu.W tych warunkach jechać do Otrę-busskradzioną taksówką to dosyć ryzykowne przedsięwzięcie.Wszystkie dokumenty na inne nazwisko.- Wymyśl coś mądrzejszego - zdenerwował się Górniak.Porucznik bezradnie rozłożył ręce.- Ba.To nie takie proste.Zresztą od myślenia to jesteś tutajty.Ja występuję w charakterze siły pomocniczej.-I siła pomocnicza także od czasu do czasu może ruszyćgłową.Michalak uśmiechnął się.- Ruszam głową, jak mogę, ale niewiele z tego wychodzi.Zadzwonił telefon.Górniak podniósł słuchawkę i przez chwilę trzymał ją przyuchu.- Tak, tak - powiedział.- Rozumiem.- Co się stało? - spytał Michalak, widząc zmienioną twarzszefa.- Taksówkarz się powiesił.- Albo go powiesili.- Albo go powiesili - powtórzył Górniak. 8Zwoliński odbył wyczerpującą rozmowę z komisarzemBergerem.- Rozumiem pana niepokój  powiedział komisarz. Ale tojest dla pana ogromna szansa.Po przeprowadzeniu tej akcji mapan okazję wejść do Interpolu.Nie przeczę, że rozpoczyna panniebezpieczną walkę z bezwzględnym i nieprzebierającym wśrodkach przeciwnikiem.%7łeby jednak coś w życiu osiągnąć,czasami trzeba zaryzykować.- Niewątpliwie - przytaknął Zwoliński.- Gdybym był sam,nie wahałbym się ani chwili, ale mam rodzinę.Już mi grozili.Komisarz skinął głową.- Wiem.Mówił mi pan.Mogę jednak pana zapewnić, żeotoczymy pańską rodzinę troskliwą opieką.Oddelegujęspecjalnie przeszkolonych ludzi, którzy dzień i noc będączuwali nad bezpieczeństwem pańskiej żony i pańskich dzieci.Pod tym względem może pan być najzupełniej spokojny.- Więc mam lecieć do Rzymu? - spytał Zwoliński.- Tak.W pierwszej kolejności rozejrzy się pan na terenieItalii.Niedawno otrzymałem poufne wiadomości, że tenmiędzynarodowy gang posiada swoje agendy w Rzymie, wMediolanie, w Neapolu i w Palermo.O ile dobrze pamiętam, tokiedyś wspominał pan o swoich kontaktach z włoską policją.- To prawda - przytaknął Zwoliński. Mam tam ser-decznego przyjaciela, który pracuje w Rzymie w policjikryminalnej, w specjalnej sekcji wyspecjalizowanej w walce znarkotykami.- No widzi pan - ucieszył się komisarz.- To się przecieżfantastycznie składa.Będzie pan miał znakomite oparcie dlaswojej działalności.Niezależnie od tego nasze władze nawiążąkontakt z włoską polilicją oraz z włoskim Ministerstwem SprawWewnętrznych i będzie pan tam miał zapewnioną daleko idącąpomoc.A po spenetrowaniu terenu włoskiego przerzuci się pando Nowego Jorku. - Ale właściwie do czego ja jestem potrzebny policji włoskiej iamerykańskiej? - spytał Zwoliński.- Chyba oni beze mniepotrafią sobie jakoś poradzić.Komisarz uśmiechnął się.- Zasadniczo pytanie najzupełniej logiczne.Ale zdaje się, żepanu już wspominałem, że Interpolpotrzebuje specjalisty od narkotyków, który władałby bieglejęzykiem włoskim, francuskim, angielskim i polskim.Panspełnia te wszystkie wymagania.I dlatego.Jestemprzekonany, że pan sobie doskonale poradzi i że nie będzieżadnych poważniejszych komplikacji.Zwoliński potrząsnął głową.- Mam wrażenie, że pan komisarz stał się nagle ogromnymoptymistą.Ja osobiście uważam, że komplikacje na pewnobędą, i to bardzo poważne.Komisarz znowu się uśmiechnął.- Usiłuję dodać panu odwagi i namówić pana do nawiązaniatej współpracy z Interpolem.Myślę, że się pan jednakzdecyduje.- Jutro dam wiążącą odpowiedz - powiedział Zwoliński.-Muszę porozmawiać z moją rodziną.- Ależ oczywiście, oczywiście - przytaknął skwapliwiekomisarz.- Nie ma takiego szalonego pośpiechu.Do jutramożemy z tym zaczekać.I jeszcze raz podkreślam, żepańska rodzina pozostanie tutaj pod moją osobistą opieką.Wieczorem odbyła się narada rodzinna.- Muszę z wami poważnie pomówić - zaczął Zwoliński.-Zaproponowano mi ścisłą współpracę z Interpolem.- Narkotyki! - wykrzyknął Ludwik.- Nie przerywaj - zgromił go ojciec.- Zebrałem was tutaj wtym celu, żebyśmy się wspólnie naradzili, czy mam przyjąć tępropozycję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki